Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

In-vitro to brak szacunku dla życia. Rozmowa z Prof. Władysławem Sinkiewiczem

MM Bydgoszcz
MM Bydgoszcz
Na początku miesiąca w Bydgoszczy odbyła się konferencja „In –vitro, szanse i zagrożenia”, którą rozpoczął Prof. Władysław Sinkiewicz, przeciwnik In –vitro.

Dorota Kowalewska: Panie Profesorze, dlaczego kardiolog otwierał konferencję „In –vitro, szanse i zagrożenia”
- Prof. Władysław Sinkiewicz: Od wielu lat jestem przewodniczącym Komisji Bioetycznej Bydgoskiej Izby Lekarskiej. Czyli temat In-vitro jest jak najbardziej zgodny z moją poza kardiologiczną działalnością. Poza tym każdy z nas, oprócz swojej zawodowej pracy, interesuje się przecież innymi zagadnieniami. Dla mnie bardzo ważne są kwestie etyczne w medycynie.

A dokładniej?
- Odpowiedzi na pytania o początek życia, granice eksperymentów medycznych, eutanazję. Kto ma na ten temat rozmawiać, jeśli nie lekarze, etycy? Czyli ludzie, którzy mają dużą wiedzę w tej dziedzinie i ocierają się o dramaty ludzkie związane ze śmiercią lub chorobą.

Nie jest Pan zwolennikiem metody In-vitro.
- Nie. Według mnie jest to metoda, która, wbrew temu, co się powszechnie nagłaśnia, nie leczy bezpłodności, tylko...bezdzietność, nie wspominając już o często przykrych i deprymujących dla kobiety aspektach tej procedury i wysokich kosztach finansowych. Doprowadza też niestety do unicestwiania niektórych zarodków. Wiadomo, że tworzy się ich większą ilość, aby nie narażać kobiety na powtórne przejście całej procedury medycznej, która ma na celu pobranie jajeczek do zapłodnienia. Do macicy są wszczepiane dwa, maksymalnie trzy. Inne zamrażane. I tutaj powstaje pytanie. Czy mamy prawo decydować, które zarodki trafią do macicy, a które będą zamrożone? A jeśli te zamrożone nigdy nie będą już wykorzystane, bo rodzice doczekali się upragnionych dzieci i nie chcą już powiększać rodziny? Jaki będzie dalszy los tych dzieci, które są, jako zarodki zamrażane?

Czyli powinna powstać ustawa, która zakazuje In-vitro?

- Taka ustawa w aktualnej sytuacji sceny politycznej raczej nie będzie zaakceptowana. Trzeba wypracować jak najlepsze rozwiązanie chroniące życie, czyli jak najmniejsze zło lub też, jak wolą inni, wybrać ustawowo jak największą przestrzeń dobra chroniącego życie. To, co jest teraz, nie może dłużej funkcjonować. Nie ma żadnych uregulowań prawnych dotyczących procedury in-vitro. Brak ustawy jest gorszy od tej, której nie kibicuję. Ale uważam też, że ktoś może mieć inne zdanie w tej kwestii niż ja.

Nie zdecydowałby się Pan z żoną na In-vitro, gdyby nie mógł Pan mieć dzieci?
- Na szczęście mam córkę. Wiem, jak ważne dla ludzi jest posiadanie dzieci. Ale sam chyba pomyślałbym w takiej sytuacji o adopcji. Albo o zastosowaniu naprotechnologii.

Naprotechnologia jest podobna do homeopatii. Niektórzy w nią wierzą, ale dowodów naukowych na jej skuteczność brak.

- Bywają i takie krzywdzące, nie mające naukowych podstaw twierdzenia. Musimy rozróżnić dwie kwestie. Naprotechnologia to leczenie niepłodności. In-vitro, jak wspomniałem, leczy tylko bezdzietność, a nie niepłodność. To duża różnica. Dlaczego więc nie postawić na metodę może mało jeszcze znaną, ale skuteczną.

Naprotechnologia to dążenie do usunięcia problemu danej pary i przywrócenia jej zdolności prokreacyjnych. Za pomocą obserwacji śluzu u kobiety, temperatury, samopoczucia. Stosuje się też metody inwazyjne, jeśli zachodzi taka konieczność. Ale są przypadki, których naprotechnologia nie wyleczy. Na przykład nieodwracalne zmiany endometriotyczne czy ciężkie uszkodzenia jajowodów i pewne defekty anatomiczne po stronie kobiety oraz mężczyzny.
- Tak, jak w innych przypadkach medycznych, bywają stany chorobowe, wobec których jesteśmy nieraz bezradni i musimy się z tym pogodzić. A brutalna ingerencja w naturę przynosi niejednokrotnie więcej szkody, niż pożytku.Nie uważam, że naprotechnologia rozwiązuje wszystkie problemy. Ale jestem przekonany, że powinna być szerzej rozpowszechniana i stosowana. Śmiem twierdzić, że nawet wielu lekarzy nie zna tego słowa i nie odpowie na Pani pytanie, z czym kojarzy się im ta specjalność medyczna Poza tym, czy wielkie koncerny, które stoją za in vitro i czerpią z tego wielkie zyski, zarobią na naprotechnologii? Dlatego nie są tą metodą zainteresowane. A bywa tak, że pary nie wykorzystują wszystkich możliwych metod leczenia, tylko od razu decydują się na In-vitro.

Panie profesorze, kiedy zaczyna się życie?
- Od momentu połączenia dwóch komórek – męskiej i żeńskiej. To już jest człowiek, a nie potencjał, czy zbiór komórek, który stanie się człowiekiem. W dyskusji o in vitro nie chodzi o religię, czyli światopogląd. To pytania o szacunek wobec każdego życia, na każdym etapie jego rozwoju.

Zobacz też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto