Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Jakim cudem" podbijają Polskę

Redakcja
Cała Polska usłyszała o nich, kiedy w "Must be the music" ...
Cała Polska usłyszała o nich, kiedy w "Must be the music" ... kadr z filmu
Cała Polska usłyszała o nich, kiedy w "Must be the music" brawurowo wykonały piosenkę po... węgiersku. Chociaż same mówią, że są z pięciu różnych bajek, to „Jakim cudem” istnieje już dwa lata.

Nazwa „Jakim cudem” powstała w wyniku kompilacji pierwszych liter imion kobiet tworzących zespół podczas wykładu z historii jazzu w trakcie słuchania Herbie Hancocka - napisały dziewczyny na swojej stronie internetowej.

Dziewczyny, czyli J - Joasia, A - Anitka, K - Kasia, I - Irenka, M - Małgosia. Joanna Glubiak - perkusja; Anita Sobiechowska - kontrabas, gitara basowa; Katarzyna Wal - instrumenty klawiszowe, wibrafon; Irena Filuś - skrzypce oraz Małgorzata Żurańska-Wilkowska - wokal.

Niedawno dziewczyny z zespołu „Jakim cudem” nagrywały film promujący swoją twórczość. Pretekstem były właśnie drugie urodziny grupy.

Jak opowiada Małgorzata Żurańska-Wilkowska, kiedyś stawiano im zarzut, że są z pięciu różnych bajek. Jednak po 2 latach okazało się, że tych pięć różnych bajek wymiksowało się i dało nową jakość.

Nie ukrywają, że pięć dziewcząt w tym samym miejscu przez dłuższy czas to prawdziwa bomba atomowa. Są jednak pewne, że dogadują się o wiele lepiej niż niejeden męski zespół. Nie kłócą się o pozycję frontmana, to utwór nad którym pracują jest najważniejszy. Nieporozumienia, owszem zdarzają się. - Ale w jakiej pracy ich nie ma? - pyta Irena Filuś, grająca na skrzypcach. W zespole towarzyszy też Małgosi Żurańskiej w śpiewaniu, jak mówi, by dodać czasem trochę smaczku do utworu. 

Przez dwa lata zespół „Jakim cudem” wypracował swoje obecne brzmienie, które jest połączeniem muzyki folkowej, popowej i jazzowej. Podczas występu w „Must be the Music” zaskoczyły jury utworem węgierskim „Nie oglądaj się”, który zaśpiewały po... węgiersku. Występ bydgoszczanek bardzo spodobał się jury, szczególnie sporo komplementów usłyszały od Kory. - Słów do piosenki nauczył mnie w 1,5 godziny Marek Bogusz - wspomina Małgosia Żurańska-Wilkowska.

Irena Filuś dodaje zaś, że występowi towarzyszyło spore napięcie, związane przede wszystkim z telewizyjnym szumem.

Prawdopodobnie za miesiąc pojadą do „Must be the music” na występ półfinałowy. Co tym razem przygotują i czym zaskoczą jury, tego zdradzić nie chcą. Na pewno będzie to piosenka z pogranicza folku.

Co zyskały po pierwszym występie? - Na pewno spore grono znajomych - śmieją się dziewczyny. - Wielu ludzi pisze, że się podobało, dzwoni, gratuluje. „Jakim cudem” stał się teraz zespołem rozpoznawalnym nie tylko w Bydgoszczy. - My nadal robimy swoje, jeździmy po Polsce z koncertami, a przecież właśnie o to nam chodziło - dodają.

Trzeba przyznać, że jak na 2 lata działalności to całkiem niezły wynik.

Anna Stasiewicz

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto