Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zamykamy się w gettach absurdu

Redakcja
Płot przy ul. Białogardzkiej to szczyt absurdu.
Płot przy ul. Białogardzkiej to szczyt absurdu. Jarosław Pruss
Budowanie ogrodzeń i zamkniętych osiedli zagraża rozwojowi miasta i może głęboko dzielić mieszkańców.

Chcecie przejść? To skaczcie - absurd przy ul. Białogardzkiej [zdjęcia, wideo]


Niemal pół Polski śmiało się w ostatnim czasie z płotu postawionego wokół bloków przy ul. Białogardzkiej. Płot przebiega w poprzek chodników i stał się nie tylko obiektem drwin, ale także powodem sporów między mieszkańcami.

To tylko najbardziej absurdalny przykład. Nasze miasto pełne jest innych zamkniętych osiedli. Skąd u nas ta osobliwa moda?

- To manifestacyjna forma izolowania się od reszty społeczeństwa, której jestem zdecydowanym przeciwnikiem - ocenia dr Grzegorz Kaczmarek, bydgoski socjolog.

- Określiłbym to, jako chorobę dobrobytu. Zamknięte osiedla stały się w naszym kraju symbolem snobizmu. Uważam, że jest to zjawisko bardzo szkodliwa dla rozwoju miasta i korzystania z przestrzeni miejskiej, która jest przecież bardzo cenna. W szczególności tereny zielone czy place zabaw, które często też się odgradza. Jest to sprzeczne z wizją nowoczesnego społeczeństwa demokratycznego - dodaje.

Dr Kaczmarek podkreśla, że temu szkodliwemu jego zdaniem zjawisku przeciwdziałać powinny organy państwowe i samorządowe.

- Skoro prawo na to pozwala, to ludzie z tego korzystają - mówi.

Ogrodzeniami podzielona jest lwia część miasta, np. na Błoniu (fot. Andrzej Muszyński).

- Powinno się regulować ustawowo tego rodzaju kwestie. Przestrzeń miejska musi być otwarta. Tymczasem postępuje liberalizacja prawa, którą wykorzystują deweloperzy i prywatni inwestorzy. Każdy jest panem we własnej zagrodzie. W niektórych niemieckich landach obowiązują sankcje fiskalne - im wyższe ogrodzenie, tym większy podatek trzeba od niego zapłacić. W Berlinie było tylko jedno zamknięte osiedle, które stało się powszechnym pośmiewiskiem. W wielu kulturach odgradzanie się jest po prostu nieakceptowane społecznie - wyjaśnia.

- Kwestia jest skomplikowana i każdy taki przypadek trzeba analizować z osobna - przyznaje inż. Stanisław Skowroński, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego dla Miasta Bydgoszczy.

- To, czy można stawiać ogrodzenie działki może być określane w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Jeśli tak nie jest, to wówczas obowiązują przepisy ogólne. Prawo budowlane zabrania np. stawiania ogrodzenia wyższego niż 2,2 m. W ostatnim czasie wydano już np. nakaz demontażu ogrodzenia przy ul. Dunikowskiego - przywołuje przykład. - Osobiście często nie rozumiem, po co ludzie decydują się na zamknięte osiedla. Stawianie ogrodzeń może powodować sytuacje konfliktowe pomiędzy mieszkańcami, a prezydent miasta najczęściej nie ma podstaw prawnych, by interweniować w takich sprawach - dodaje.

Socjolodzy wskazują, że powstające jak grzyby po deszczu ogrodzenia i zamknięte osiedla sprawiają, że nasze miasta będą dzielić się na swoiste getta.

- To zjawisko różnicowania społecznego na lepszych i gorszych - mówi dr Kaczmarek.

- Co ciekawe, badania pokazują, że osoby, które mieszkają w zamkniętych osiedlach, boją się o swoje bezpieczeństwo. Ciekawe tylko, czy jest to przyczyną, dla której odgradzają się od reszty społeczeństwa, czy raczej skutkiem takiego działania. Być może trzeba spytać ludzi, którzy mieszkają na takich osiedlach, czy czują się dzięki temu lepsi - dodaje.

Piotr Wiśniewski
[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto