Na targowisku na Bartodziejach przy ul. Curie-Skłodowskiej jest ponad 250 butików. To jeden z największych (i najstarszych) bazarów w Bydgoszczy.
Jest osiem stopni na minusie. Klientów na całym rynku najwyżej kilkunastu. Ktoś przyszedł po chleb i zmyka, bo mróz go przegania. Kto inny wpadł tylko do rzeźnika i też ucieka. Nieliczni w środku ucinają pogawędkę ze sklepikarzami i też lecą.
Wokół rynku są hałdy śniegu po kolana, bo sypie, jak smok. Robotnicy w zielonych kufajkach i spodniach tego samego koloru odśnieżają chodniki. Te między pawilonami i sklepami na bazarze są odśnieżone. Samych zarządców targowiska jest trzech. Czasem to trzech klientów mają niektórzy sklepikarze. Nie w godzinę. W ciągu dnia. A zdarza się, że przez cały Boży dzień nikt nic nie kupi na rynku.
Jakoś dzień zleci
Niektórym kupcom się nudzi. Rozmawiają sobie z sąsiadami, czyli tymi, którzy mają budki obok. Rozwiążą krzyżówki. Pokręcą się wokół swoich butików. Wokół innych. Wypiją kawę, która raz, dwa stygnie. I dzień zleci.
Pani Bogumiła prowadzi sklep z odzieżą damską od ćwierć wieku. Ładnie poukładane swetry, bluzki, czapki, szaliki. Towar jak najbardziej na czasie. W takie zimno stoisko powinno być oblegane przez klientelę. Gdy podchodzimy do butiku pani Bogumiły, oprócz niej nie ma nikogo innego. - Kiedyś to ludzie jeszcze kupowali. A teraz? Prawie wcale. I to nie dlatego, że teraz mróz wykosił klientów - mówi kobieta. - Przyjdą, obejrzą, przymierzą. Rzadko kiedy kupią.
23 lata na bazarze
Pan Dariusz ma pawilon z męskimi ciuchami. Prowadzi go od 23 lat. Tak długo, jak sąsiad z naprzeciwka, który ma sklepik ze słodyczami. Jest godzina 13, a pan Dariusz nie sprzedał ani jednej rzeczy. Dzień wcześniej sprzedał towar za 30 złotych. A opłaty robić trzeba. - Za samo miejsce płacę co miesiąc 850 złotych - przyznaje kupiec.
To nie wszystko. Płaci jeszcze za wystawkę, czyli towar rozłożony na stołach, przed butikiem. Wychodzi sześć złotych dziennie. Co miesiąc trzeba też zapłacić za ochronę. Kolejne 50 złotych.
- Gdybym wynajął miejsce w jakiejś galerii handlowej, płaciłbym 40, może 50 złotych za metr kwadratowy. Jeśli butik byłby bardzo mały, wyszłoby mi taniej niż teraz - szacuje pan Darek. Dodaje: - Tym bardziej, że w centrach handlowych w stawkę wliczona jest już ochrona i media, z wyjątkiem prądu.
Lepsza zima niż lato
No i jest ciepło. - Ja na zimno nie narzekam. Lubię, jak mrozi. Upały za to mi przeszkadzają - twierdzi pan Wiesław. Prowadzi stragan z artykułami spożywczymi. Teraz, gdy nie ma klientów, otwiera budkę o ósmej. Albo o dziewiątej. Sprzedaje do godz. 15, czasem zostaje do 16. - Ludzi nie ma, to co będę siedział i czekał? - pyta pan Wiesław. - Gdybym znalazł kupca na stoisko, od razu bym je sprzedał. Od paru lat szukam chętnego, ale nie ma.
Katarzyna Piojda
| |||
Informatycy śpiewają | Co straszy w mieście? | Torbyd to ruina! | Zawaliło się lodowisko |
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?