Kolorowo na niebie [foto]

W konkursie mogły wziąć udział dzieci w wieku do 14 lat z latawcami wykonanymi własnoręcznie. Latawce zakupione można było prezentować jedynie pozakonkursowo. Jak mówi Wiesław Nowaczyk, kierownik sekcji modelarskiej w Aeroklubie Bydgoskim, ta współfinansowana przez Urząd Marszałkowski Województwa Kujawsko-Pomorskiego i Urząd Miasta impreza obecnie przyciąga mniej osób, niż w latach 80.:
- Wtedy mieliśmy ok. 200 - 300 uczestników, dziś jest ich tylko 39.
Dodaje jednak, że niska frekwencja nie jest spowodowana brakiem zainteresowania dzieci latawcami:
- Niestety coraz trudniej jest zorganizować większe wydarzenie na lotnisku, ze względu na przepisy dotyczące bezpieczeństwa - ubolewa organizator. - Dlatego tak bardzo nie nagłaśnialiśmy tegorocznego spotkania.

Święto latawca, które jest wydarzeniem o ponad 40-letniej tradycji, sprawiło wiele radości rodzinom, które pojawiły się dziś na lotnisku w charakterze widzów i uczestników konkursu. Dla niektórych dodatkowa atrakcja festynu, którą był przelot latawcem przypominającym spadochron, była okazją, by dowiedzieć się czegoś o sobie:
- Aaaaaaa! Mam lęk wysokości! - krzyczała dziewczynka, kiedy wzleciała kilka metrów nad ziemię.
- Za późno to odkryła - śmiała się grupka obserwatorów.

Ocena zgłoszonych latawców przebiega w dwóch kategoriach: na latawce przestrzenne i płaskie, i jest procesem dwuetapowym.
- Najpierw dokonujemy oceny statycznej - tłumaczy Wiesław Nowaczyk. - Patrzymy na estetykę, konstrukcję i staranność wykonania. Następnie oceniamy lot, za który można uzyskać aż 20 na 50 możliwych punktów. Można powiedzieć, że latawce, które w tej chwili widać na niebie, to nasi faworyci.

Oprócz nagród rzeczowych dla zwycięzców, na czynnych uczestników spotkania czekały kiełbaski i przelot sportową Wilgą.
- To prawdziwa atrakcja, bo lot takim samolotem zazwyczaj dość dużo kosztuje – komentuje organizator.

Niektórym przygotowanie się do tego dwugodzinnego konkursu zajęło sporo czasu. Przestrzenny latawiec ze smokami, przygotowany przez Agnieszkę, Asię i Seweryna wymagał aż miesiąca pracy i dokładnych obliczeń pozwalających przewidzieć zachowanie obiektu w powietrzu.
- Zrobienie takiego latawca wymaga pewnej wiedzy teoretycznej – mówi Seweryn, któremu nieobca jest fizyka techniczna.

Damian konstruował swój latawiec jeden dzień.
- To mały latawiec, inne wymagają więcej pracy – przyznaje. Na konkursie pojawił się pierwszy raz, dowiedział się o nim od taty. Na co dzień interesuje się modelarstwem i klei modele samolotów.

Marta, Martyna i Monika informację o Święcie Latawca zauważyły podczas przejażdżki rowerowej. Postanowiły wtedy wziąć w nim udział po raz pierwszy, a było to 4 lata temu.
- Jesteśmy tu piąty raz - opowiadają dziewczyny. - Monika, która trenuje lekkoatletykę, bardzo nam pomaga w puszczaniu latawca, dziś niestety jest kontuzjowana.
Przygotowanie płaskiego latawca z papugą zajęło Monice, Marcie i Martynie ok. 2 i pół dnia. Obrazek ptaka jest ręcznie malowany, powstał z powiększenia mniejszego wzoru, a kolorowe liście zostały przyszyte do powierzchni nićmi.
- Zazwyczaj nasze latawce dobrze latały, dwa lata temu zajęłyśmy nawet 2. miejsce pod względem estetyki i konstrukcji, co przy 50 uczestnikach jest naszym wielkim osiągnięciem. Dzisiaj coś nie idzie - ubolewają dziewczyny. - Ciężko sprawić, żeby latawiec dobrze latał, to najtrudniejsze zadanie.
- To bardzo fajna impreza – przyznają mimo problemów z utrzymaniem latawca w powietrzu.

- To właściwie jedyne, powiedziałbym, ludyczne i masowe wydarzenie organizowane przez Aeroklub Bydgoski – charakter spotkania podsumowuje Wiesław Nowaczyk.