Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W filmie "Tylko nie mów nikomu" pada pytanie o odpowiedzialność biskupów. Także z Bydgoszczy

Roman Laudański
W lipcu przed bydgoskim sądem mieli w tej sprawie zeznawać biskupi obu pozwanych diecezji: bp Jan Tyrawa i wrocławski arcybiskup Józef Kupny. Jak się dowiadujemy, biskup Tyrawa poprosił o zmianę terminu stawiennictwa w sądzie tłumacząc to „innymi obowiązkami”.
W lipcu przed bydgoskim sądem mieli w tej sprawie zeznawać biskupi obu pozwanych diecezji: bp Jan Tyrawa i wrocławski arcybiskup Józef Kupny. Jak się dowiadujemy, biskup Tyrawa poprosił o zmianę terminu stawiennictwa w sądzie tłumacząc to „innymi obowiązkami”. Tomasz Czachorowski
W filmie "Tylko nie mów nikomu" pada pytanie o odpowiedzialność biskupów. Na przykład w Bydgoszczy i we Wrocławiu.

Tocząca się przed bydgoskim sądem sprawa o odszkodowanie dla ofiary pedofila, byłego już księdza Pawła K., to okazja do wykorzystania specjalnego zespołu prokuratorów, których minister Zbigniew Ziobro powołał do zbadania przypadków pedofilii.

Jarosław Kaczyński po premierze dokumentu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” zapowiedział podwyższenie kar dla sprawców pedofilii. Minister Ziobro natomiast ogłosił, że powołuje specjalny zespół prokuratorów, który ma się zająć przykładami przedstawionymi w filmie. Jeden z nich dotyczy działalności pedofila Pawła K., byłego już księdza, który przerzucany był między archidiecezją wrocławską a diecezją bydgoską. Ofiara Pawła K., dziś 23-letni mężczyzna mieszkający w Bydgoszczy, w 2016 roku skierował przeciwko kuriom w Bydgoszczy i we Wrocławiu pozew o 300 tys. zł odszkodowania za gwałty, których doznał jako 14-letni chłopiec.

- Skoro została powołana specjalna komisja, a wszyscy interesują się naszą sprawą, to uważam, że prokurator mający uprawnienia wynikające z Kodeksu postępowania cywilnego powinien pilnie się z nią zapoznać – zachęca mecenas Janusz Mazur, pełnomocnik ofiary. - W aktach znajdują się materiały, które mogą świadczyć, że hierarchowie kościelni wręcz pomagali Pawłowi K., który - przenoszony przez biskupów z Wrocławia do Bydgoszczy - mógł dzięki temu rozwijać się jako pedofil.

Paweł K. odsiaduje obecnie wyrok siedmiu lat więzienia. Teraz w toczącym się przed bydgoskim sądem procesie o odszkodowanie trzeba będzie rozstrzygnąć, czy są dowody wskazujące na to, że biskupi we Wrocławiu i w Bydgoszczy dysponowali wiedzą, że jest on pedofilem. Paweł K. w 2005 roku został zatrzymany we Wrocławiu za proponowanie nieletnim chłopcom pieniędzy za seks, w jego komputerze znaleziono dziecięcą pornografię. Niecały rok później ksiądz znalazł się w Bydgoszczy, gdzie został skierowany przez biskupa Jana Tyrawę do pracy w bydgoskim gimnazjum i do opieki nad ministrantami w bydgoskiej parafii Opatrzności Bożej.

W lipcu przed bydgoskim sądem mieli w tej sprawie zeznawać biskupi obu pozwanych diecezji: bp Jan Tyrawa i wrocławski arcybiskup Józef Kupny. Jak się dowiadujemy, biskup Tyrawa poprosił o zmianę terminu stawiennictwa w sądzie tłumacząc to „innymi obowiązkami”.

Mecenas Edmund Dobecki, reprezentujący przed sądem diecezję bydgoską, od początku procesu o odszkodowanie domaga się oddalenia pozwu. - Uważamy, że sprawa ta dotyczy tylko archidiecezji wrocławskiej. Nie widzę prawnej odpowiedzialności diecezji bydgoskiej. Na naszym terenie Paweł K. nie dopuścił się żadnego przypadku pedofilii. W czasie, kiedy przebywał w diecezji bydgoskiej, był dostępny wymiarowi sprawiedliwości, nigdy nie był ukrywany, a także nie było żadnej możliwości zamiatania czegokolwiek pod dywan, ponieważ toczyło się przeciwko niemu postępowanie karne (chodzi tu o przypadek z 2005 roku – przyp. red.) i organa ścigania miały go do dyspozycji – informuje mec. Edmund Dobecki. - Dodam, że w tamtej sprawie ks. Paweł K. został uniewinniony. A jeśli chodzi o skazanie za gwałt na chłopaku z Bydgoszczy, zarzut jest z 2010 roku, a wtedy już od półtora roku Pawła K. nie było już w diecezji bydgoskiej.

Mec. Dobecki podkreśla, że sprawa o odszkodowanie ma wymiar prawny i moralny. Co do kontekstu moralnego – skrzywdzonego dziecka – nie ma żadnych wątpliwości - nie powinno było do tego dojść. A Paweł K. od dawna nie powinien być księdzem.

Zobacz wideo: Jaka jest reakcja Kościoła na głośny dokument o pedofilii? Ksiądz Kazimierz Sowa komentuje.

- Kuria wrocławska przekazała do Bydgoszczy ks. Pawła K. z taką, a nie inną historią - dodaje mec. Dobecki. - Paweł K. nie miał żadnych zarzutów za okres, kiedy przebywał w naszej diecezji (gwałty, za które został skazany, miały miejsce w czasie, kiedy ksiądz wrócił już do archidiecezji wrocławskiej - przyp. red.).

Należałoby dodać, że ks. Paweł K. poznał ofiarę (lub ofiary) kiedy przebywał w Bydgoszczy, tutaj rozpoczęło się urabianie rodzin oraz molestowanie chłopców.

- Przecież prokuratura i sąd mogły zakazać mu wykonywania zawodu – mówi mec. Dobecki. - W 2006 roku, kiedy trafił do diecezji bydgoskiej, nie znaliśmy jego losów.

A jednak księdzu, u którego znaleziono wcześniej dziecięcą pornografię (we Wrocławiu w 2005 roku), biskup Tyrawa powierzył nauczanie religii w bydgoskim gimnazjum.

Kuria archidiecezji wrocławskiej zarzuca, że w dokumencie Sekielskich pojawia się informacja, że Paweł K. jest księdzem, choć „przed Wielkanocą” został wydalony ze stanu kapłańskiego. Przypomnijmy, że w chwili realizacji filmu Paweł K. był księdzem.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto