MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Humor w kratkę

adams
Grand Prix Europy w Chorzowie zakończyła się sukcesem organizacyjnym i sportowym. Humory kibicom popsuli żużlowcy Plusssz/Polonii Bydgoszcz, wysoko przegrywając w Lesznie z Unią.

Grand Prix Europy w Chorzowie zakończyła się sukcesem organizacyjnym i sportowym. Humory kibicom popsuli żużlowcy Plusssz/Polonii Bydgoszcz, wysoko przegrywając w Lesznie z Unią.

Turniej inaugurujący tegoroczne zmagania o miano najlepszego jeźdźca świata miał dać odpowiedź na co najmniej dwa pytania. Pierwsze: czy Tony Rickardsson, pięciokrotny złoty medalista IMŚ, utrzyma fantastyczną formę i po raz szósty sięgnie po tytuł (wyrównałby rekord Ivana Maugera); drugie: czy bydgoska Polonia, organizator imprezy na Stadionie Śląskim, zarobi na Grand Prix, co wpłynie na poprawę klubowego budżetu.

Rickardsson w sobotni wieczór był absolutnie poza zasięgiem rywali. I zupełnie nie przekonują mnie wypowiedzi Nicki Pedersena czy Lukasa Drymla (odpowiednio drugie i trzecie miejsce), że mogli w finale wyprzedzić Szweda, gdyż mieli nie gorsze od niego silniki. Otóż, nie mogli, bo gdyby było to możliwe na pewno wykorzystaliby szansę. Dlatego bardzo wiarygodnie brzmi wypowiedź czwartego w klasyfikacji generalnej Tomasza Golloba.

?Tony ma piekielnie szybkie maszyny. Wydaje mi się, że w Chorzowie nikt nie dysponował sprzętem, na którym mógłby z nim powalczyć. W tym momencie ja także nie mam żadnej recepty na Szweda? - szczerze przyznawał bydgoszczanin.

Rafał Dobrucki, żużlowiec Unii Leszno, komentujący zawody dla Canal+, docenił ponadto nie tylko szybkość motocykli Skandynawa, ale zwrócił uwagę na niewiarygodnie duże umiejętności jeździeckie ?Ricky?ego?. Połączenie tych elementów sprawia, że w tej chwili Rickardsson jest głównym kandydatem do korony - ma perfekcyjnie pracujący team, nad którym pieczę sprawuje tuner Carl Blomfeldt. Kanadyjczyka zabrakło na ?Śląskim?, bo w ojczyźnie przechodził operację; ponadto ma niezbędne doświadczenie i silną motywację - ?speedway ponownie sprawia mi wielką radość? - mówił po ostatnim wyścigu triumfator GP Europy.

Oczywiście, to dopiero początek cyklu i wszystko może się wydarzyć. Jednak jeśli nie zdarzy się nic nadzyczyjnego nikt Szweda nie dogoni.

Kibice także mają prawo być zadowoleni, bo sportowcy nie zawiedli. T. Gollob znalazł się tuż za podium i potwierdził, że będzie się liczył w walce o najwyższe laury. Piotr Protasiewicz, w końcu bez stresu i obciążeń, dojechał do półfinału, co dało mu wysokie szóste miejsce. Także pozostali Polacy - Krzysztof Cegielski, Tomasz Bajerski, Sebastian Ułamek i Rafał Kurmański (dwaj ostatni ?dzikie karty?) - wstydu nie przynieśli.

Usatysfakcjonowani mogą być również działacze Polonii. Turniej obejrzało według wstępnych szacunków 25 tys. widzów. Stosunkowo wysoka frekwencja powinna przełożyć się na wpływy do klubowej kasy. Udało się także uniknąć większych organizacyjnych wpadek.

Trzech to za mało

Nastroje po sobotniej rywalizacji elity pogorszyły się już nazajutrz. Plusssz/Polonia pojechała do Leszna (w opinii działaczy pojedynek o czołową czwórkę) w jednym celu - jak najniżej przegrać, by za tydzień w rewanżu na swoim torze z nawiązką odrobić straty. W dwumeczu dawałoby to lepszy bilans bezpośrednich spotkań, co może mieć znaczenie przy układzie tabeli. Tymczasem gospodarze zniweczyli ten plan. Zwyciężyli różnicą 26 pkt. i trudno przypuszczać, by roztrwonili tak dużą przewagę.

W ekipie z Bydgoszczy poza Tomaszem i Jackiem Gollobami oraz Michałem Robackim wszyscy pozostali zawiedli. Dotyczy to głównie Mirosława Kowalika i Todda Wiltshire?a. Obaj solidarnie wywalczyli po dwa punkty. Kowalik kosztem swego kolegi juniora i po defekcie motocykla J. Golloba, a Australijczyk po wykluczeniu Damiana Balińskiego i także po wyprzedzeniu partnera-młodzieżowca.

W tej sytuacji może dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie ?modelu pilskiego?, czyli stawianie na jeźdźców na dorobku. Popatrzymy, jak sobie radzą Gapiński, Miśkowiak czy Pecyna. Jeszcze nie wygrywają spotkań, ale nie straszny im żaden przeciwnik, przed nikim nie czują respektu. Najlepiej wiedzą o tym nad Brdą, gdzie Plusssz/Polonia zwyciężyła tylko 48:42.

Dlatego warto rozpatrzyć pomysł rezygnacji z powoływania Wiltshire?a już do końca sezonu, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze (około 20 tys. zł za jeden mecz) przeznaczyć na sprzęt dla Grzegorza Czechowskiego, Roberta Umińskiego czy Łukasza Stanisławskiego. Wiąże się to z ryzykiem, że drużyna może walczyć tylko o utrzymanie w ekstralidze, ale nawet z Australijczykiem w składzie nie ma pewności, że uda się awansować do czołowej czwórki. Działacze mają o czym myśleć...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Włókniarz Częstochowa - GKM Grudziądz. Trener Robert Kościecha

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto