Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wkrótce rusza proces właścicielki agencji towarzyskiej na bydgoskich Jarach

(WM)
Przybytek nie był zakamuflowany, co więcej - reklamował się na bilboardach na ulicach miasta.
Przybytek nie był zakamuflowany, co więcej - reklamował się na bilboardach na ulicach miasta. Janusz Wojtowicz
Bydgoska Prokuratura Okręgowa właśnie zakończyła śledztwo w sprawie agencji towarzyskiej, którą CBŚP zlikwidowało w 2015 roku.

Akt oskarżenia w tej sprawie trafi do sądu jeszcze w tym lub na początku przyszłego tygodnia.

Przypomnijmy. Na Jarach policjanci zatrzymali Agnieszkę L., szefową interesu mieszczącego się w domku jednorodzinnym przy ul. Tuwima. Przybytek nie był zakamuflowany, co więcej - reklamował się na bilboardach na ulicach miasta. Oprócz zatrudnionych tam dziewczyn w ręce funkcjonariuszy wpadło dwóch bydgoskich taksówkarzy, którzy akurat dowieźli do burdelu kokainę. - Zatrzymano także męża i córkę Agnieszki L. - potwierdzają śledczy.

Śledztwo od początku zapowiadało się na rozwojowe. Skończyło się więc na złapaniu kilku osób handlujących kokainą. Przy okazji na jaw wyszły pikantne szczegóły interesu. W przybytku policjanci znaleźli prawie półtora miliona złotych w gotówce. Drugie tyle znajdowało się na lokatach bankowych.

Przeczytaj także: Śledztwo w agencji towarzyskiej w Bydgoszczy. Klienci zostali oszukani, ale wolą o tym nie mówić

Wiadomo, że klienci klubu byli nagrywani. Na jednym z filmów „główną bohaterką” jest 24-letnia córka Agnieszki L. 30 zatrudnionych tam prostytutek nie mogło narzekać na zarobki - najniższa stawka za godzinę wynosiła 500 złotych, ale rekordzistka brała za 60 minut kilka tysięcy zł! Dziewczyny mają w sprawie status świadków. Niektóre z nich potwierdzały w śledztwie, że w klubie podawano lewy i rozcieńczony wysokogatunkowy alkohol.

Klienci agencji będą zeznawać w sądzie w charakterze świadków.

W śledztwie pojawił się także wątek pigułek gwałtu - jeden z kierowców TIR-a był przekonany, że kupiwszy butelkę whisky zasnął w swoim aucie na parkingu. Okazało się, że w tym samym czasie z terminala w agencji ściągnięto mu z konta prawie 20 tys. zł.

Agnieszka L. jest na wolności - wyszła z aresztu za poręczeniem majątkowym w wysokości 15 tys. zł. Uznano, że wystarczy dozór policyjny.

W przygotowanym przez prokuratora Cezarego Nawrockiego z bydgoskiej Prokuratury Okręgowej akcie oskarżenia, znajdują się także ustaleni podczas śledztwa dilerzy kokainą i lewym alkoholem dostarczanym do agencji na Jarach.

Warto przypomnieć, że przybytek prowadzony przez Agnieszkę L. był łakomym kąskiem dla półświatka. Na początku ubiegłego roku próbę najazdu na nią urządził 30-letni Dariusz L., ps. „Legia”, nieformalny lider bydgoskich kiboli.

Z trzema kumplami wyważając drzwi wpadł do agencji przy Nakielskiej i chciał miesięcznego haraczu za „ochronę”. Nieoficjalnie mówi się, że wcale nie miała to być jakaś astronomiczna kwota.

Kobieta odmówiła, a wtedy bandyci zdemolowali lokal i wyszli. Właścicielka agencji zawiadomiła policję. Jeszcze tej samej nocy 30-letni Dariusz L. i trzej inni napastnicy zostali zatrzymani. „Legia” usłyszał zarzut wymuszenia, zniszczenia mienia i kierowania gróźb.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto