Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zwyczaje noworoczne i tradycje świąt Bożego Narodzenia na Krajnie. Tak świętowano jeszcze w XX wieku

Sandra Szymańska
Sandra Szymańska
Bombka krajeńska ozdobiona wzorem haftu krajeńskiego. Takie ręczne ozdoby z motywem krajeńskim wykonuje pani Małgorzata Senska, kierowniczka Wiejskiego Ośrodka Kultury w Lutowie w gminie Sępólno Krajeńskie.
Bombka krajeńska ozdobiona wzorem haftu krajeńskiego. Takie ręczne ozdoby z motywem krajeńskim wykonuje pani Małgorzata Senska, kierowniczka Wiejskiego Ośrodka Kultury w Lutowie w gminie Sępólno Krajeńskie. Sandra Szymańska
Dawne świętowanie Bożego Narodzenia w północno-wschodniej części Krajny, czyli w powiecie sępoleńskim, było pełne obyczajów, które obecnie w większości odeszły w niepamięć. Z jednej strony mieszkańcom towarzyszyła tradycja chrześcijańska, z drugiej jeszcze niewyparte magiczne wierzenia i kultura ludowa. Przypominamy krajeńskie świąteczne tradycje, zwyczaje i obyczaje.

Jak dawniej mieszkańcy powiatu sępoleńskiego obchodzili Wigilię, Boże Narodzenie i Nowy Rok? Krajna, którą obejmuje ziemię złotowską, nakielską i sępoleńską, pod tym względem była podobna do terenów całego kraju, ale wyodrębniła też własne tradycje i zwyczaje. Niekiedy nawet obyczaj, który był powszechny w zachodniej części Krajny, nie był praktykowany w tej wschodniej.

Co symbolizowały potrawy, skąd wzięli się przebierańcy i czym była podłaźniczka? Co ciekawe, dawniej po wieczerzy wigilijnej kultywowany był przez dzieci i młodzież zwyczaj dzisiejszego (można tak to nazwać) halloween. Powszechne były wróżby wigilijne i przepędzanie starego roku hałasowaniem.

Najpierw były dziady

Spośród obyczajów bożonarodzeniowych do dzisiaj zachowało się dzielenie opłatkiem, wspólne śpiewanie kolęd, czytanie Ewangelii odnoszącej się do narodzin Jezusa. W kulturze chrześcijańskiej wieczerza wigilijna jest postna (w polskim Kościele ten nakaz zniósł Jan Paweł II), a ryby spożywane są jako symbol Chrystusa. W wielu polskich domach pozostawia się wolne miejsce przy stole wigilijnym dla niezapowiedzianego gościa, choć interpretacja tej ostatniej tradycji jest wtórną przez Kościół. Pamięć społeczna wygasła już o jej pierwotnej symbolice. Zanim Kościół znalazł własne uzasadnienie owego obyczaju, wolnych miejsc było więcej. Wierzono, że w noc wigilijną domostwo odwiedzą przybywające z mogił dusze zmarłych krewnych, zwane dziadami.

Mocno zakorzenionym zwyczajem jest nakaz spędzania pierwszego święta Bożego Narodzenia tylko z domownikami lub najbliższą rodziną, co ma się równać z błogosławieństwem dla całego domostwa. To oznacza, że czasem spotkań towarzyskich jest drugi dzień świąt. Przedchrześcijański element kulturowy dotyczy też wspomnianych dziadów – nakaz zachowania ciszy i skupienia, a także zakaz używania ostrych narzędzi, takich jak siekiera i kołowrotek. Miało to na celu niepłoszenie i nieporanienie zbliżających się dziadów.

Całkiem sporo tradycji na Krajnie powtarzało się zgodnie z tymi ogólnopolskimi, jednak jej mieszkańcy wytworzyli też własne ryty i obyczaje. Obrzędy nawet na terenie samej Krajny były zróżnicowane. Wspólna cechą był, jak podaje dr Dorota Angutek, magiczno-religijny charakter: oparty z jednej strony na podłożu kultów i wierzeń przedchrześcijańskich, w tym antycznych, a z drugiej strony na katolicyzmie.

- O ile Kościół wyeliminował ze świadomości ludu większość wierzeń starosłowiańskich i antycznych, o tyle magiczna, czyli czynnościowa warstwa rytualna zachowała się na Krajnie mniej więcej do początków lat 50. XX wieku – opisuje badaczka.

Symbolika wigilijnych potraw

Najbardziej pożądaną świąteczną rybą nie był wcale karp, a szczupak. Gospodyni przyrządzała ją na kolację wigilijną, jednak zwyczajem było to, by mężczyzna przyniósł ją do domu. Popularne były zatem wyprawy wędkarskie lub rybackie w celu połowu ryb. Potraw nie było dwanaście. Zwykle bywało ich... dziewięć i były skromniejsze.

Wypiekano i gotowano ciasta i kluski. Kluczowe, symboliczne składniki to mak, miód, przyprawy korzenne i bakalie.

- Mak symbolizował okresową śmierć, gdyż wywoływał sen. Sen jako przemijający spoczynek stawał się naturalnie krótszy wraz z przybywaniem dnia. Wówczas miał się odrodzić człowiek i świat. Miód symbolizuje słońce, przyprawy, bakalie oraz grzyby przypominają o istnieniu obcych światów, ludzkich i nieujarzmianej natury, które na co dzień stawiane są w opozycji do świata. W okresie świąt granice między obiema strefami były przekraczane, a światy spotykały się w przełomowym czasie – wymienia dr Angutek. - Był to także świat zorganizowany na opak w przeciwieństwie do powszedniego okresu między świętami, stąd pojawili się przebierańcy symbolizujący przybyszów z zaświatów i innych grup etnicznych – dodaje.

Co ciekawe, współczesne świąteczne drzewko przyozdobione świecidełkami, ma na Krajnie swoją poprzedniczkę. Niegdyś bowiem nie stawiano choinki, a wieszano i strojono podłaźniczki. Upleciona była na stelażu z gałązek i igliwia, do której podwieszano bibułki i ozdoby. Przypomina jemiołę nie tylko wyglądem, ale i funkcją. Wskazuje też na to jej etymologia.

- Nazwa podłaźniczki bierze się stąd, że podchodzili pod nią narzeczeni oraz kolejno pozostali członkowie rodziny i wypowiadali życzenia. W innych częściach Polski funkcję tę spełniała kiść jemioły. W drugiej połowie XIX wieku życzenia zaczęto składać sobie wzajemnie, gdy dostępny był opłatek, a choinka wyparła podłaźniczkę. Nadal jednak w czasie wieczerzy obecny był snop słomy, którym następnie obwiązywano drzewka owocowe „na urodzaj” – wyjaśnia Dorota Angutek.

A po kolacji „halloween”

Po wieczerzy młodzież męska na całej Krajnie (z wyjątkiem powiatu sępoleńskiego) przebierała się w gwiazdory lub maszkarony. Natomiast w powiecie sępoleńskim był obyczaj chodzenia po domach przez tzw. przebierańców. Młode dziewczęta i chłopcy zamieniali się strojami męskimi i damskimi, a twarze zdobyli malunkami. Dzieci z kolei zakładały łachmany typowe dla ludzi starszych.

- Relikt tego obyczaju spotkałam w Więcborku w formie zwyczaju jeszcze w latach dwutysięcznych, a wcześniej w Jeleniu w gminie Więcbork. Pierwsi wypraszali smakołyki, a odmowa skutkowała psotami. Ci ostatni byli dziećmi przebranymi w łachmany i z pomalowanymi niedbale twarzami; pochodzili z miejscowej biedoty. Najpierw niedbale śpiewali kolędę, następnie wypraszali datki pieniężne i łakocie. Być może z tego powodu, że ludzie przestali otwierać im drzwi, zwyczaj ten wygasł – wspomina dr Dorota Angutek.

Ciekawe były też wróżby wigilijne, które w dzisiejszych czasach i nie wszystkie towarzyszą raczej andrzejkom. W powiecie sępoleńskim były one powszechne. Dziewczęta nasłuchiwały odgłosu szczekającego psa – z tej strony, z której był słyszany, zwiastował narzeczonego z tamtej strony wsi. Panny rozrzucały obierzyny od jabłek, które rzekomo układały się w litery zapowiadające imię przyszłego męża. Podczas Pasterki obowiązywał obyczaj rzucania grochem na dobry urodzaj. Jednocześnie adorowano żłóbek w kościele. W tym samym celu stosowano ryt obwiązywania drzew na urodzaj lub straszenia ich siekierą, czyli ścięciem, jeśli przestały rodzić owoce.

Wierzono także w mowę zwierząt w wigilijną noc. Dla dusz zmarłych krewnych, a także dla zwierząt hodowlanych pozostawiano część wieczerzy. Często bydłu podawano kolorowe kawałki opłatków, przeznaczone tylko dla nich.

Noworoczne psoty i wróżby

- Nowy Rok i jego wigilia splotły głównie trzy tradycje: starosłowiańską (wróżby) i antyczną (zwłaszcza rzymską), na którą w drugiej połowie XIX wieku zaczęły nakładać się polskie obyczaje dworskie, zwłaszcza ziemiańskie – nakreśla badaczka Krajny.

Jedną z nich, wywodzącą się z obyczajów ziemiańskich, jest zabawa w kulig. Dziś w Sylwester i Nowy Rok powszechne są petardy i fajerwerki. Dawniej również był zwyczaj wielkiego hałasowania, lecz w inny sposób. Ludowy obyczaj nakazywał uderzania w patelnie i blachy, strzelanie z biczów, aby wygonić stary rok. W mieście strzelano z armat i bito w dzwony. Były też żarty i psoty, które do dziś można spotkać na wsiach. Polegały one m. in. na wystawianiu bram, płotów i umieszczaniu ich na narożnikach dachów. Lądowały na nich też wozy i łodzie. Popularne było także wystawianie drzwi. Ich właściciel znajdował je często w innej części wsi.

W noc sylwestrową powtarzano wigilijne wróżby, ale dochodziły również nowe. Wróżby zapożyczano z andrzejek i katarzynek.

  • Dziewczęta wróżyły z wpuszczonej w szklankę z wodą igły. Jeśli znieruchomiała pionowo, zwiastowała szczęście.
  • Inną wróżbą było rzucanie za siebie pantofli. Ten, który upadł najdalej, zwiastował jego właścicielce najszybsze zamążpójście.
  • Pod poduszkę panny chowały kartki z imionami chłopców – kartka z imieniem, którą rano wyciągnie, zwiastowała imię przyszłego męża.
  • Powszechnie wróżono z topionego ołowiu, rzucania porąbanych drewek i liczenia ich, czy są do pary. Nieparzysta liczba zwiastowała staropanieństwo.
  • Ponadto puszczano na wodę łupinki orzechów włoskich z zapalonymi świeczkami - które się zejdą, wróżą narzeczeństwo.

Źródło: Dorota Angutek, O świętowaniu w Gminie Sępólno Krajeńskie: kultura ludowa – relikty - wznowienia, [w:] „Mała ojczyzna. Rocznik miłośników gminy Sępólno Krajeńskie”, 2023, s. 72-94

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto