Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zamykamy się w gettach dobrobytu, czyli wszędzie dobrze, byle za bramą

Sławomir Cichy
Katowickie osiedle Bażantów. Jak widać niełatwo wpaść tu z wizytą do przyjaciół.
Katowickie osiedle Bażantów. Jak widać niełatwo wpaść tu z wizytą do przyjaciół. Fot. Arkadiusz Ławrywianiec
Tarasy Kopernika w Tychach, Ligota Park, Apartamenty Borsal, Mała Skandynawia w Katowicach, Osiedle pod Platanami w Chorzowie, Lofty w Gliwicach - wszystkie te oddane do użytku w 2009 r. osiedla z podobnymi im w Knurowie, Zabrzu, Wiśle czy Szczyrku łączy jedno: ogrodzono je wysokim płotem, a większość ma nie tylko całodobową ochronę z budkami strażniczymi przy bramach wjazdowych.

Ci z nas, których stać na lepsze mieszkanie, zamykają się w enklawach dobrobytu. Po Warszawie, bijącej pod tym względem krajowy rekord, Śląsk jest drugim w Polsce regionem, w którym powstaje najwięcej zamkniętych osiedli. Skutki tego zjawiska mogą być katastrofalne - ostrzegają socjolodzy.

Jeszcze pod koniec lat 90. zamknięte strefy mieszkalne były na Śląsku praktycznie nieznane. Zaczęło się 10 lat temu od katowickiego osiedla Bażantów. Dziś od otoczenia wysokimi płotami odgradza się już nie tylko nowe enklawy dobrobytu, ale także osiedla istniejące już od lat. Tak stało się ostatnio z os. Rudna w Sosnowcu, przy ul. Barbary na Klimzowcu w Chorzowie czy na Kukuczki w Katowicach. Zamknięty charakter ma dziś 70 proc. nowo powstających osiedli. Tylko w Warszawie jest ich więcej - 80 proc.

Moda na życie w tzw. gated communities, czyli społecznościach za bramą, trafiła do nas prawdopodobnie z Wielkiej Brytanii, gdzie w minionych latach wyjechały setki tysięcy Polaków.

Dlaczego zamykamy się w gettach? Zwykle ze snobizmu. Katarzyna Zaborska z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, badaczka zjawiska gated communities, widzi to tak: - Tworzenie zamkniętych osiedli i budowanie różnych barier broniących do nich dostępu wynika z chęci zaznaczenia swego statusu społecznego i ekonomicznego oraz potrzeby bezpieczeństwa.

Zaborska zaznacza, że ponad 60 proc. mieszkańców zamkniętych stref stanowią osoby z wyższym wykształceniem. Te, które na to stać, za prestiż płacą słono. Metr kwadratowy mieszkania na katowickim os. Bażantów kosztuje ok. 4,5 tys. zł, a na Dębowych Tarasach od 5,3 tys zł do 6 tys. zł. Luksus zamieszkania w gliwickich Loftach oznacza wydatek od 6 950 zł do 7 865 zł za m kw., natomiast m kw. apartamentu w Wiśle kosztuje od 6 916 zł do 7 984 zł. Taniej jest w Bielsku-Białej (3 931 zł - 4 604 zł/m kw.), Tychach (4 200 zł - 4 800 zł/m kw.) czy Chorzowie (3 687 zł - 4 780 zł/ m kw.).

Mniej od prestiżowych oczywiste są korzyści związane z bezpieczeństwem. Owszem, w obrębie zamkniętych osiedli rzadko dochodzi do burd, kradzieży czy niszczenia mienia. Problem jednak w tym, że ochrona rzadko sięga poza granice enklawy. Na razie nie można jeszcze udokumentować tej tezy twardymi danymi, bo polska policja nie prowadzi szczegółowych statystyk przestępstw dla poszczególnych osiedli.

Jednak Amerykańscy socjologowie już dawno zauważyli, że naprawdę bezpieczni są tylko mieszkańcy tych zamkniętych osiedli, które powstają w bezpiecznych okolicach. Do tych, które są otoczone dzielnicami biedy, przestępczość prędzej czy później i tak przenika. Wyspa bezpieczeństwa w morzu biedy i przestępczości to fikcja.

Czy więc bezpieczne, strzeżone osiedla to tylko chwyt marketingowy? - Na pewno to nowy, prywatny świat, który staje się coraz bardziej wyizolowany z życia społecznego - komentuje Katarzyna Zaborska. I dodaje, że społeczności zza bramy nie tworzą mieszczańskiego charakteru metropolii. Tacy ludzie traktują miejsce, w którym żyją, jak luksusową sypialnię.- Coraz częściej jedynie przemykają przez przestrzeń publiczną - ze strzeżonego parkingu przy domu do takiego samego w pracy, hipermarkecie czy centrum rekreacyjnym - dodaje Zaborska.

- Na naszych oczach od końca lat 90. na Śląsku powstają getta dobrobytu, a jednocześnie na przeciwległym krańcu podobne, tyle że ubóstwa i biedy. Tworzy się społeczeństwo kastowe. Naturalnie nie na wzór indyjski, ale sztywny podział społeczeństwa na tych, którzy mieszkają w strzeżonych osiedlach i w pozostałych - stawia diagnozę prof. Marek Szczepański.

W 2007 r. głośnym echem odbiła się w Katowicach informacja, że część Doliny Trzech Stawów ma zostać zagospodarowana pod budowę zamkniętego osiedla. Do ratusza popłynęły protesty i petycje. Ale prezydent postawił na swoim i osiedle powstanie, choć w okrojonej wersji. %07- Nic nie będzie ogrodzone i z tej przestrzeni będą mogli korzystać wszyscy. Nie tylko mieszkańcy statecznie Mirosław Bryksy, przedstawiciel dewelopera.

Ale część WPKiW w Chorzowie już została sprzedana, pod zamknięte osiedla. Otwarte jeszcze kilka lat temu przejścia na starych osiedlach Sosnowca, Chorzowa czy Gliwic zostały zamknięte przez wspólnoty mieszkaniowe. - Choć idziemy pod prąd zachodnim standardom, grodzenia już nie da się zatrzymać - uważa prof. Szczepański.

Katowiczanin Robert Konieczny, uznawany za jednego z najlepszych architektów młodego pokolenia, którego projekt w 2006 otrzymał tytuł "Domu Roku" na świecie, mówi wprost: - Grodzenia osiedli powinno się zakazać, bo psują ład architektoniczny, niszczą przestrzeń miejską, rozbijają więzi społeczne. Podobnego zdania są inni moi koledzy.

Jaki jest sposób na to, by śląskie miasta nie zamieniły się w chaotyczną mieszaninę małych, anonimowych społeczności? Prof. Szczepański przywołuje przykład Krakowa.

- Tam niewiele ponad 20 proc. nowo budowanych osiedli jest opleciona płotem, niezmiernie rzadko istniejące budynki zyskują parkan. Powodem jest wielowiekowa mieszczańska tradycja utożsamiania się z miastem. Krakowianie dobrze się czują w przestrzeni publicznej z jej galeriami, parkami, knajpkami. To ich miejsce, w którym uważają, że jest bezpiecznie. Żaden deweloper nawet nie pomyśli o zamachu na Planty, bo spotkałby się ze społecznym ostracyzmem - wyjaśnia prof. Szczepański.


7984 zł kosztuje metr kwadratowy apartamentu w Wiśle

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zamykamy się w gettach dobrobytu, czyli wszędzie dobrze, byle za bramą - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto