- W ubiegłym roku ukształtowały się w gospodarce odpadami wręcz mafijne struktury. Szereg nieprawidłowości było też w gospodarce wodociągowo-ściegowej. Prawo musiało tak ewoluować, aby szybko ukrócić ten proceder - wyjaśnił goszczący w Bydgoszczy Paweł Ciećko, główny inspektor ochrony środowiska. Dodał, że pomysły jak to zrobić zyskały aprobatę wszystkich sił politycznych.
Zgodnie z wprowadzoną 1 stycznia tego roku nowelizacją ustawy o ochronie środowiska wojewódzkie inspektoraty trafiły bezpośrednio pod władzę wojewodów, stając się służbą zespoloną tego organu administracji rządowej. Główny inspektor ma tylko nadzór merytoryczny.
Te zawody będą najbardziej potrzebne w roku 2019. Sprawdź!
Inspekcja ochrony środowiska od lat cierpiała na braki kadrowe i finansowe. Wraz z nową ustawą znalazły się pieniądze na - jak się wyraził Paweł Ciećko- regulacje płacowe oraz na 600 nowych etatów w całej Polsce. W Bydgoszczy będą 34 dodatkowe etaty inspektorskie.
- Trwają nabory na nowe etaty. Będą kontynuowane i tak wzmocnieni będziemy mogli realizować nowe obowiązki - zapewniła Elwira Jutrowska, wojewódzki inspektor ochrony środowiska w Bydgoszczy.
Każdy inspektor otrzymał nową legitymację służbową, która jest bardzo podobna do policyjnej, a także Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Legitymacja upoważnia do wejścia i kontroli o każdej porze dnia i nocy, a w przypadku kontroli planowanej - po okazaniu zawiadomienia.
- Zrównano nas ze służbami specjalnymi. Wchodzimy, nie pytamy! - mówi twardo główny inspektor. - I działamy w trybie 24-godzinnym, jak policja, straż pożarna, pogotowie ratunkowe. Także zgłoszenia przyjmujemy całą dobę. Policja, prokuratura i inne organa administracji publicznej, nie mogą nam odmówić pomocy przy kontroli.
Z tych względów Paweł Ciećko jest przekonany, że uda się stworzyć prawdziwą policję ekologiczną.
Inspektoraty ochrony środowiska kontrolują podmioty prowadzące działalność gospodarczą, korzystające z decyzji administracyjnych. Nie wchodzą do domów prywatnych, nie interweniują na sygnały od zaniepokojonych mieszkańców, którzy podejrzewają, że sąsiad pali w piecu odpadami. W takich przypadkach interweniują organa administracji samorządowej (straże miejskie i gminne), a także policja.
- Przed zmianami w prawie, aby przeprowadzić kontrolę, trzeba było uprzedzić ją przynajmniej 7 dni wcześniej. A więc co to była za kontrola? - pyta Mikołaj Bogdanowicz, wojewoda kujawsko-pomorski.
Teraz inspekcja może wejść bez podania terminu, w każdym momencie. Dodam, że uniemożliwienie kontroli może kosztować dany podmiot gospodarczy nawet 100 tysięcy złotych.
Wojewoda powiedział też, że przed nowelizacją ustawy pozwolenia wydawane przez władze samorządowe na działalność w zakresie gospodarki odpadami nie były opiniowane przez inne instytucje. Teraz muszą mieć aprobatę inspekcji ochrony środowiska, straży pożarnej i sanepidu. Zdaniem Mikołaja Bogdanowicza, jest to dobre i dla samorządów i mieszkańców.
Wszystkie zmiany spowodowane są długą serią (kilkadziesiąt przypadków) ubiegłorocznych pożarów składowisk odpadów w całej Polsce. W naszym regionie płonął zakład zajmujący się produkcją paliwa alternatywnego w Łabiszynie, wysypisko śmieci we wsi Giebnia koło Pakości oraz składowisko chemikaliów w miejscowości Wszedzień koło Mogilna. Ten ostatni pożar był najbardziej rozległy i niebezpieczny dla środowiska. Był jeszcze pożar składowiska śmieci w Wielowsi pod Inowrocławiem, a nie jest to pełna lista podejrzanych zdarzeń.
Dni wolne 2019 - kiedy wziąć wolne, żeby było ich jak najwięcej?
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?