Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Był taki chłopak - Grzegorz Gerka

Ewa Piątek
Ewa Piątek
Wszystko zaczęło się w kwietniu 1994 roku. Wtedy to moja skromna osoba wraz z kilkoma przyjaciółmi trafiła na salę bokserską bydgoskiego Zawiszy.

Olek, Arek, Seba i ja, wszyscy z jednej klasy, 7d Szkoły Podstawowej nr 58. Chłopakom z centrum Bydgoszczy zamarzyła się kariera pięściarska. Szybko okazało się, że to nie taki łatwy kawałek chleba, jak nam się wcześniej wydawało. Mimo tego nie rezygnowaliśmy i z uporem maniaka stawialiśmy pierwsze kroki pod okiem trenera Rybskiego, u którego swój kunszt szermierki na pięści szlifował także "Geruś".

Różnica między nim a nami polegała na tym, że kiedy my uczyliśmy się podstaw, on był już doświadczonym juniorem. Można rzec, że posiadał status klubowej gwiazdy, choć do zachowania zmanierowanego sportowca było mu daleko. Był to normalny, zwykły chłopak, wówczas mający 17 lat. Mimo kilkunastu wiosen na karku na swoim koncie miał już naprawdę spore sukcesy, osiągnięcia, których nasza czwórka mogła tylko pozazdrościć. Od Grzegorza Gerki mogliśmy się wiele nauczyć, jednak taka refleksja naszła niektórych z nas chyba trochę za późno. Bohater tej opowieści był jednym z najbardziej utalentowanych juniorów w Europie tamtego okresu. Moim zadaniem jest streścić historię jego przygody z boksem. Historię, która pokaże, że prawdziwi ringowi bohaterowie, mimo że często trafiali na pierwsze strony gazet, nie zawsze decydowali się, by całe życie poświęcić ich ukochanej dyscyplinie.

Szczęśliwa siódemka
Grzegorz urodził się 27 lipca 1977 roku. Chodząc do szkoły podstawowej, w dzienniku trafił na numer siódmy. Jak sam uważa przysłowiowe "siekierki" przynosiły mu w życiu szczęście. Kto wie, może to one odpowiedzialne są za sukcesy, jakie odnosił między linami ringu? Może nie do końca, ale mającym talent także szczęście niewątpliwie się przydaje.

Wszystko dzięki Rocky’emu

Pierwszy raz z boksem Gerka zetknął się w 1991 roku. Wówczas to trafił na salę bokserską w bydgoskiej Astorii. Tam też poznawał zasady szermierki na pięści przez około rok, po czym zrezygnował za namową znajomego, który wmówił mu, że boks to niebezpieczny i niezdrowy sport. Grzegorz przez kolejnych kilka miesięcy próbował swoich jako piłkarz oraz wioślarz. Szybko jednak stwierdził, że to nie dla niego, że brakuje mu tej adrenaliny, którą dostarczał mu boks. W owym czasie popularny był film "Rocky" z Sylvestrem Stallone w roli głównej. Można rzec, że to właśnie Balboa postawił przysłowiową "kropkę na i" w sytuacji, kiedy Grzegorz rozważał powrót do sekcji bokserskiej. Gerka nakręcony filmowym bohaterem postanowił ponownie ożenić się z pięściarstwem, tym razem jednak w bydgoskim Zawiszy. Jak wspomina, początki nie były łatwe, bowiem pierwsze sparingi w nowym klubie były dla niego niezwykle wyczerpujące. Stawał wówczas naprzeciw swojego kolegi, Stasikowskiego, który wówczas był naprawdę solidnym bokserem, jednym z najlepszych w sekcji. Z czasem jednak szybkie postępy Grzegorza sprawiły, że to on nadawał ton podczas treningowych konfrontacji, a "Stasik" mógł się tylko bronić. Wtedy to ukazał się trenerowi Rybskiemu potencjał, jaki drzemiał w Gerce.

Pierwsze sukcesy

Już w 1992 roku Grzegorz odniósł swój pierwszy juniorski sukces. Na Mistrzostwach Polski Juniorów Młodszych w Wieliczce zdobył złoty medal w kategorii koguciej. Dobra postawa na najważniejszych zawodach w Polsce sprawiła, że "Gerusiowi" zaproponowano start w Mistrzostwach Europy Kadetów, tyle że w wadze muszej. Gerka odmówił, ale jak się okazało miał wówczas szansę na złoto. Rok później na mistrzostwach kraju w Bytomiu również zatryumfował w wadze piórkowej. Talent bydgoszczanina ponownie dostrzegli szkoleniowcy kadry narodowej, którzy powołali go na Mistrzostwa Europy Kadetów, które w 1993 roku odbyły się we włoskim Salermo. Gerka i tym razem nie zawiódł, zdobywając brązowy medal czempionatu Starego Kontynentu w kategorii do 57 kg. Sukces ten sprawił, że Grzegorz, mimo zaledwie 16 lat, był jednym z bardziej rozpoznawalnych zawodników w bydgoskim klubie i wyrastał na czołowego juniora w Europie w swoim limicie wagowym. Dobra postawa w Salermo zaowocowała także regularnym powołaniem do kadry narodowej i tym samym udziałem w kilku meczach międzypaństwowych. Oprócz tego nasz bohater nadal nie obniżał poprzeczki, przywożąc medale z kolejnych krajowych imprez.

Jednym z efektowniejszych etapów kariery Gerki była jedna ze stref do Mistrzostw Polski, która odbywała się we Włocławku. Wówczas to Grzegorz wygrał wszystkie trzy walki, wszystkie przez nokaut. W jednej z nich spotkał się z Robertem Osmólskim z tamtejszego Startu. Pierwsza runda dla gospodarza, który uniesiony dopingiem publiczności narzucił swój styl. Drugie starcie to odrabianie strat ze strony zawodnika Zawiszy i piękna akcja lewy prosty, prawy sierp, po którym Osmólski znalazł się na deskach, podnosząc się po niecałej minucie. Na sali konsternacja, a Gerka znów udowadnia swoją klasę. Z Robertem Grzegorz spotykał się łącznie osiem razy, tylko raz przegrywając.

Gazeta Pomorska
W 1995 roku, kiedy to już ponad rok trenowałem u boku Gerki ,odbywała się kolejna edycja turnieju "O Puchar Gazety Pomorskiej", który rozgrywany był w hali bydgoskiej Astorii. W owym czasie były to bardzo mocno obsadzone zawody, które rangą ustępowały miejsca jedynie Mistrzostwom Europy Juniorów. Na starcie meldowały się reprezentacje Rosji, Ukrainy, Włoch, Niemiec, Turcji, Białorusi, Francji, Izraela, Szwecji, Czech, czy Kanady. Nie brakowało także kadry Polski, w skład której wszedł także Grzegorz, startujący w kategorii lekkiej. Na ówczesnym turnieju swoją reprezentację wystawił także bydgoski okręg Polskiego Związku Bokserskiego. Znalazł się w niej m.in. Aleksy Kuziemski, obecny interkontynentalny mistrz WBO wagi półciężkiej. Dużo nie brakowało, bym znalazł się w niej i ja, jednak ostatecznie nie załapałem się do składu.

Turniej ten zapamiętałem bardzo dobrze. Obserwowałem go z przyjaciółmi z pozycji kibica, niejednokrotnie urywając się z lekcji, tylko po to, by zobaczyć jak walczą najlepsi juniorzy w Europie. Pamiętam Gerkę, który w nietypowy sposób przygotowywał się do walki. Kiedy inni zawodnicy siedzieli na trybunach, on siadał na uboczu, słuchając walkmana. Siedział sam, czekając na swoją walkę. Krótko przed pojedynkiem szedł na rozgrzewkę i wchodził do ringu. Walka eliminacyjna i pierwsze zwycięstwo w turnieju. Na drugi dzień ten sam scenariusz i znów wygrana. I tak aż do finału, w którym wygrał w świetnym stylu, prezentując solidny techniczny boks. Oprócz tryjumfu w wadze do 60 kg Grzegorz otrzymał wówczas nagrodę im. Feliksa Stamma, którą wręczał mu syn legendarnego trenera.

Zwycięstwo w Bydgoszczy to najważniejszy po trzecim miejscu w Salermo sukces "Gerusia". Zawody "O Puchar Gazety Pomorskiej" wygrać w owym czasie było niezwykle trudno. Przyjeżdżali tu najlepsi z najlepszych pięściarzy do 18 lat. Wygraną tą zyskał w oczach innych adeptów boksu z Zawiszy niezwykły szacunek. Mi osobiście zaimponował tym, jak koncentrował się przed każdą z walk. Wielki sukces, dla mnie nieosiągalny.

Wiek seniora
Kiedy Grzegorz stał się pełnoletni, wszedł w wiek seniora. Wydawać by się mogło, że tak duże sukcesy na koncie juniora oznaczają, że jego kariera "dorosłego" pięściarza przebiegać będzie w podobny sposób. Okazało się, że nie do końca. Gerka co prawda trafił do drużyny seniorskiej KSZO Ostrowiec, ale jak się okazało stoczył w lidze jedynie dwie walki. Jedną z remisował, drugą wygrał przez nokaut z reprezentantem Renomy Elbląg. I na tym koniec. "Geruś" postanawia wziąć rozwód z boksem, co zaskoczyło wielu z tych, którzy wróżyli mu udaną karierę również na seniorskim podwórku.

Trudno powiedzieć, jak dalej potoczyłaby się droga Grzegorza, gdyby nie decyzja o zakończeniu przygody z pięściarstwem. Sądząc po wynikach ligowych, można domniemywać, że ewentualne sukcesy mogły przyjść dość szybko. Niestety nigdy prawdy się nie dowiemy.

Rekord
Kilka lat spędzonych na ringu zaowocowało całkiem przyzwoitym rekordem. Gerka stoczył 98 walk, z których wygrał 86. Gdyby zdecydował się dłużej boksować, pewnie byłby jeszcze lepszy. Mimo szybkiego i dość nieoczekiwanego rozbratu z szermierką na pięści, Grzegorz zapisał się na kartach polskiego boksu amatorskiego. Był jednym z najbardziej utalentowanych juniorów pierwszej połowy lat 90-tych, a przy tym skromnym i sympatycznym chłopakiem, którego sukcesy nie zmieniły na gorsze. Obecnie "Geruś" mieszka w Anglii, gdzie wraz z żoną oraz córką układa sobie przyszłość. Zapewne wielu jego znajomych nie jest świadomych, kim kiedyś był Grzegorz. Może po przeczytaniu tego artykułu to się zmieni i z anonimowego faceta, ponownie (choć na chwilę) znajdzie się w glorii chwały, ponownie w oczach ludzi zyska należny mu szacunek. Warto wiedzieć, że był taki chłopak.


Zobacz też:

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto