Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zwierzę choruje? To na śmietnik. Na Chemicznej porzucono królika

Katarzyna Dworska
Królik był w fatalnym stanie, a jedno oko przypominało wielką ranę. To najmniej drastyczne zdjęcie, które otrzymaliśmy
Królik był w fatalnym stanie, a jedno oko przypominało wielką ranę. To najmniej drastyczne zdjęcie, które otrzymaliśmy Fot. nadesłane
Wielka, zaropiała rana zamiast oka, świerzb, wychudzony i wyziębiony - w takim stanie królika znaleźli uczniowie jednej z bydgoskich szkół.

Nie wiadomo czy królik miał imię i ile ma lat. Wiadomo, że miał dom. Niezbyt dobry dom, bo gdy zaczął chorować, ktoś postanowił pozbyć się problemu i wyrzucił zwierzę zimą na dwór. Ktoś był dodatkowo pozbawiony serca, ponieważ porzucił go w klatce na uboczu przy ul. Chemicznej na bydgoskich Kapuściskach. Przestraszone zwierzę zauważyli we wtorek podczas spaceru synowie Jarka Gradowskiego. - Chodzą do pobliskiej szkoły - relacjonuje mężczyzna. - Od razu do mnie zadzwonili, bo nie wiedzieli co mają zrobić. Podjechałem tam i zadzwoniłem pod 112, a oni przełączyli mnie do Animal Patrol, które ratuje porzucone zwierzęta.

Na pomoc uszatkowi

Królik był w fatalnym stanie. Był zmarznięty. Głodny i spragniony. - Musiał tam być już jakiś czas - opowiada Gradowski. - Siedział skulony. Nie miał wody ani jedzenia. Jego całe jedno oko pokrywała ropa.
Po królika natychmiast przyjechała Renata Nowicka, która zabrała go do swojej lecznicy w Kobylarni. - Ten ropień nie powstał w ciągu kilku dni, tylko jest wynikiem co najmniej kilkutygodniowego zaniedbania - ocenia kobieta, która jest weterynarzem w Animal Patrol. - Na pewno nie będzie nic widział na jedno oko. Nie wiadomo, czy przeżyje, ponieważ ma również świerzb i rany na całym ciele.

Jarek Gradowski opisał całą sytuację na swoim profilu na Facebooku. Na odzew internautów nie trzeba było długo czekać. Siedem osób zgłosiło się do Fundacji Królewskiej, która zajmuje się porzuconymi królikami prosząc o interwencję w sprawie uszatka. - Przygotowywaliśmy już wszystko, aby przewieźć go do naszej siedziby w Warszawie - mówi Ola Borbosz z fundacji. - Kontaktowaliśmy się już nawet z chirurgiem i anestezjologiem, aby od razu być gotowym na przeprowadzenie operacji.

O gryzoniu dowiedział się również "Azyl dla Królików", który działa w Toruniu. - Doszliśmy do wniosku, że tam jest znacznie bliżej, dlatego zwierzę trafiło pod ich opiekę - wyjaśnia Borbosz.

Jeszcze we wtorek uszatek przeszedł operację, niestety oko trzeba było usunąć. - Przed nami jeszcze długa droga, ale już wiadomo, że będzie potrzebował szczególnej opieki do końca swojego życia - opisuje jego stan Ola Głowacka z Fundacji "Azyl dla Królików". - Musiał być długo zaniedbywany. Oprócz ropnia i ran na ciele miał również przerośnięte pazury, które były tak długie, że rosły do góry.

Zwierzak obudził się już po narkozie. - Próbuje nawet skubać coś do jedzenia - mówi Głowacka. - Wciąż jest bardzo przymulony, ale żyje. Teraz musimy wykonać jeszcze badania krwi, aby sprawdzić w jakim jest stanie.

Średnio jeden znaleziony królik na tydzień

Porzucone gryzonie znajdywane są głównie na śmietnikach w kartonach, a nawet... reklamówkach. - Kilka dni temu zgłosili się do nas panowie śmieciarze, którzy w kontenerze odkryli wyrzuconego królika - opowiada Borbosz. - Zapakowany był w foliową reklamówkę. Również ostatnio trafiła do nas 20-tygodniowa króliczyca, która została brutalnie pobita. Nic nie widzi, boi się, gdy ktoś chce ją pogłaskać. Nie wiem co się dzieje z ludźmi, że są zdolni do takich rzeczy.

Do Fundacji Królewskiej, która działa na terenie całego kraju trafia średnio jeden królik na tydzień. Tylko w grudniu pracownicy zaopiekowali się siedmioma zwierzakami, które zostały porzucone na śmietnikach. - Gdy zwierzę choruje wówczas najczęściej ląduje w kartonie na dworze - opowiada Borbosz. - Nie raz znajdujemy króliki z połamanymi łapkami i zagłodzone.

Za znęcanie się nad zwierzętami, porzucenie ich, niezapewnienie im pokarmu, narażenie na działanie warunków atmosferycznych, które mogą zagrażać ich życiu grozi grzywna nawet do 100 tys. zł, zakaz ich posiadania wydany na 10 lat oraz dwa lata więzienia. - Jeżeli ktoś jest świadkiem takiej sytuacji powinien niezwłocznie nam ją zgłosić, abyśmy mogli rozpocząć poszukiwania sprawcy - tłumaczy podkom. Przemysław Słomski z biura prasowego KWP.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto