Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyspać się!

BT
Po ponad czterech miesiącach wróciło do Bydgoszczy siedmiu harleyowców. Przez ten czas objechali kulę ziemską, przejeżdżając 24 000 kilometrów. Przedwczoraj przywitały ich na Starym Rynku rodziny i władze miasta.

Po ponad czterech miesiącach wróciło do Bydgoszczy siedmiu harleyowców. Przez ten czas objechali kulę ziemską, przejeżdżając 24 000 kilometrów. Przedwczoraj przywitały ich na Starym Rynku rodziny i władze miasta.
- Patrz, ale piękne motory! - pokazuje mama swojemu, może sześcioletniemu dziecku, oryginalnych motocyklistów.

Nie tylko dzieci patrzyły z zaskoczeniem na kilkunastu harleyowców przejeżdżających w czwartkowe popołudnie ulicą Focha. Dla niektórych jeszcze większym zaskoczeniem był widok znajomej postaci na pierwszym motorze. Jechała nim długowłosa blondynka, a pasażerem był Maciej Obremski. Twarz wiceprezydenta Bydgoszczy przysłaniały wielkie gogle.

Tak wyglądała runda honorowa bydgoszczan, którym okrążenie kuli ziemskiej zajęło 4 miesiące i 2 dni. I choć zajęło im to więcej czasu niż bohaterom powieści Juliusza Verne'a "W 80 dni dokoła świata", to do sześciu Polaków (Wojciecha Tomaczyka, Edmunda, Łukasza i Macieja Boruckich, Zygmunta Bernata, Andrzeja Krokosa i Andrzeja Stypczyńskiego) oraz Niemca Friedricha Boersta, dołączyli bydgoscy motocykliści. Kolumna przejechała przez Wyspę Młyńską, Focha, Jagiellońską, Bernardyńską i Kujawską do bydgoskiej telewizji. Wcześniej na Starym Rynku przywitali ich prezydent miasta, Konstanty Dombrowicz oraz M. Obremski. Gdy bydgoszczanie zeszli ze sceny, to natychmiast podeszły do nich rodziny, znajomi, ciekawscy.

- Największe bezdroża pokonywaliśmy na Syberii. Jechaliśmy tam po ubitym piasku. Serdecznie nas jednak przyjmowali rosyjscy motocykliści. Mówię motocykliści, a nie harleyowcy, bo prawdziwe harleye w Rosji można liczyć na palcach rąk. Od Omska do Władywostoku wyjeżdżali oni na rogatki miast i po kilka godzin tam na nas czekali - opowiada Edmund Borucki. Chyba nikt nie powiedziałby, że ten ubrany w skórę człowiek jest na co dzień prezesem poważnej spółki.

Każdy uczestnik wyprawy miał ze sobą bagażu na dwie torby. Starali się nocować w tanich hotelach, o nie najgorszym standardzie, ale i tak czasem nie było w nich nawet ciepłej wody. Z domami kontaktowali się przez telefony komórkowe. Nie wszędzie jednak mieli zasięg. Nie było go w części Rosji, USA i w ogóle w Japonii. Stanami Zjednoczonymi byli jednak rozczarowani.

- Harleyowcy żyją tam w swoich grupach. Nie ma wśród nich takiej solidarności jak w Europie - przyznają bydgoszczanie, którzy narzekali także na amerykańskie jedzenie.

Na razie nie planują kolejnej wyprawy. Jakie mają wobec tego plany na najbliższy czas?

- Wyspać się. Jestem bardzo zmęczony - nie kryje E. Borucki.
Najmłodszy uczestnik wyprawy ma 22 lata, najstarszy 69 lat.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto