Wśród rzeczy zwróconych wdowie po zamordowanym dyrektorze Centrum Likwidacji Szkód PZU brakowało radia samochodowego i portfela z pieniędzmi.
Kolejny dzień procesu byłego dealera Mercedesa Tomasza G. oskarżonego o zlecenie zabójstwa Piotra Karpowicza, stał pod znakiem zeznań wdowa po zamordowanym dyrektorze.
Małgorzata Karpowicz opowiedziała w jaki sposób dowiedziała się o tragedii. Otóż mąż po pracy zwykle odbierał ją z banku, w którym pracowała. 19 stycznia 1999 roku mąż nie przyjechał, więc zadzwoniła do niego na komórkę. Telefon odebrał nieznany mężczyzna, który przedstawił się jako lekarz. Powiedział, że Piotr Karpowicz został postrzelony i jest operowany. Przed godz. 20 ciężko ranny mężczyzna zmarł.
Kobieta zeznała, że mąż nie przynosił spraw zawodowych do domu, nie zwierzał się z kłopotów. W domu jednak solidnie przygotowywał się do pracy. Jako małżeństwo mieli niewielu znajomych, bo, jak stwierdziła Małgorzata Karpowicz, wystarczało im własne towarzystwo. Po śmierci męża z kobietą próbował kontaktować się ochroniarz z PZU. Mówił, że ma informacje o morderstwie, ale kobieta nie chciała na ten temat rozmawiać i poradziła, żeby podzielił się swą wiedzą z policją.
Małgorzata Karpowicz do dzisiaj zastanawia, dlaczego, kiedy odbierała na policji rzeczy męża, nie było wśród nich panelu od radioodtwarzacza samochodowego i portmonetki z kwotą około 100 zł.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?