Złapać kierowcę

Zbigniew Górny, bydgoszczanin, który w niedzielę ujął pijanego kierowcę-pirata, wczoraj otrzymał oficjalnie podziękowania od kierownictwa Komendy Wojewódzkiej Policji. - Nie należę do ludzi, którzy w takich sytuacjach dają za wygraną - powiedział bohater dnia, który za bohatera wcale się nie uważa.

Pan Zbigniew otrzymał zegarek wart 150 zł i kwiaty z rąk komisarza Romana Gajewskiego, naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego KWP.
W niedzielę po południu bydgoszczanin i jego kolega (pracujący w Wydziale Ruchu Drogowego podkom. Robert Olszewski) jechali na grilla. Ok. godz. 17 byli świadkami jak na ul. Szubińskiej kierowca opla omegi zlekceważył czerwone światło i potrącił kobietę. Pirata próbował zablokować swoim cinquecento Robert Olszewski, ale opel staranował auto i odjechał w stronę ronda Grunwaldzkiego. Wtedy do akcji wkroczył Zbigniew Górny jadący seicento sporting, autem przystosowanym do rajdów.

- Pojechałem za oplem, na rondzie Grunwaldzkim trochę go przyblokowałem, ale ruszył na czerwonym świetle. Trochę pojeździliśmy po mieście. Na ulicy Zduny ten kierowca wjechał bramą na swoje podwórko. Tam doszło między nami do delikatnej przepychanki, a po chwili pojawił się patrol i zatrzymał kierowcę - opowiadał wczoraj przebiega zajścia Zbigniew Górny. W Komendzie Wojewódzkiej towarzyszył mu podkom. Robert Olszewski.

Kierowca, Mariusz G., który jak się okazało, był mocno pijany (ponad 3 prom. alkoholu), miał tego dnia pecha. Nie dość, że jego pogromca dysponował wyścigowym autem, to jeszcze kiedyś trenował wschodnie sztuki walki. Poza tym, co też nie bez znaczenia, Zbigniew Górny w ogóle nie pije alkoholu.
- Nie czuję się żadnym bohaterem. Już mam taką naturę, że nie odpuszczam w takich sytuacjach - dodał bydgoszczanin.