Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wszyscy ludzie prezydenta

j
Jeden z "ludzi Dombrowicza", główny specjalista Jan Stranz zarabia znacznie więcej niż wynikałoby z jego pozycji w hierarchii służbowej w Urzędzie Miasta.

Jeden z "ludzi Dombrowicza", główny specjalista Jan Stranz zarabia znacznie więcej niż wynikałoby z jego pozycji w hierarchii służbowej w Urzędzie Miasta. Gdy próbowaliśmy dowiedzieć się dlaczego bliski współpracownik prezydenta kosztuje podatników prawdopodobnie 6 tysięcy miesięcznie, rzeczniczka Beata Kokoszczyńska zbyła reportera.

Jan Stranz jest z wykształcenia inżynierem, ale w ostatnich latach próbuje spełniać się zawodowo jako urzędnik w administracji publicznej. Za czasów prawicowych wojewodów pracował w Kujawsko-Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim. Gdy ostatnie wybory prezydenckie w Bydgoszczy wygrał Konstanty Dombrowicz, Jan Stranz trafił do Urzędu Miejskiego. Oficjalnie pełni funkcję głównego specjalisty w kancelarii prezydenta. Ale K. Dombrowicz chce, by J. Stranz objął stanowisko sekretarza miasta. Jednak w trakcie ostatniej sesji Rady Miasta kandydatura odpadła. Większość radnych (wcześniej prowadzili z kandydatem rozmowy kwalifikacyjne) uznała, że jego kompetencje do kierowania miejską administracją są niewystarczające. Podkreślano m.in. słabą orientację w takich dokumentach jak Kodeks Postępowania Administracyjnego.

Ale, jak dowiedział się "Express", J. Stranz - mimo że nie został sekretarzem - zarabia jakby nim był. Jego pensja według informacji, które uzyskaliśmy nieoficjalnie, oscyluje na poziomie 6 tys. zł, czyli jest znacznie wyższa od pensji chociażby ratuszowych dyrektorów.

Próbowaliśmy wczoraj w kancelarii prezydenta uzyskać oficjalną informację ile zarabia główny specjalista i czym umotywowane jest jego płacowe uprzywilejowanie. Rzeczniczka Beata Kokoszczyńska, która nigdy wcześniej tego nie robiła, zażyczyła sobie pytania faksem. Potem zakomunikowała, że odpowiedź zostanie udzielona w później. Kiedy?

- W ustawowym terminie - usłyszeliśmy od rzeczniczki. To znaczy, że przygotowanie odpowiedzi na trzy pytania może zająć rzeczniczce 14 dni. Po raz pierwszy od objęcia stanowiska.

Sam zainteresowany także nie chciał odnieść się do sprawy.
- Nie będę komentował decycji prezydenta o wysokości mego uposażenia - stwierdził Jan Stranz.

NASZ KOMENTARZ

Prezydent Dombrowicz wykazuje nader relatywną troskę o wydatkowanie miejskich pieniędzy. Często decyduje się na obliczone na tani efekt gesty w rodzaju wycofania Bydgoszczy ze stowarzyszeń i związków gmin, lub - na przykład - wystawiając przewodniczącej Rady Miasta Felicji Gwincińskiej rachunek w wysokości 400 zł za organizację przynoszących promocyjne korzyści miastu "obiadów czwartkowych". To dążenie do oszczędności znika jednak, gdy wydatki dotyczą samego Dombrowicza, albo jego bliskich współpracowników. Nie szkoda 5 tysięcy z budżetu, by pan prezydent mógł przelecieć się samolotem na targi w Cannes. O oszczędnościach zapomina się też, gdy trzeba utworzyć stanowiska dla ludzi z opcji pana prezydenta jak chociażby dla Stefana Pastuszewskiego w MOK. Pieniędzy podatników nie trzeba też oszczędzać, gdy ustala się uposażenie dla inżyniera Stranza, chcącego sprawdzić się w roli organizatora miejskiej administracji.

Jacek Gałęzewski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto