Żałują urlopu

Czytelnik z Bydgoszczy wraz żoną wykupili dwutygodniowe wczasy nad morzem. Mieli tam być już kilka dni temu. Jednak pracodawca małżonki naszego Czytelnika nie udzielił jej urlopu. Małżeństwo twierdzi, że nie miał do tego prawa. Innego zdania jest dyrektor firmy.

- Żona poszła do szefa po urlop, ale usłyszała, że na sierpień urlopy w ogóle nie są planowane. Poradził jej także, że jeśli bardzo zależy jej na wyjeździe, to może się zwolnić z pracy. Kilka dni już nam przez to przepadło. Czy takie postępowanie jest zgodne z prawem? - pyta pan Jacek (nazwisko do wiadomości redakcji).

W dyrekcji firmy, w której pracuje żona naszego czytelnika usłyszeliśmy, że plan urlopów przewiduje, że są one udzielane na przełomie marca i kwietnia oraz na początku września.

- Zamówienia, które musimy zrealizować powodują, że nie możemy udzielać urlopów w sezonie letnim. Tak jest od trzech lat i pracownicy o tym doskonale wiedzą. Choć w wyjątkowych wypadkach, gdy na przykład już styczniu czy lutym ktoś ma wykupione wczasy, idziemy pracownikowi na rękę - mówi Przemysław Ossowski, dyrektor firmy.

Dyrektor zaprzecza jakoby kobiecie zaproponowano alternatywę: urlop albo zwolnienie. Propozycja zwolnienia padła rzekomo w wyniku "niepochlebnych opinii" o zakładzie wyrażanych przez męża pracowniczki.

Prawnik Okręgowego Inspektoratu Pracy w Bydgoszczy Wojciech Szota po zapoznaniu się ze sprawą stwierdził, że pracodawca w tym wypadku mógł postąpić tak jak postąpił.

- Zgodnie z kodeksem pracy każdy pracownik ma do dyspozycji cztery dni w roku kalendarzowym na urlop w dowolnie wybranej porze. W przypadku dłuższego okresu termin urlopu jest uzgadniany z pracodawcą, choć od 1 stycznia tego roku nie ma on obowiązku tworzenia planów urlopowych - wyjaśnia W. Szota.