Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielki proces w bydgoskim sądzie. Na ławie oskarżonych aż 76 osób!

Maciej Czerniak
Tomasz B. (na zdj. idzie) przyznał się do winy częściowo.
Tomasz B. (na zdj. idzie) przyznał się do winy częściowo. Łukasz Bobek
Hurtownicy, pośrednicy, sortujący, narkotykowi dilerzy. Spośród 76 oskarżonych w sprawie w bydgoskim sądzie każdy gra na siebie.

Tomasz B. to jeden z kilku byłych narkotykowych dilerów, którzy składali wczoraj wyjaśnienia w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy.

- Amfetaminę kupowałem od Pawła J. raz na trzy, cztery miesiące. Kupowałem po 10 zł za gram, sprzedawałem po 20 zł - to słowa z odczytanych wczoraj wcześniejszych zeznań oskarżonego.

Tomaszowi B. śledczy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy zarzucają, że rozprowadził w mieście około 5 kg amfetaminy. Mówi, że na pewno sprzedał mniej. To i tak kropla w morzu narkotyków (oprócz amfetaminy również marihuany, tabletek ekstazy, kokainy), które przez 10 lat przeszły przez ręce 76 byłych ludzi bydgoskiego gangstera „Kadafiego”.

Wczorajsza rozprawa była druga w procesie. Do tej pory sędzia spośród wszystkich oskarżonych, którzy - jak uzasadniają śledczy prokuratury - byli zamieszani w obrót substancjami psychotropowymi, przesłuchał tylko kilkunastu. Samo sprawdzanie tak ogromnej liczby podsądnych zajęło sędziemu Radosławowi Łukasiewiczowi około godziny. Kilkunastu oskarżonych nie dotarło wczoraj w ogóle do sądu.

Wszyscy obecni na sali są oskarżeni o współpracę z gangiem Tomasza B. (zbieżność inicjałów przypadkowa, red.), zwanego „Kadafim”. Szef, wraz z kilkoma najbliższymi „współpracownikami”, między innymi Adamem P. „Pluto” i Maciejem B. „Maciulą” są sądzeni w odrębnej sprawie w innym procesie.

Są pieniądze na przebudowę Polonii. Tak będzie wyglądał nowy stadion!

Wczoraj, w tym samym czasie, w Bydgoszczy odbyła się rozprawa w procesie Marcina L. To szef firmy Solidkon, odpowiedzialnej za wzniesienie namiotu nad sztucznym lodowiskiem. W 2013 roku hala zawaliła się. Opinię wygłosił biegły dr Zygmunt Zygmuntowicz. Stwierdził: - Marcin L. nie miał uprawnień do budowy. Spoiny konstrukcji były nieprawidłowo przygotowane, mimo użycia do konstrukcji materiałów certyfikowanych.

Biegły podkreślił też, że nie pamięta w 40-letniej karierze zawodowej przypadku, żeby namiot o rozciągłości ponad 26 metrów został postawiony jedynie na podstawie zgłoszenia budowlanego. - Gdyby wydano pozwolenie na budowę, co jest rolą architekta miasta, sprawa w ogóle by nie istniała.

INFO Z POLSKI odc.10 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto