Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W pomocy humanitarnej dobre serce nie jest potrzebne

Redakcja
Andrzej Muszyński
- Pomagając trzeba myśleć - mówiła wczoraj na spotkaniu ze studentami Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego Janina Ochojska, szefowa PAH.

Polska Akcja Humanitarna istnieje od 1992 roku. Od samego początku kieruje nią właśnie Janina Ochojska. O tym, czym zajmuje się PAH i na czym polega pomoc humanitarna, rozmawiała wczoraj ze studentami Instytutu Nauk Politycznych bydgoskiego UKW.

- Często mówi się o pomocy humanitarnej jako wyłącznie o przejawie dobrego serca. Tymczasem ta pomoc też jest ujęta w pewien system - wyjaśnia Ochojska. Co więcej, jej zdaniem w pomocy humanitarnej "dobre serduszko" nie jest potrzebne. - Potrzebna jest wiedza, pomagając trzeba myśleć.

Domy, woda, studnie

W ciągu 22 lat Polska Akcja Humanitarna pomogła milionom obywateli w wielu krajach świata. Dostarczała wodę do szpitali i szkół w ogarniętej wojną Czeczenii, budowała domy na Haiti po trzęsieniu ziemi i na Filipinach po tajfunie, a w Somalii i Sudanie Południowym stawiała studnie. Obecnie organizacja organizuje pomoc dla mieszkańców Syrii, w której toczy się wojna domowa.

- Nasza pomoc jest i, niestety, będzie potrzebna chyba zawsze - stwierdza Ochojska. - Na świecie ciągle toczą się jakieś wojny, dochodzi do różnego rodzaju katastrof. 2014 rok pod tym względem był fatalny. Konflikt na Ukrainie, w Strefie Gazy, wojna w Syrii. W tej chwili na świecie liczba uchodźców sięgnęła 51 milionów osób i nic nie wskazuje, by miała się zmniejszyć - dodaje szefowa PAH.

Janina Ochojska zwraca też uwagę na podstawowe zasady pomocy humanitarnej. Obok zrozumiałego humanitaryzmu, równie ważna jest neutralność, bezstronność i niezależność. - Pomagając mieszkańcom danego kraju nie pytamy ich o poglądy, przekonania czy wyznawaną religię. Nie odmówimy też pomocy, jeśli władza czy zwyczaje w jakimś rejonie świata nam nie odpowiadają. Trudno zrezygnować z budowy studni w somalijskiej wiosce, bo są tam obrzezane kobiety. W Czeczenii natomiast załatwianie wszelkich zgód czy pozwoleń zależało od administracji rosyjskiej, ale nie mieliśmy wyjścia - opowiada Ochojska.

Rządy, wiedza, interesy

Zasadą, której przestrzegają pracownicy humanitarni, ale i jednocześnie dylematem, jest  brak publicznego wypowiadania się na temat przestrzegania praw człowieka czy zbrodni, do których dochodzi na terenie danego kraju. - Przebywając w Groznym wiedzieliśmy o obozach infiltracyjnych i odbywających się tam torturach czy zabójstwach. Nie upublicznialiśmy jednak przekazywanych nam informacji, zdjęć czy filmów, bo naszym zadaniem jest niesienie pomocy - wyjaśnia prezes Polskiej Akcji Humanitarnej.

Organizacja unika też przyjmowania zbyt dużej pomocy albo zupełnie rezygnuje z  niej od rządów krajów, nie chcąc być posądzoną o zaangażowanie polityczne. - Niestety, często ta rządowa polityka pomocy jest dla mnie zupełnie niezrozumiała - mówi Ochojska i jako przykład podaje polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. - Pomoc jest, niestety, mocno spolityzowana. Pomagamy tam, gdzie mamy interesy. Bo jak wytłumaczyć fakt, że z listy krajów, którym do tej pory pomagaliśmy, spadł Afganistan, tylko dlatego, że nie ma tam naszych żołnierzy. "Wskoczył" za to Senegal, bo inwestuje tam polska firma - stwierdza.

Ochojska sceptycznie ocenia też wysyłanie konwojów z pomocą humanitarną. - Taka pomoc powinna być efektywna, a moim zdaniem często jest bezsensowna. Niemal wszystko co jedzie w konwojach na Ukrainę, można i tak dostać tam na miejscu - przekonuje szefowa PAH.

Anna Stasiewicz

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto