Najstraszniejsze zbrodnie, do których doszło w Bydgoszczy
Okrutny los zgotował swoim ofiarom milicjant (w akcie oskarżenia napisano, że krótko przed zbrodnią zdezerterował z szeregów MO) Czesław B. Kochanka funkcjonariusza prowadziła dobrze prosperujący sklep. Pewnego wieczoru, zimą 1946 roku, B. odwiedził Zofię N., mieszkającą ze wspólniczką - Władysławą G. i sublokatorką - siostrą zakonną Adelą K. Po kolacji zakrapianej wódką poprosił, by N. otworzyła zamkniętą już na noc bramę. Kiedy kochanka przekręcała klucz w zamku kilka razy uderzył ją w głowę młotkiem. Potem wrócił do mieszkania i z zimną krwią zabił butelkami od piwa dwie pozostałe kobiety. Cudem uniknął śmierci sąsiad, który usłyszał hałasy i krzyki ofiar. B. uderzył go w głowę żelazkiem, mówiąc złowieszczo "I pan też". Świadek przeżył, a milicjant ze zrabowanymi pieniędzmi zamordowanych kobiet uciekł na zachód Polski. Tam do zatrzymania przez milicję ukrywał się pod zmienionym nazwiskiem. Sąd wymierzył mu najwyższy wymiar kary. Czesława B. stracono.