MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wielka improwizacja Noteci

Jarosław Hejenkowski
Wojciech Krajewski odrobił pracę domową. Kilka miesięcy temu przegrał z sześcioma graczami Noteci. W sobotę nie dał się zwieść po raz drugi. Derbowy mecz Noteci z bydgoską Astorią miał dać odpowiedź, czy w ...

Wojciech Krajewski odrobił pracę domową. Kilka miesięcy temu przegrał z sześcioma graczami Noteci. W sobotę nie dał się zwieść po raz drugi.

Derbowy mecz Noteci z bydgoską Astorią miał dać odpowiedź, czy w inowrocławskich zawodnikach drzemie jeszcze charakter wojowników. Początek wskazywał, że tak.

„Wiedzieliśmy, że Brown i Penland nie trenują i założenie było takie, że będziemy agresywni, a było odwrotnie” - oceniał po meczu szkoleniowiec gości, Wojciech Krajewski.
Bowiem w pierwszej kwarcie Astoria przez cztery minuty nie zdobyła punktu. Z prowadzenia 7:4 po trafieniu Brandona Browna (7/10 za 2 pkt, 2/7 za 3, 7 zbiórek) zrobiło się 20:8 dla gospodarzy.

Astoria nie grała może fatalnie, ale miała sporego pecha. Przede wszystkim jej zawodnicy nie trafiali z dystansu. Wiele razy piłka tańczyła na obręczy i wypadała z kosza.
Tymczasem w ekipie gospodarzy u boku żegnającego się z kibicami Browna szalał niezwykle skoczny i dynamiczny Marko Djurić. W pierwszych dwóch miał już na koncie 9 zbiórek. Do tego bardzo dobre zawody zaliczał Artur Robak (7/13 za 2, 6 zb.). W 13 minucie gospodarze prowadzili najwyżej - 30:14. I choć ich przewaga zmalała, to jednak do przerwy inowrocławianie prowadzili różnicą 13 „oczek”, a kibice w hali na Rąbinie oczekiwali na drugą połowę w znakomitych nastrojach.

Szybko popsuł je im Grzegorz Arabas (5/9 za 2, 4/10 za 3) - najjaśniej błyszcząca gwiazda meczu. Koszykarz z nieco dziecinną twarzą i młodzieńczymi rumieńcami na policzkach z chłodnym spokojem profesjonalisty dokonał chirurgicznych cięć na zmęczonym organizmie Noteci.

Bo w grającej w sześciu ekipie gospodarzy zaczęło zauważać się zmęczenie. Zaczął mylić się Brown oraz z konieczności grający jako podstawowy rozgrywający (choroba Krzysztofa Szubargi) Duszan Radović. Z kolei w bydgoskim zespole rozkręcał się Greg Harrington (jego zmiennik Vedran Bosnić dzisiaj ma opuścić Astorię) i w 34 minucie przy ryku kilkusetosobowej grupy bydgoskich kibiców Krzysztof Wilangowski wrócił prowadzenie Astorii. Było 71:70 dla gości.

Drużyna Wojciecha Krajewskiego wykorzystała fakt zmęczenia gospodarzy oraz to, że czterech z szóstki podstawowych zawodników miało po cztery faule na koncie. To dlatego dali malutkiemu Aleksandrowi Kudriawcewowi trafić cztery razy spod kosza, a kiedy próbowali bronić, łapali wykluczające ich z dalszej gry przewinienia.

W 38 minucie było 82:76 dla Astorii, a z parkietu musieli zejść Radović i Robak. Piotr Baran wpuścił na parkiet Tomasza Świętońskiego, którego pierwszym „sukcesem” było podanie piłki wprost w ręce rywala. Z kolei Mariusz Redek rzucił z dystansu tak, że piłka przeleciała obok kosza, a bydgoscy fani rozpoczęli na trybunach festiwal radości.
Trenerowi Noteci, Piotrowi Baranowi, drżały na konferencji ze zdenerwowania ręce. Powiedział, że ma dość anormalnej i kuriozalnej sytuacji w klubie, w którym na kilka godzin przed meczem nie wie, czy podstawowi zawodnicy zagrają, bo nie płaci się im w terminie.

„Szczerze współczuję Piotrowi tych zawirowań. Od tego czasu, kiedy ja prowadziłem zespól Noteci, nic się nie zmieniło. To Dziadów część trzecia - wielka improwizacja” - stwierdził Wojciech Krajewski.

Piotr Baran poinformował z kolei, że nie wie, czy w poniedziałek podejmie się konstrukcji zespołu. Przyznał, że Noteć opuszcza na pewno Brandon Brown, a Adrian Penland stwierdził, że chce zostać, ale klub musi mu zapłacić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wydanie specjalne Gol24 - Studio EURO 2024 - odcinek 1

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto