Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wraca nowe

Lech Lutogniewski
Kiedy w połowie XIX wieku powstało Towarzystwo Sztuk Pięknych ?Zachęta?, to tworzyli je nie tyle ludzie sztuki, ale co, którzy potrzebę wspierania artystów rozumieli.

Kiedy w połowie XIX wieku powstało Towarzystwo Sztuk Pięknych ?Zachęta?, to tworzyli je nie tyle ludzie sztuki, ale co, którzy potrzebę wspierania artystów rozumieli. Arystokracja, kupcy, właściciele ziemscy, czyli osoby z dobrze wypchanymi portfelami. Kiedy przed laty w Bydgoszczy powstawało Towarzystwo Przyjaciół Sztuki (jak mało osób pamięta ich klub przy ulicy Pomorskiej ), z braku arystokracji i grubych portfeli, zastąpili ich ci, którzy na sztukę i jej oddziaływanie byli wrażliwi. Ale samych artystów wielu nie było, przynajmniej na początku, aby nie stwarzać wrażenia towarzystwa wzajemnej adoracji. Niestety, przemiany gospodarcze ostatnich lat spowodowały upadek TPS i nic nie wskazywało na to, aby miało się szybko odrodzić.

Nic bardziej mylnego. Przed kilkoma dniami w Kawiarni Artystycznej ?Węgliszek? spotkało się grono znanych bydgoskich plastyków i jeden rodzynek, bowiem nie malarz ani rzeźbiarz, a prawdziwy miłośnik artystów, czyli Wincenty Domisz (dla nie znających tej postaci, przypomnę, że to wieloletni Prezydent Bydgoszczy jeszcze z czasów nieboszczki ?komuny? a później znany działacz społeczny i prezes wielu stowarzyszeń i firm którymi z powodzeniem zarządzał). Cel dla którego do wspólnie siedli do stołu był jeden. Reaktywowanie Towarzystwa Przyjaciół Sztuki. Wszystko pięknie, tylko dlaczego biorą się za to ci, którzy należąc do związków twórczych i innych organizacji mających bronić ich praw, chcą dla swojej wygody i potrzeb stworzyć jeszcze jedną formę wspierania artystów, czyli siebie? Nie mówię co wiem, tylko wiem co mówię, a raczej pisze. Już z dyskusji wynikało bowiem, że jednym z celów TPS będzie pozyskiwanie sponsorów a największą obawą, czy aby dając pieniądze, nie będą próbowali się wtrącać w działalność reaktywowanej organizacji.

Jasno i wyraźnie widać, że artyści potrzebując wsparcia w dzisiejszych trudnych dla nich czasach, szukają nowej metody na finansowe wsparcie ich twórczości. I nie ma nic w tym złego, gdyby TPS powołali biznesmeni, handlowcy i intelektualna elita, ale nie mająca w podtekście korzyści z przynależności do organizacji (dlatego Wincenty Domisz jest chlubnym w tym gronie wyjątkiem), ale skoro istnieją związki twórcze, po co kolejna tego typu ?klika?. Łatwo sobie wyobrazić, szczególnie, że średnia wieku zgromadzonych na tym wstępnych organizacyjnym spotkaniu była wyższa od mojego, że dostęp dla młodych twórców może być utrudniony, a pozyskane środki będą dzielone wśród tych ?u koryta?.

Wiem że brutalność mych słów jest przerażająca. Zabrało się grono chcących działać aktywnie, a ja już na starcie podcinam im skrzydła. Nie to jest moim zamiarem, ale też nie chcę u bram ratusza widzieć kolejną organizację poszukująca kasy. Co innego, gdyby zebrały się przysłowiowe ?grube portfele? i zastanawiały się jak tu wspomóc zubożałych artystów, a co innego, gdy oni sami chcą poprzez TPS szukać naiwnych bez prawa głosu. Chyba, że źle słyszałem (a siedziałem przy stoliku na antresoli, zaś potencjalni inicjatorzy dokładnie pode mną) i sponsorzy będę mogli decydować na co przeznaczone zostaną wyasygnowane przez nich środki. Ale jak znam życie, a trochę znam, to działalność zacznie się od poszukiwania lokum, które najlepiej za darmo, albo symboliczną opłatą, miasto zechce dla TPS przekazać. Może ?Węgliszek? na początku wystarczy?

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto