Na Ikara i Orłowskiego moda na płoty ciągle trwa

"...Nikt nie będzie nam po naszym chodził..." To jest nasze. Takie i inne głosy ostatnimi czasy słychać jako temat przewodni na ustach większości mieszkańców tego osiedla. Nie brakuje też głosów ludzi, którzy pamiętają czasy II wojny i płoty, jakie stawiano tworząc tzw.getta. Źle się kojarzą, ale nie to jest istotą sprawy, bo każdy ma prawo robić ze swoją własnością, co chce i nikomu nic do tego. Z drugiego punktu widzenia czy jest sens likwidować chodniki, które to służyły mieszkańcom osiedla przez ostatnie 50 lat?

Teraz na stare lata trzeba obchodzić dookoła pół osiedla, aby dojść np. do sklepu lub przystanku autobusowego. Młody przeleci, ale osoba starsza musi mieć nie lada kondycję. Stan większości tych chodników i dróg jest w opłakanym stanie, jak to pięknie mówi się językiem urzędniczym: "zagrażają życiu i zdrowiu, ale kasy na takie duperele miasto nie ma..."

Jeżeli wymagają remontu, to go zróbcie.

A więc odgrodźmy swoje i basta. Jak to wprzódy bywało, szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie, co za płotem to niech się martwią inni. Można to rozjeżdżać samochodami parkować gdzie się da, niszczyć do woli, bo i tak nikomu nie zależy, bo to miasta tzn. niczyje.
Taka jest niestety smutna prawda. Pozostaje jedno pytanie - gdzie granica zdrowego rozsądku?

Bo jeżeli wspólnotę stać na ogrodzenie terenu wokół posesji to jest zobligowana wyznaczyć miejsca do nieodpłatnego parkowania pojazdów dla właścicieli oraz lokatorów, których reprezentuje skarb państwa, zorganizować miejsca dla mieszkańców posiadających swoich czworonożnych przyjaciół, w których to pupile będą mogli bez przeszkód załatwiać swoje potrzeby (oczywiście obowiązuje zasada sprzątnij po swoim psie czy kocie), a także pamiętać o dzieciach, aby miały gdzie spędzać czas wolny.

Jak do tej pory zauważyć można praktyki zgoła niedozwolone w zdrowym społeczeństwie, a mianowicie zarządy wspólnot pobierają lub próbują wymóc na właścicielach opłaty za parkowanie pojazdu prywatnego na terenach posesji (jak nie płacisz to won za bramę). Kierowcy parkują gdzie się da, na trawnikach przed płotami, chodnikach niszcząc i zanieczyszczając skutecznie resztki terenów należących do miasta w myśl zasady „nie nasze to niczyje, więc można tam robić, co się chce”.

Jest to także swoista oaza dla amatorów piwka i wódeczki klientów sklepiku Ikar czynnego 24 godziny na dobę. Dziwi tylko jedno, że Straż Miejska nie zakłada blokad na koła pojazdów pozostawianych na trawnikach, chodnikach oraz blokujących dojazdy do skrzyżowań ulic Ikara i Orłowskiego, które są teraz skutecznie zakorkowane.

A gdzie w razie pożaru lub innej sytuacji zagrażającej zdrowiu mieszkańców mają dojechać wozy strażackie lub karetki pogotowia? Przecież jest to naruszanie istniejących przepisów.

Wnioski pisane do obecnego Prezydenta Miasta Bydgoszczy pozostają bez konkretnej odpowiedzi. Można zrobić tylko jedno, odwołać się do zdrowego rozsądku ludzi będącymi reprezentantami wspólnot. Obecnie na tym terenie jest kilku zarządców: ZZN WAM, Nasza Wspólnota, ADM oraz dwóch prywatnych zarządców.

Odnieść można jednak wrażenie, iż współpraca pomiędzy nimi jest właściwie żadna. Wystarczy trochę dobrej woli i dogadania się przedstawicieli wspólnot, bardziej rzetelnego podejścia urzędników Miasta Bydgoszczy do wydawanych decyzji. Da się na pewno wypracować coś dla dobra ogółu.

Zobacz też:
Protest przeciwko ACTA	Nieruchomości bliżej ciebie	Photo Day 20.0 w Ostromecku	Plebiscyt Nadzieje Mojego Miasta
Dołącz do MMBydgoszcz.pli napisz artykuł! Poinformuj nas, co się dzieje w mieście. Pochwal się swoimi zdjęciami, komentuj wpisy i załóż własnego bloga!
» dodaj artykuł	» dodaj zdjęcia	» dodaj wydarzenie	» dodaj wpis do bloga