Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

cineMMa: Avatar – nowa epoka kinematografii

Krystian Kempiński
Krystian Kempiński
Po wczorajszym seansie długo myślałem nad jego recenzją, ponieważ niesamowicie ciężko słowami odzwierciedlić (wszak poetą nie jestem) piękno tego przełomowego dzieła.

Historia samego filmu sięga jeszcze lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy to James Cameron (scenariusz i reżyseria) miał gotową fabułę i zamysł. Podjął wówczas dość niesamowitą decyzję polegającą na rezygnacji z produkcji. Stwierdził, że w tamtych czasach nie było technologii, która umożliwiłaby mu realizację spektakularnych scen, które widział oczyma duszy. Od czasów Titanica przyszło nam czekać 10 lat na nakręcenie i aż niemal 13 lat na premierę tej wizji.

Czym w ogóle jest Avatar? Otóż fabuła filmu przez wiele osób jest porównywana z fabułą Pocahontas. Ot, człowiek na nieznajomym lądzie zakochuje się w przedstawicielce innej kultury, tyle, że osadzone w odległej przyszłości, na planecie Pandorze. Te luźne powiązania istnieją, jednak film posiada znacznie więcej wątków fabularnych i rozwiązań nigdy wcześniej nie opisywanych w filmach.

Główny bohater filmu - Jack Sully (w tej roli Sam Worthington, znany m.in. z Terminatora 4) jest sparaliżowanym od pasa w dół byłym Marine, który po śmierci brata bliźniaka zostaje oddelegowany do programu Avatar, na obcej planecie, na której odkryto nowe źródła energii. Tyle dowiadujemy się na samym początku. Okazuje się, że program Avatar to skomplikowany proces sterowania stworami stworzonymi na podobieństwo mieszkańców planety: niebieskich Na’avi, których plemię zamieszkuje źródło poszukiwanej przez człowieka energii.

Przez cały film obserwujemy wzruszające i uniosłe chwile nauki Avatara Jack’a, rozkwitającą miłość między nim a córką wodza Na’avi Neytiri, które prowadzą… i tu niestety muszę przerwać. Nie powinno się pisać o tym, co dalej. Wspomnę jedynie, że porywające sceny miłości, walki o przetrwanie, niesamowitego pleneru, poznawania kultury Na’avi (która przez Camerona została naszkicowana tak dokładnie, że nie powstydziłby się jej sam Tolkien) są tak niesamowite same w sobie, że już one same zasługują na wysoką ocenę. Avatar jednak już został uznany za film technologicznie przełomowy.

Otóż po 10 latach James Cameron doczekał się takich możliwości kina, które pozwalają przenieść widza w same centrum wydarzeń. Zupełnie nowa technologia 3D porywa z foteli i sprawia, że wstrzymujemy z zachwytu oddech. Dotychczasowe filmy 3D są jak kropla w morzu obrazu przedstawionego w Avatarze. Dotychczas rozmazane tło filmu nagle stało się ostre, dotychczas zaledwie kilka trójwymiarowych elementów przerodziło się w trójwymiarową scenerię, dotychczas płaskie postaci są tak realne, szczegółowe, że niemal prawdziwe.

- Pół godziny temu wyszedłem z kina. Mam 34 lata, a czuje się jak nastolatek po pierwszej randce z całowaniem – relacjonują internauci.

- Ten film to absolutne arcydzieło. To pierwszy film, którego każda pojedyncza sekunda była wspaniała.

Trzeba przyznać, że każde ujęcie, każda sekunda filmu jest na wagę złota, wszak prawie rok zdjęć i dwa lata postprodukcji musiały przełożyć się na jakość. Prawdziwa uczta kinomaniaka z genialną muzyką zamykającą całą plejadę plusów.

Na koniec przyznać muszę, że cofam się do wczorajszego dnia, myślę, wytężam zmysły i nijak nie potrafię wymyśleć jakiegokolwiek minusa. Być może drobne niedorobienia przesłonione zostały tym niesamowitym trójwymiarowym efektem i do wydobycia ich potrzeba byłoby trochę więcej czasu i może jeszcze dwa seanse. Jedno jest pewne, mając do wyboru Avatar i Avatar 3D, warto wydać kilka złotych więcej i cieszyć się pięknem świata wykreowanego przez Camerona.

Zobacz też:


Od redakcji: Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem obywatelskim serwisu MM Moje Miasto! Zachęcamy Was do zamieszczania artykułów oraz zdjęć z ciekawych wydarzeń i imprez. Piszcie też o tym, co Wam się podoba, a co Wam przeszkadza w naszym mieście. Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich MM-ki! Pokażcie innym to, co dzieje się wokół Was. Pokażcie, czym żyje miasto.


od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto