Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bo pomagać trzeba umieć

Redakcja
Bydgoszczanie skrzyknęli się, stworzyli grupę na Facebooku i działają na rzecz bezdomnych.

Wiedzą, że nie uda się dotrzeć do kogoś, kto sam nie będzie chciał odmienić swojego życia. - W jednym z pustostanów na Londynku mieszka pani, która bezdomna jest już 15 lat - mówi Marek, któremu udało się wyjść na prostą. - Przynosimy jej jedzenie, bo w tym przypadku już chyba tylko to możemy zrobić. Ona nie chce przyjąć innej formy pomocy, a ponieważ tak długo już żyje na ulicy nie zna innego życia.

Marek przez dwa lata sypiał na dworcach, klatkach schodowych, a siedem miesięcy spędził koczując na działce. - Mnie się udało, ponieważ sam chciałem przestać pić i wrócić do normalnego życia - wspomina. - Za granicą jest tak, że na spotkania AA przychodzą bezdomni tylko po to, aby napić się kawy. Potem jednak już zostają i trzeźwieją.

Podobnie jak 77 innych osób działa w grupie, którą założyła na Facebooku Sandra Pawłowska. Jej członkowie spotykają się, wymieniają doświadczeniami i pomysłami. - Najważniejsze jest, aby potrzebujący zrozumieli, że nie są sami - mówi Sandra Pawłowska, pomysłodawczyni akcji. - Że jest ktoś, kto o nich myśli, nie traktuje jak śmieci i chce zrobić dla nich coś dobrego.


Wszystko zaczęło się od... bigosu

W pierwszy dzień świąt 40 osób, uzbrojonych w słoiki z gorącym bigosem i worki wypełnione ubraniami, ruszyło na poszukiwania bezdomnych. Odwiedzili pustostany, okolice mostów i dworców oraz parki. Pomoc trafiła do kilkudziesięciu potrzebujących. - Jestem bardzo zaskoczony, że ktoś o nas pomyślał - mówił wtedy pan Piotr, który otrzymał jedzenie i rzeczy. -  Cieszę się, że będę mógł zjeść coś ciepłego w te święta.

Uczestnicy świątecznej akcji "Ciepło serca w słoiku" nie spoczęli na laurach i pomagają dalej. Przygotowują ciepłe jedzenie dla potrzebujących, zbierają ubrania, nawiązali współpracę z grupą Food not Bombs, która wydaje co dwa tygodnie posiłki bezdomnym na placu Kościeleckim, ale przede wszystkim rozmawiają. - Podarowanie komuś 2 zł, czy kupienie bułki niczego nie zmienia w ich życiu, a często może wręcz zaszkodzić - zauważa Marek. - Szczera rozmowa może natomiast uratować komuś życie, ponieważ oni muszą zrozumieć, że dopóki piją, nic się nie zmieni.

Członkowie grupy zastanawiają się także nad stworzeniem skrzynek na wzór tych,  które pojawiły się w Warszawie i Wrocławiu. Bezdomni na  drzwiczkach szufladek umieszczają listę rzeczy, których potrzebują, a mieszkańcy wrzucają je do skrzynki z imieniem danego bezdomnego. Ci mają zaś klucze, każdy do swojej szafki. - Na razie jest to jeden z wielu pomysłów, które mamy - opowiada Pawłowska.

Powrót do normalności

Czasami bezdomnych trzeba pozostawić samych sobie. Przez regularne dokarmianie i donoszenie rzeczy możemy wyrządzić im więcej krzywdy. - Przede wszystkim trzeba ich zmobilizować, aby stanęli na nogi, zaczęli normalnie funkcjonować w społeczeństwie - tłumaczy Marek. - Winę ponosi także system. Urząd pracy powinien służyć do jej szukania, a nie wypłacania zasiłków. Tak samo jest z pomocą społeczną, która powinna pomagać coś zmienić w życiu, a nie przedłużać wegetację .

Każdy może się przyłączyć. Wystarczy dołączyć do grupy Bydgoszczanie dla Bezdomnych na Facebooku. - Wszyscy są mile widziani - zachęca Pawłowska.

Katarzyna Dworska

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto