Kto chciał i mógł - miał możliwość włącznia się do tworzenia polskiej flagi. Niezwykłej, bo zrobionej z setek biało-czerwonych kwiatów wykonywanych z krepy. Wśród uwijających się przy tym pięknym dziele nie zabrakło osób z pierwszych stron gazet - parlamentarzystów, radnych. Swoich sił spróbował także prezydent Rafał Bruski, który zaprosił mieszkańców miasta do jak najliczniejszego uczestnictwa w tej szczególnej biało-czerwonej Majówce. Otwarcie spotkania oznajmił także hejnał Bydgoszczy - w didżejowskim opracowaniu Yakiego.
Nie trzeba było wielkich zachęt, by zgłosił się komplet chętnych do udziału w Wielkiej Gonitwie Miejskiej. Każdy, kto przyszedł na miejsce startowe na bydgoskim Starym Rynku, otrzymał specjalną pocztówkę, która była zarazem potwierdzeniem uczestnictwa w zabawie. Znajdowała się na niej dokładna mapka z miejscami, których trzeba odszukać. Było ich 15. Zabawa polegała na wędrówce pomiędzy wskazanymi punktami, tak, by odnaleźć symbole miejskie, regionalne czy narodowe, które mijamy codziennie i przestaliśmy je zauważać. Chodziło np. o orły, herby, tablice pamiątkowe które znajdują się w Śródmieściu. W każdym z miejsc czekali harcerze, którzy podstemplowywali karty, potwierdzając dotarcie uczestnika do konkretnego punktu. Czas wykonania wszystkich zadań upływał punktualnie o godzinie 20. Wspaniałomyślnym werdyktem organizatorów - nie było zwycięzców, a raczej byli nimi wszyscy uczestnicy.
Gdy ci zajęci byli odnajdywniem punktów na trasie - na płycie Starego Rynku Zespół Pieśni i Tańca "Płomienie" uczył tańczyć poloneza, reprezentantki Wojewódzkiego Ośrodka Kultury i Sztuki "Stara Ochronka" "produkowały" dziesiątki kanapek w narodowych barwach, zaś Adam Gajewski dawał mini wykład o bieli, karmazynie, cynobrze a sprawie polskiej. Były też Słowo o Hymnie i koncert zespołu „Nasi Starzy”.
Świętujących odwiedził minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który miał wreszcie możliwość przekazania swojego daru dla Wielkiej Orkiestry Światecznej Pomocy, wylicytowanego przez jednego z bydgoszczan, a darem tym była tablica z napisem "Zakaz fotografowania", którą Sikorski przed laty osobiście ściągał z płotu ambasady amerykańskiej w Warszawie.
Cały czas, w trakcie imprezy niestrudzenie pracowali członkowie grupy artystycznej "Nikt, którzy wzięli sobie za punkt honoru oplecenie biało-czerwoną siecią niemal wszystkiego, co nie poruszało się po Starym Rynku. A zaczęli od pomnika Walki i Męczeństwa, na znakach drogowych skończywszy.
Jaki alkohol wybierają Polacy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?