Bydgoszcz. O takich prezentach od św. Mikołaja marzyli znani bydgoszczanie
Paweł Małecki, mistrz Polski cukierników, współpracuje z Kuchnią Lidla
W dzieciństwie dostawałem to, o czym marzyłem, bo zawsze cieszyłem się ze wszystkiego. Do dzisiaj tak mi pozostało, że każdy prezent jest trafiony. Największą przyjemność sprawiało mi otrzymywanie słodyczy. Może to zapowiadało moją przyszłą pracę.
W okresie dzieciństwa nie było ich na co dzień. Jak dostawaliśmy pomarańcze lub smakołyki z czekoladą, to bardzo się z tego cieszyliśmy. Wyczekiwało się czasu świątecznego, by móc bezkarnie wszystko pozjadać. Teraz tęskni się za tym okresem, w którym dom był pełen ludzi. Moja mama pochodziła z wielodzietnej rodziny i na święta zawsze przyjeżdżało dużo ludzi. Teraz są one bardziej kameralne. Kiedyś jeździliśmy też do babci, gdzie było bardzo gwarno. Chowaliśmy się z kuzynostwem i jedliśmy słodycze, a jak biegaliśmy po schodach, to babcia krzyczała, żebyśmy nie byli tak głośno.
Chcąc robić prezent dla siebie, myślimy o tym, by komuś sprawić przyjemność. Ja sam wolę je dawać, niż dostawać. Sprawia to o wiele większą radość. Gdy przekazujemy prezenty do Domu Dziecka, to właśnie one okazują prawdziwą wdzięczność z ich otrzymania. Jeszcze lepiej jest, gdy się tego nie spodziewają. Wtedy ich szczęście jest jeszcze większe.