W Niemczu wycięli drzewa. To jest polityka siekiery i piły - twierdzi wielu

- To były ładne, kilkudziesięcioletnie drzewa różnych gatunków, w tym okazała daglezja. Stanowiły schronienie dla wielu gatunków ptaków i owadów. Ale już ich nie ma i to nas boli. Tak się nie robi. Zwłaszcza, że tak dużo się mówi się o zmianach klimatu i konieczności sadzenia jak najwięcej drzew. Nikt z nami nie konsultował tej wycinki – skarży się Jarosław Surwiło – Bohdanowicz, jeden z mieszkańców ul. Władysława Komara w Niemcu (gmina Osielsko).

Nasz rozmówca przyznaje, że drzewa rosły przy rowie odwadniającym ulicę ale nie na jego dnie, tylko na brzegach. Od około 5 lat nie było w nim wody. Pracownicy spółki wodnej oczyszczali regularnie ten rów, więc nie było zagrożenia wylewem wody, gdyby pojawiły się intensywne opady.

- Zastanawia nas, skąd taka decyzja władz gminy Osielsko i dlatego wójt nie skonsultował z nami tej decyzji? To są decyzje nieprzemyślane, zza biurka – twierdzi pan Jarosław.

W dalszej części ulicy drzewa na szczęście pozostawiono i mieszkańcy nie zgadzają się, aby i one poszły pod topór. Choć – jak twierdzą – był taki pomysł.

Mieszkańcy skierowali pismo do Rady Gminy Osielsko. Rozpatruje ją Komisja Skarg Wniosków i Petycji.

- W naszej gminie uprawia się politykę siekiery i piły. To masowa akcja wycinki drzew – komentuje na gorąco Andrzej Matusewicz, przewodniczący wspomnianej komisji.

Zdaniem wójta
- Skargę w sprawie wycinki drzew przy ulicy Władysława Komara rozpatruje Komisja Skarg Wniosków i Petycji. Zastosuję się do jej decyzji. Na razie zaś mogę tylko powiedzieć, że drzewa utrudniały przepływ wody w rowie. Co prawda teraz jej nie ma, ale gdy mocno popada, woda pojawi się i będzie musiała swobodnie spłynąć. Innymi słowy rów musi być drożny – wyjaśnia nam Wojciech Sypniewski, wójt gminy Osielsko.