MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wyjątkowo kolczasta róża

Jarosław Pabijan
Odejście Piotra Protasiewicza z bydgoskiej Polonii to z pewnością najboleśniejsza strata, z którą musieli się pogodzić kibice drużyny spod znaku gryfa od wielu, wielu lat.

Odejście Piotra Protasiewicza z bydgoskiej Polonii to z pewnością najboleśniejsza strata, z którą musieli się pogodzić kibice drużyny spod znaku gryfa od wielu, wielu lat. Od kilku sezonów okres transferowy powoduje przyśpieszenie pulsu u najwierniejszych kibiców. Kontraktowe negocjacje przeciągały się raz dłużej, raz krócej, ale ... zawsze kończyły po myśli zwolenników ?czarnego sportu? znad Brdy. Tym razem miało być podobnie, a atutem klubowych działaczy miały być mistrzowski tytuł, nowy sponsor drużyny, z którym umowę podpisano jeszcze przed okresem transferów, wieloletnia umowa z BSI na organizację turniejów Grand Prix i wreszcie liczna, wierna rzesza kibiców.

Ta zima jednak jest zupełnie inna. Najpierw do opinii publicznej docierały niepokojące głosy dotyczące finansowych zaległości i problemów z ich rozwiązaniem. Sprawa dotyczyła praktycznie całej drużyny, ale największe zadłużenie pojawiło się przy nazwisku jednego z filarów mistrzowskiej ekipy ? Protasiewicza. Przez kilka tygodni obserwowaliśmy swoistą wymianę piłek pomiędzy zarządem klubu, a zawodnikiem.

?To tak niepoważne, że już nie chce mi się tego komentować ? czytamy na internetowej stronie Piotra. - Nikt z klubu się do mnie nie odzywa, pieniędzy nie ma. Jestem zawodowcem i już nie będę się oglądał na nikogo. Przygotowuję się do sezonu. A pieniądze i tak odzyskam. Chciałbym pozostać w Bydgoszczy, ale jeżeli klub dalej będzie przeciągał sprawę, to mam oferty z innych klubów i zacznę z nimi poważnie rozmawiać.?

Tego samego dnia www.pepe.pentel.pl publikuje oświadczenie dyrektora klubu, Tadeusza Chylińskiego.

?My ze swej strony zapewniamy, że dotrzymamy słowa w kwestii zaległości i chcemy, aby Piotr jeździł w Bydgoszczy - decyzję podejmie jednak sam zawodnik. Nie jesteśmy na jakiejś cudownej wyspie, żyjemy w określonej sytuacji finansowej i chyba dzień lub dwa zwłoki nie przekreślą naszych rozmów.?
Wreszcie, 12 grudnia kibice i zaproszeni na konferencję prasową dziennikarze usłyszeli, że ?Pepe? definitywnie kończy rozmowy z BKS Polonia Bydgoszcz i odchodzi do innego klubu. Szok.

?Straciłem już wszelkie nadzieje na uzyskanie porozumienia z miejscowymi działaczami ? przeczytaliśmy w internecie i w prasie - nie chcę też, poprzez swój upór i nieodpartą chęć jazdy dla Polonii utrudniać jej działaczom budowy zespołu, który w nowym sezonie stanie przed zadaniem obrony tytułu DMP.?
Czarę goryczy bydgoskich fanów przepełniła kolejna decyzja Piotra. Decyzja o przywdzianiu plastronu z Aniołem i zasileniu zespołu rywala zza miedzy ? toruńskiego Apatora/Adriany! Czwartkowa konferencja prasowa połączona z prezentacją ?dream team Apator? była doskonałą okazją ?przepytania? zawodnika.
- Co zadecydowało o Twoim wyborze? Zdajesz sobie, przecież, sprawę, że kibice mogliby wybaczyć Ci odejście z Polonii. Ale nie do Torunia!

- Po pierwsze otrzymałem w Toruniu dobrą ofertę kontraktu. Po wtóre rozmowy z prezesem Markiem Karwanem przebiegały jak najbardziej po mojej myśli i ... mam nadzieję, że również po myśli klubu. Kiedy dwie strony chcą, naprawdę chcą osiągnąć jakiś wynik to na pewno go osiągną. Tak właśnie było podczas negocjacji z Apatorem/Adrianą.

- Twoja wypowiedź wyraźnie nawiązuje do wcześniejszych deklaracji, że w Bydgoszczy porozumienie nie leżało w intencji dwóch stron negocjacji?
- Na moje odejście złożyły się trzy sprawy. Zaległości, które były ? przepraszam ? które są za sezon 2002. Bardzo dziwny ? wręcz śmieszny kontrakt, który mi zaproponowano na kolejny rok i wreszcie fakt, że o podjęcie rozmów ze mną musiałem starać się sam, wręcz zabiegać o nie. Nie chcę jednak tego rozważać, rozdrabniać i jątrzyć. Jestem zawodnikiem Apatora/Adriany i cieszę się z tego.

- Powiedz, czy łatwo było zdecydować się na starty w Toruniu? Przez te lata spędzone w Bydgoszczy doskonale orientowałeś się w atmosferze derbowych spotkań? Co zadecydowało? Kasa?
- Najtrudniejsze było podjęcie decyzji o odejściu z Bydgoszczy. Bardzo się związałem z miastem, a jeżdżąc w klubie przez sześć lat zdobyłem dużo medali. Licząc puchar klubowy jest ich chyba piętnaście, w tym dziewięć złotych, co świadczy o tym, że dołożyłem się do rozwoju Polonii w tym okresie. To nie jest tak, że najważniejsze i decydujące są kwestie finansowe,. Bo jest coś takiego jak sentyment. Finanse są ważne, bo to sport zawodowy i życie jest dość brutalne.

- Czy rozumiesz położenie Twoich kibiców w Bydgoszczy przed derby?
- Atmosfera derby nie jest mi przecież obca, ale staram się nie podchodzić w sposób szczególny do faktu zmiany barw bydgoskich na toruńskie. Może media zbudują wokół tego jakąś otoczkę, ale ja podpisując kontrakt staję się elementem drużyny. Dla jej wyniku włożę całe serce, a kibice, działacze i sponsorzy docenią moje zaangażowanie i będą się ze mną cieszyć z ewentualnych sukcesów.
- Porozmawiajmy zatem o kontrakcie w Toruniu...
- Bardzo cenię sobie pana Karwana. Czuję, że zaciągnąłem spory kredyt zaufania, bo kontrakt jest bardzo, bardzo dobry. Oczekuje się ode mnie bardzo dobrej jazdy i moja w tym głowa, by się z tego wywiązać.
- Ale zgodnie z wiadomościami krążącymi od niedawna w mediach i internecie byłeś już jedną nogą we Wrocławiu, który przedstawił Ci kontrakt ? marzenie!
- Nie chcę ?na siłę? kogoś wyprowadzać z błędu. Uważam, że podpisałem najkorzystniejszy kontrakt, a wieści, które docierały do mediów? Cóż ? może to plotki, a jeśli ktoś chce koniecznie wiedzieć lepiej to mógł podpisać kontrakt we Wrocławiu.

- Przeprowadzka na drugą stronę Wisły zaplanowana tylko na czas jednorocznego kontraktu?
- Chciałby związać się z Toruniem na jak najdłużej. Jeżeli działacze będą zadowoleni z moich usług, a ja będę usatysfakcjonowany z układów z nimi to nie widzę problemów z kontynuowaniem współpracy.
- Tyle, że sport żużlowy może nie ?unieść? takiego giganta, a dream team z Torunia może zmieść rywali i ... atrakcyjność widowiska! Nie widzę zespołu, który mógłby potencjalnie równać się z Apatorem/Adrianą...
- Gdyby został zmniejszony udział zawodników zagranicznych, a dodatkowo nie stosowano by prób ?spolszczenia? zawodników zza granicy to poziomy wyrównałyby się. Twierdzę, że polscy zawodnicy ze środka ligowych notowań są nie gorsi od drugiego rzutu zawodników zagranicznych, a na pewno tańsi od nich. Ci, którzy wprowadzili takie zmiany w regulaminie musieli liczyć się z tym, że kluby mocniejsze finansowo zbudują silniejsze zespoły, a te słabsze powalczą o utrzymanie.

- No, Apatorowi to chyba nie grozi...
- Powoli, powoli. Po pierwsze to jest tylko sport, po drugie należy zawsze wziąć pod uwagę zdarzenia losowe, a po trzecie Apator ? Adriana nie będzie jedynym silnym klubem ekstraligi. Wzmacniają się także ekipy z Częstochowy i Wrocławia i z tej trójki ? w mojej opinii ? wyłoniony zostanie mistrz Polski. Teraz trzeba odłożyć emocje na bok i przygotować się jak najlepiej do sezonu. Świętować będziemy mogli ... po sezonie. Chciałbym żeby cieszyła się moja drużyna, ale droga to tego nie będzie usłana różami.

- Jedna z róż jest wyjątkowo kolczasta. Czeka Cię mecz Polonia ? Apator na torze przy ulicy Sportowej...
- Jestem zawodowcem i liczy się dla mnie wynik mojej drużyny. Gwizdy na Sportowej na pewno się pojawią i nie ma się tutaj co oszukiwać, że gdy przyjadę na derby to kibice będą mnie rozumieli dalej. Minie jakiś czas i Protasiewicz pójdzie trochę w zapomnienie, a dobro drużyny ? co jest dla mnie w pełni zrozumiałe ? będzie najważniejsze. Odchodziłem w Zielonej Góry, odchodziłem z Wrocławia i ... gwizdy bywają dla mnie jeszcze bardziej motywujące.

- To nie tylko pojedynek rywali zza miedzy. To pojedynek dawnych i obecnych idoli.
- Nie obawiam się tej konfrontacji. Jestem profesjonalistą, a w tej sytuacji, która się wytworzyła w bydgoskim klubie niemożliwe było porozumienie się z działaczami. Podjąłem decyzję i nie sądzę żeby to był dla mnie jakiś problem.. Nie rozważam tego w takich kategoriach.
- A w jakich? Powiedz czy żal Ci czegoś z Polonii. Poproszę o pierwsze skojarzenie.
- Najbardziej żal mi kibiców i działaczy sekcji żużlowej. Czułem, że doceniają to, co robię i cieszyli się wraz ze mną z sukcesów indywidualnych. Tego żal. Bardzo ważne jest dla mnie wsparcie, którego udzielają mi internauci i czytelnicy lokalnych gazet.

- No dobrze. Powiedz mi jakie cele wyznaczasz sobie na nadchodzący sezon? Rywalizacja indywidualna w Polsce nabierze dodatkowego kolorytu...
- Skoncentruję na Grand Prix i lidze polskiej. To są cele najważniejsze, a pozostałe rzeczy także potraktuję poważnie. Powalczę, ale jest to sprawa drugorzędna.
- Pozwolisz, że nie uwierzę. Finał indywidualnych mistrzostw Polski rozegrany zostanie na torze Polonii...
- To super! Bardzo lubię ten tor i przygotuję się jak najlepiej. Oczywiście najpierw trzeba do finału awansować, a później powalczyć.
- Wystarczy miejsca pod siatką dla wszystkich pretendentów?
- Jest i będzie ciasno. Ja ... mogę pojechać jeszcze szerzej. Gdy tylko będzie trzeba.

- Czy będziesz się przygotowywał do sezonu razem z nową drużyną?
- Od sześciu lat przygotowuję się tokiem indywidualnym pod okiem trenera w Bydgoszczy i w tym roku też będzie to wyglądało w ten sam sposób. Na pewno jednak po konsultacji z Janem Ząbikiem przyjadę na treningi do Torunia, by skonsolidować się z nowym zespołem. To bardzo ważne, bardzo pomaga to w tej jeździe na jednym, ligowym wózku.
- Nie tylko ligowym, a dokładniej nie tylko na polskim. Analizując Twój kalendarz trzeba stwierdzić, że będziesz miał gdzie jeździć...
- W sezonie odjadę około stu imprez i jest to potężna dawka dla organizmu. Twierdzę, że jeżdżę lepiej, gdy jeżdżę dużo.
- Mówiłeś wcześniej o sentymencie. Teraz sam dostrzegasz jak wielkie wsparcie fanów masz za sobą. A jednak...
- Ja starałem się przez lata startów w Bydgoszczy być zawsze fair w stosunku do działaczy. Żadnego przeciągania terminów, czy podbijania stawek. Dotychczasowe kontrakty były wiarygodne, dobre i takie, na jakie zasługiwałem. Miałem przecież ? i nie są to żadne mrzonki ? znacznie korzystniejsze oferty finansowe z innych klubów, a nie korzystałem z nich. Także kibice przyjmowali mnie zawsze bardzo dobrze. Od samego początku czułem, że zostałem zaakceptowany, a teraz jestem pełen podziwu i wdzięczności za wsparcie, którego mi udzielili po podjęciu decyzji o opuszczeniu Polonii. Mnóstwo listów, maili z wyrazami poparcia i choć wiem, że nie wszyscy zaakceptują moją decyzję to nadal liczyć będę na szczery doping. Choć w lidze wystartujemy po przeciwnych stronach, to w Grand Prix, czy DPŚ pojadę jako reprezentant naszego kraju.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto