Zespół nie dość, że traktuje bezceremonialnie utwory zespołu Cannibal Corpse to jeszcze w twórczości dość często odnosi się do hobbystycznego palenia zioła, te dwa fakty to wystarczający powód, żeby z czystej ciekawości chłopaków z Richmond na scenie zobaczyć.
Czytaj też:Letnie Pranie Mózgu - relacja
Zobaczyć i usłyszeć i co najważniejsze – nie rozczarować się. Inspiracja stylem Cannibali, ograniczona do wyciągnięcia tego co najlepsze i świeżego podejścia do klimatu, porządny growling, szybkie dynamiczne solówki, techniczna perfekcja nie opierająca się na elektronicznych bajerach – słowem niezły brutalny death metal. Kontakt z publiką na przyzwoitym poziomie, jednakże bez zbytniego miziania się. Przy okazji okazało się, że zespół cechuje również cierpliwość – iście anielska, objawiająca się tolerowaniem na scenie fana, który najwyraźniej porwany muzyką i klimatem zapomniał gdzie się gra, a gdzie się słucha. Setlista zbyt długa nie była, pozwoliła jednakże docenić kunszt Cannabisów. Publiczność nie powaliła co prawda frekwencją, ale pusto też nie było. Wszyscy się grzecznie i uczciwie wybawili i mimo, że „Konopne Zwłoki” grały w tej trasie koncertowej, tylko jeden koncert w naszym kraju, nie powinni się zniechęcić do kolejnych wizyt na polskich scenach, nazbyt drewnianą publiką. Zwyczajowe szaleństwo pod sceną było, widać mroczna mieszanka metalu z marihuaną skutecznie porywa wielbicieli ciężkiego grania.
Supportem Amerykanów była bydgoska, dobrze znana deathgrindowa grupa Unborn Suffer, która skutecznie rozgrzała publikę, doskonale orientującą się w twórczości kapeli. Umiarkowanie długi spontaniczny dość set, solidnie odegrany, dynamika wokalisty oraz dobry kontakt z publiką zdecydowanie na plus dla formacji.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?