Bydgoszcz - stolica smutasów [list Czytelnika]

Droga Redakcjo!

Chciałbym poruszyć temat, który męczy mnie od jakiegoś czasu. Otóż chodzi o nastawienie bydgoszczan do życia, a co za tym idzie, negatywną wizytówkę, jaką wystawiają nam w Polsce i poza granicami naszego kraju.

Codzienną drogę do pracy przemierzam pieszo. Mijam najbardziej uczęszczane rejony Bydgoszczy - Stare Miasto, ulicę Gdańską. I co widzę każdego poranka lub kiedy wracam? Smutnych, przygnębionych ludzi, którzy ze spuszczonymi głowami snują się po naszym urokliwym, z dnia na dzień coraz piękniejszym mieście. To straszne!

Co jest tego powodem? Kryzys, brak pracy, brzydka pogoda? Przecież "ciężkie czasy" dotknęły Polaków w wielu miastach. A smutni bydgoszczanie to obraz, który widzę na ulicach każdego ranka od dobrych kilkunastu lat.

Nie potrafię zrozumieć, ile jeszcze metamorfoz musiałoby przejść nasze miasto, jak bardzo wybijać się w Polsce czy na świecie, żeby jego mieszkańcy wyzbyli się ogromnych pokładów smutku i kompleksów, które w nich tkwią od pokoleń.

A zła opinia o bydgoszczanach roznosi się tu i tam: "ładne miasto, ale ludzie się nie uśmiechają", "ale zrzędy mieszkają w tej Bydgoszczy". Czy naprawdę chcemy startować w rywalizacji o tytuł najsmutniejszego miasta w Polsce?

Drodzy mieszkańcy, przecież nie jesteśmy wcale gorsi od innych. Nie musimy się ciągle porównywać, wytykać sobie wad. Dążenie do perfekcji jest dobre, popieram, ale wszystko ma swoje granice! Zacznijmy doceniać to, co mamy. Bydgoszcz jest jedyna w swoim rodzaju. Jesteście tego świadomi? Mieszkamy w mieście, które może poszczycić się ciekawą historią, pięknymi miejscami, mijanymi przez nas pewnie każdego dnia. Wystarczy, że zamiast na chodnikowe płytki, popatrzymy czasami nieco wyżej.

Czas noworocznych życzeń już za nami, ale mimo to życzę Państwu ogromnej dawki pozytywnej energii, uśmiechu każdego dnia i dużo, dużo miłości do naszego wspaniałego miasta!

Jarosław