Choć wiele już widzieliśmy, czasem brakuje nam słów by opisać ludzką głupotę, która skutkuje ogromną krzywdą zwierząt - pisze insp. Anna Kiepas-Kokot. Trudno nawet wmawiać sobie, że przyczyną takich tragedii jak ta jest tylko niewiedza czy głupota właściciela albo brak umiejętności i możliwości właściwej opieki nad psem.
Historia interwencji ze Ściegiennego pokazała najwyższy poziom głupoty i nieodpowiedzialności właścicielki psów. 9 czerwca 2008 r. Nasze inspektorki nie odpuszczają. Kolejna wizyta doprowadziła do odebrania 4 psów w skandalicznym stanie, którego żadne słowa nie oddadzą. Kołtuny dłuższe niż wysokość psów. Mokre od odchodów i moczu nie znajdującego innych dróg ujścia. Wylęknione... ale wreszcie nasze. Właścicielka podpisała 4 zrzeczenia. Ale na tym jej cierpliwość i zrozumienie dla naszych działań się skończyło.
Cztery suczki trafiły do Tozu, zostały dwa samce, chyba że coś jeszcze jest ukryte w tym bałaganie. W Tozie cztery dzielne dziewczyny przez 8 godzin starały się ulżyć psom wycinając kołtun po kołtunie, by nie zrobić ran, by zdjąć ten kał i oczyścić skórę. Potem kąpiel w ciepłej wodzie.
Przed godziną 22 dotarły do naszego domu tymczasowego. Razem, bardzo blisko siebie, pełne lęku ale i nadziei na lepsze jutro...
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?