Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wybory 2014: Pan(i) za rowerem, czy nie?

Redakcja
Jarosław Pruss
Pięciu kandydatów na prezydenta Bydgoszczy odpowiada na ankietę o ruchu rowerowym. Żaden z niech nie jest zadowolony z infrastruktury rowerowej w Bydgoszczy.

Pięciu spośród ośmiu kandydatów do prezydenckiego fotela w Bydgoszczy, odpowiedziało do wczorajszego popołudnie na ankietę z pytaniami przygotowaną przez cyklistów na temat ruchu rowerowego w naszym mieście.

Ilu jest rowerzystów w Bydgoszczy i czy są ważną grupą, przekonują się kierowcy co miesiąc w piątek podczas przejazdu Bydgoskiej Masy Krytycznej. Może głosy tych, którzy poruszają się po mieście na dwóch kółkach zadecydują o tym, kto zostanie prezydentem. I właśnie odpowiedzi na pytania ankietowe mają nam pomóc w decyzji.

Dziękuję, nie jeżdżę

Z pięciu kandydatów, którzy wzięli udział w ankiecie tylko jeden - Marek Gralik - oficjalnie przyznaje się, że na rowerze nie jeździ. Szczerze. I szczerze widać, że o rowerach w mieście wie niewiele.

Nie musi, ważne, żeby miał od tego człowieka, który się na tym zna i mu zaufa.

A zatem odpowiedzi Gralika są ogólnikowe i asekuracyjne, czyli...  jest lepiej, ale może być jeszcze lepiej; opinia rowerzystów tak, ale pod warunkiem, że jednogłośna; jazda rowerzem będzie korzystna pod warunkiem, że będzie bezpieczna; zawsze powinniśmy korzystać z doświadczeń innych, a problemy rowerzystów trzeba najpierw poznać.

Podsumowując... żadnych deklaracji, żadnych konkretów.

Czy ludzie się zmieniają?

Konstanty Dombrowicz, natomiast, postanowił nie odpowiadać na pytanie, czy jeździ rowerem: "Osowa Góra nie jest połączona z centrum drogą rowerową. Być może powinien to być jeden z priorytetów na najbliższe lata." Kto wie, może rowerzyści nie zauważą, że w odpowiedzi nie ma odpowiedzi? Ups, zauważyli!

Nie tylko wnikliwie czytają odpowiedzi, ale i mają świetną pamięć. Trudno im zapomnieć Dombrowiczowi m.in. wypowiedzi szefa od dróg miejskich w tamtym okresie - Jana Siudy (nota bene kandydat do rady miasta z Porozumienia Konstantego Dombrowicza) - że jeśli rowerzyści narzekają na tłok, to powinni kupić sobie węższe rowery.

W odpowiedziach Dombrowicza więcej widać ataków w ogóle na działania obecnej ekipy niż odniesień do rowerów. O tym, gdzie w szeregu  - zdaniem byłego prezydenta - stoją rowery, niech świadczy odpowiedź, na pytanie, ile pieniędzy powinno pójść na infrastrukturę rowerową: "Pilnej interwencji wymagają np. drogi osiedlowe. Deklarowanie w takiej sytuacji konkretnych kwot na infrastrukturę rowerową byłoby nieodpowiedzialne."

Drogi osiedlowe wymagają pilnych inwestycji. M.in. Miedzyń, Czyżkówko... zapóźnienia są ogromne. Bez wątpienia. Ale jeśli Dombrowicz na pytanie o budżet "rowerowy" odpowiada, że pilną potrzebą są osiedlówki, to ja podejrzewam, że chce je utwardzać z budżetu rowerowego.

No i - jak można było się spodziewać - nie ma ani słowa o Trasie Uniwersyteckiej. Przyklepniętej za jego kadencji i zamkniętej dla pieszych oraz rowerzystów.  W Kopenhadze, aby zachęcić do jazdy rowerem, buduje się mosty specjalnie i wyłącznie dla rowerów. Do jakiego ruchu zachęca się w Bydgoszczy budując most tylko dla samochodów?

Samochód na końcu

O tym problemie - TU - którego rowerzyści nie chcą zaakceptować - wie Anna Mackiewicz. Albo wie to ktoś z jej sztabu, kto pomagał w przygotowaniu odpowiedzi. Tę inwestycję podaje, jako niechlubny przykład ignorowania potrzeb rowerzystów.

Sama przyznaje, że rowerem porusza się raczej rekreacyjnie, ale pisze o tym temacie konkretniej - o dziurach w sieci rowerowej, o stojakach i parkingach rowerowych, których w centrum jak na lekarstwo. Wspomina o śluzach rowerowych na skrzyżowaniach. A jakie są priorytety? "Najpierw należy stawiać na komunikację publiczną szynową, autobusową, potem równolegle na infrastrukturę rowerową i pieszą, a dopiero na końcu na transport indywidualny czyli samochody osobowe".


Samochód to priorytet

Marcin Sypniewski z Nowej Prawicy - jak twierdzi - lubi rower i lubi niezależność, jaką mu daje. A temat rowerów i podnosi mu adrenalinę.

Możemy się z nim zgadzać, bądź nie, ale o problemach rowerzystów co nieco wie. "Największy problem, który sam zauważam, to kiepskie połączenie górnego tarasu Bydgoszczy z dolnym" - uważa. "Rowerzyści w naszym mieście są traktowani jak zło konieczne. To musi się zmienić..." i "Przejazd w godzinach szczytu rondami na rowerze to igranie ze śmiercią." A jednak na pytanie o priorytetowy środek transportu odpowiada "Samochód" i deklaruje: "Zakładamy znaczne zwiększenie środków na drogi, w tym także infrastrukturę rowerową". No to znamy swoje miejsce w szeregu.

Kierunek ten sam


I jeszcze kilka słów o odpowiedziach Rafała Bruskiego. Nie jest zadowolony z bydgoskiej infrastruktury rowerowej. Szczere to wyznanie urzędującego prezydenta. I szczerze przyznaje, że wydawane na nią obecnie kwoty są wystarczające. Ale też trzeba przyznać, że uczciwie zaznacza, iż oddał część inicjatyw dotyczących tego transportu zespołowi ds. polityki rowerowej z wiceprezydentem Niedźwieckim w składzie.

Jak to działa? Rowerzyści widzą, słyszą, czują jadąc rowerami, oceniają.

A odpowiedzi Bruskiego to uogólniając, deklaracja, że polityka rowerowa będzie kontynuowana. Czy to wystarczy, żeby przekonać wyborców na dwóch kołkach?

Czekamy na więcej

Jeszcze trójka kandydatów nie odpowiedziała na pytania. Jeśli lub kiedy to zrobią - napiszemy i o nich. Wszystkie odpowiedzi na ankietowe pytania znajdziemy na stronie www. rowerowanie.com.

Agata Kozicka

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wybory 2014: Pan(i) za rowerem, czy nie? - Bydgoszcz Nasze Miasto

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto