Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fenomen w metalu

niezmiennievix
niezmiennievix
Metalowe Walentynki w Estradzie miały miejsce w sobotni wieczór. W jednym miejscu spotkali się fani z kilku pokoleń, których połączyły jednakowe upodobania muzyczne.

Dworcowa, dotarłam. Zdziwiło mnie to, że przy wejściu nikt nie sprawdzał toreb, jak to zwykle panowie mają w zwyczaju. Rezerwacje, jest wcześnie, więc ludzi względnie niewielu. Udałam się do toalety, bowiem doszły mnie słuchy o remontach estradowych kibelków. Jednak czerwone ściany niezmiennie porysowane i popisane najróżniejszymi dedykacjami. I dobrze, to nadaje im niepowtarzalności.

Strage Bar zaczął się zapełniać. Średnia wieku to (plus/minus) 25 lat, a długość włosów - często do pasa.

Około 18.00 Deathcaller rozpoczęli występ. Zespół tworzy stosunkowo krótko, bo od 2007 roku, jednak zaprezentował się całkiem nieźle. Podobały mi się gitarowe riffy.
Kilku panów wywijało pokaźnymi czuprynami. Jestem pełna podziwu dla tych umiejętności.

Następnie wystąpił zespół Carnal. Zastąpił on Rootwater, który odwołał koncerty z powodu niedyspozycji swojego wokalisty - Macieja Traffa.
Mężczyźni zagrali death metal. Odpowiadało mi  zachowanie wokalisty, ponieważ nawiązywał on kontakt z publicznością. Ta jednak nie była do końca rozgrzana i chętna do ostrej zabawy pod sceną.
Kolejni ukazali się chłopaki z Chainsaw. Dowiedziałam się, że po 13 latach rozwiązują działalność. Sądzę, że ten bydgoski zespół dał z siebie wszystko, a ludzie chętnie bawili się razem z nimi.

Z czasem smuga dymu papierosowego w Estradzie rozrosła się do gigantycznych rozmiarów. Ludzie stali się bardziej rozluźnieni, na szczęście nie było diabelskiego tłoku. Zawitały do klubu najróżniejsze persony, utrzymywał się efekt pozytywnego "pomieszania" pokoleń.

Po występie Chainsaw uczestnicy koncertu mogli zaobserwować prawdziwy "teatr" w wykonaniu pewnego Pana w średnim wieku ze Świecia. Trzeba było tam być, aby zrozumieć wielkość jego popisów. Człowiek ten nie był zapewne do końca trzeźwy, jednak pokazał, że w każdym wieku można bawić się wyśmienicie.

Jestem pełna podziwu dla organizatorów i samych zespołów, ponieważ szybko uwijali się ze zmianami sprzętów. Nikt nie rozwalał krzeseł z powodu przedłużającego się montowania akcesoriów na scenie.

Muzyka Christ Agony wraz z wokalistą Cezarem to pokaz ostrego i surowego brzmienia. Może nawet zbyt ostrego, jednak to wedle gustu.

Wreszcie około godziny 22:30 wkroczyła legendarna i wyczekiwana grupa - Turbo. Inaczej być nie mogło, Gwiazdy dały popis - jedyne w swoim rodzaju muzyczne przedstawienie.
Jak to na Metalowe Walentynki przystało, kilka par hulało pod sceną. Impreza skończyła się już 14 lutego, w Noc Zakochanych, bo po północy.

Wsłuchując się w zaprezentowane dźwięki i spoglądając na całokształt, jestem zadowolona. Spodziewałam się czegoś mniej jadalnego, jeśli chodzi o jakość, ale - na szczęście - myliłam się. Reasumując, opłacało się wydać pieniądze, aby uczestniczyć w koncercie.

Zobacz też:


Od redakcji: Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem obywatelskim serwisu MM Moje Miasto! Zachęcamy Was do zamieszczania artykułów oraz zdjęć z ciekawych wydarzeń i imprez. Piszcie też o tym, co Wam się podoba, a co Wam przeszkadza w naszym mieście. Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich MM-ki! Pokażcie innym to, co dzieje się wokół Was. Pokażcie, czym żyje miasto.


od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto