Zmieniamy czas

W niedzielę czeka nas zmiana czasu z letniego na zimowy. O godzinie trzeciej przestawimy zegarki na drugą. Oczywiście nie będziemy specjalnie wstawać w nocy, aby to zrobić. Dodatkowa godzina może jednak dla niektórych stanowić pewien problem.

Zmiana czasu zawsze najbardziej dotyka podróżnych. Większy problem mają oni zawsze wiosną, gdy pociągi są spóźnione o 60 minut. Jesienią część składów po prostu zatrzymuje się na godzinę. Na terenie naszego województwa stać będą dwa pociągi. Jeden "odpocznie" na stacji w Inowrocławiu, drugi - we Włocławku.

- Pospieszny ze Szklarskiej Poręby do Gdyni przyjedzie do Inowrocławia o godzinie 3.26 czasu wschodnioeuropejskiego, a odjedzie o 3.30 środkowoeuropejskiego, czyli odjedzie po 64 minutach postoju. Drugi z Bielska Białej do Gdyni będzie we Włocławku o 3.15, a odjedzie o 3.17 czyli po 62 minutach - informuje Mieczysław Cichosz, dyrektor PKP Przewozy Regionalne w Bydgoszczy.

Pasażerowie pokonają więc trasę jadąc o godzinę dłużej, ale siedząc w ciepłym pociągu. Większe problemy czekają korzystających z komunikacji miejskiej. Autobusy będą jeździć zgodnie z rozkładem jazdy do godziny 3.00 starego czasu i od 3.00 nowego czasu.

- Pozostaje problem godzinnej przerwy od 2.00 do 3.00 czasu zimowego. Aby ktoś nie czekał na pojazd przez np. półtorej godziny, bo przy takim mrozie w nocy, byłoby to dla niego tragedią, uruchomimy dodatkowe kursy w tej przerwie - wyjaśnia Andrzej Pietrowski, zastępca kierownika Zakładu Autobusowego bydgoskiego MZK.

W tej dodatkowej godzinie na każdej linii pojedzie dodatkowy autobus. Odjazdy przewidziano "mniej więcej" w połowie czasu pomiędzy poprzednim i następnym pojazdem. Dyrekcja MZK zaznacza, że między 2.00 a 3.00 (po zmianie) autobusy nie będą czekały na siebie na pl. Kościeleckich. Tłumaczy to niemożliwością zgrania połączeń w czasie w ciągu jednej godziny.

- Dla przykładu autobusy 32 i 33 do "obrócenia" na Fordon i z powrotem potrzebują półtorej godziny. Gdyby pozostałe linie miały na nie czekać, to rozregulowałoby komunikację w całym mieście - wyjaśnia A. Pietrowski.
Pasażerowie, którzy skorzystają nocą z usług MZK nie muszą się martwić, że nie sprawdzą w pojeździe dokładnej godziny. Na nocnych liniach pojawią się wyłącznie wozy niskopodłogowe.

- W tych autobusach zegary są tak zaprogramowane, aby przestawić się automatycznie - mówi Andrzej Pietrowski.

Ręcznie trzeba za to przestawić czas w Ikarusach. Jak zapewniono nas jednak w MZK pracownicy zrobią to w nocy. Rano wskazywany czas będzie już poprawny. Jednak w pozostałych instytucjach nikt nie będzie czekał w niedzielną noc, aby przestawić zegarki. Tak będzie między innymi w ratuszu. Na budynkach Urzędu Miasta nie ma zewnętrznych zegarów. Zaś w pomieszczeniach czas będzie przestawiony po godzinach przyjmowania petentów.

- W poniedziałek o godzinie 8.00 urzędnicy będą w pełni przygotowani na obsługę mieszkańców. Osoby odpowiedzialne zadbają, aby mieszkańcy nie byli wprowadzani w błąd - twierdzi Beata Kokoszczyńska, rzecznik prezydenta Bydgoszczy.

Oczywiście nikt z nas nie wstaje o 3.00 w nocy, aby przesunąć wskazówki na swoim zegarku domowym. Ci, którzy akurat będą w pracy, spędzą tam o godzinę więcej niż zwykle. Przepisy nie regulują jednak jednoznacznie czy powinni otrzymać wynagrodzenie za dodatkową godzinę.

- Jeżeli pracujemy dłużej niż np. 8 godzin, to powinniśmy mieć zapłacone nadgodziny. Nie mamy jednak skarg z tego powodu. Wszak teraz mamy przesunięcie zimowe, a potem będzie letnie. Zabrana godzina będzie wówczas "zwrócona" - powiedziała nam Beata Gołębiewska, zastępca okręgowego inspektora pracy w Bydgoszczy.