Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jacek Soforek odbudowuje firmę po pożarze. Do końca roku wszystko powinno działać na 100 procent

Bożena Wolska
Bożena Wolska
Arch. Jacek Soforek
W kwietniu ubiegłego roku spłonęła hala produkcyjna firmy Soforek. Właściciel Jacek Soforek stanął przed dylematem: wziąć pieniądze z odszkodowania czy odbudowywać zakład? Wybrał drugą opcję, po trzech tygodniach zaczął na nowo produkować wafle, a do końca roku będzie gotowa nowa hala produkcyjna.

To był ogromny pożar (śledztwo wykazało, że przyczyną było zwarcie instalacji elektrycznej). Przez 24 godziny walczyli z nim strażacy z całego powiatu. Gdy na miejscu pojawili się pierwsi strażacy, ogniem objęte było 3/4 obiektu. Wafle, kartony - wszystko to było łatwopalne i budynek został całkowicie zniszczony. W wielu miejscach zawalił się dach. Runęła również ściana jednej z hal magazynowych.

Jacek Soforek, kiedy dorobek 30 lat strawił ogień, miał wielki dylemat. W sobotę stracił miejsce do produkcji, w poniedziałek bank zabezpieczył wszystkie firmowe pieniądze na kontach na poczet spłaty kredytu, pracownicy tracili z dnia na dzień pracę, jego dostawcy możliwość odzyskania pieniędzy, odbiorcy jego towaru nie mogli liczyć na płynność dostaw, a konkurencja szykowała się do przejęcia rynku.

Można było się załamać? Można...
Na szczęście Jacek Soforek miał wokół siebie ludzi. Dobrych, życzliwych ludzi.

Młody chłopak z ambicjami

Jacka Soforka pierwszy raz spotkałam, gdy był wybijającym się studentem pierwszego rocznika Wyższej Szkoły Biznesu w Pile. Jednocześnie rozkręcał firmę - produkcję wafli i miał wielkie plany.

Od zawsze chciał pracować na swoim. Jako 19-latek zajął się handlem obwoźnym, który w latach 90 był bardzo popularny w Polsce, ale przez cały czas szukał pomysłu na firmę. Ostatecznie wymyślił sobie produkcję wafli. Otrzymał dofinansowanie - 10 tysięcy złotych, co wystarczyło na kupno używanych waflarek od państwa Nowaczyków z Szamocina.
Zaczynał produkcję w piwnicy rodzinnego domu w Białośliwu 27 grudnia 1990 roku. Przyznaje, że szło mu średnio do momentu, gdy nawiązał współpracę z wytwórcą ciepłych lodów i otrzymał kontrakt na stałą dostawę wafli. To był przełom i szansa na szybki rozwój firmy.

Z Białośliwia przeniósł się do Szamocinia, najpierw produkcję miał w piekarni GS-owskiej, później przy ulicy Dworcowej, a od 12 lat na osiedlu Smolary.

Otrzymał unijne dofinansowanie. Udoskonalał park maszynowy, inwestował w ludzi. Wreszcie kolejnym krokiem, który wyniósł firmę na wyższy poziom było nawiązanie współpracy z dużymi sieciami Kaufland, Dino, Biedronka...
- Jesteśmy w czołówce 3-4 producentów wafli w kraju i jedynym z wyłącznie polskim kapitałem - mówi Jacek Soforek.

Drugim torem działalności firmy Soforek jest zaopatrywanie lodziarni, cukierni i restauracje we wszystko to, co jest potrzebne ( komponenty i półprodukty oraz maszyny, akcesoria i chemię) do przygotowania lodów i deserów. To szkolenia i pokazów dla klientów służy pracownia.
A wszystko uzupełnia kawiarnia mieszcząca się przy szamocińskim Rynku.

Po pożarze

Pożar mógł przekreślić cały dorobek.

- Miałem dwa wyjścia. Mogłem wziąć odszkodowanie i poszukać sobie innego zajęcia, albo zakasać rękawy i wziąć się za odbudowę - mówi Jacek Soforek.

Przyznaje, że po poradę udał się do największych przedsiębiorców w regionie, wśród których był Henryk Stokłosa. Wszyscy znaleźli czas, współczuli, wysłuchali, doradzali...
- Z perspektywy czasu powiem tak: dobrze doradzili - mówi Soforek.

To wówczas też, gdy niemal wszystko stracił poczuł na własnej skórze jak ważni są ludzie wokół, jak ważne jest, aby dbać o kontakty, życzliwość... Miał wielkie wsparcie od rodziny - żony, córki, syna, synowej, od pracowników, kolegów i znajomych. Nie tylko dobre słowo było potrzebne, ale i konkretna pomoc. I pomoc była. A to ktoś za darmo udostępnił transport, a to ktoś ofiarował materiał budowlany, to zaoferował pożyczkę... Pracownicy zgodzili się pomóc w urządzaniu hali produkcyjnej w części biurowej. Maszynę do produkcji wafli skredytował zaprzyjaźniony producent z Czech.

- Po trzech tygodniach ruszyliśmy z produkcją - mówi Jacek Soforek.
Rozpoczęła się także odbudowa zakładu, która powinna być gotowa do końca roku.

Plany, plany, plany
Jacek Soforek mówi, że plan ma taki: odbudować zakład i przekazać swoim następcom.
- Mógłbym jeszcze prowadzić produkcję, ale wtedy młodzi się rozjadą, zaczną działać na własny rachunek i nie wiadomo, czy za kilka lat będą chcieli przejąć firmę. To teraz, gdy przed jego potomkami stoi wybór drogi na przyszłość, to najlepszy moment na przekazanie firmy - mówi.

Co sam zamierza robić? Ma wiele pasji, a jedną z nich są konie, ma własną hodowlę. Pasję jeździectwa dzieli z najmłodszym synem.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chodziez.naszemiasto.pl Nasze Miasto