Czego nie wiemy o cyfryzacji w Polsce?
Na początku lutego ruszyła kolejna odsłona kampanii
informacyjnej dotyczącej cyfryzacji, w której śledzić możemy zmagania Babci Lodzi z dekoderem i
dylematy latynoskiej pary rodem z południowoamerykańskiej telenoweli. O czym nie mówią? Wiele można
zarzucić odpowiedzialnym za informowanie społeczeństwa o zmianach w nadawaniu sygnału telewizyjnego,
jakie czekają nas w najbliższym czasie, jednak trudno odmówić dotychczasowym spotom humoru. Pierwsze
reklamy telewizyjne, niczym obsypany Oscarami „Artysta”, przenosiły nas w epokę kina i
telewizji sprzed kilku dekad. Postaci i sytuacje były zabawne, jednak na dowcipnym ukazaniu
anachronizmów i garści podstawowych informacji, wyrzuconych jednym tchem przez lektora,
„rzetelne informowanie” się kończyło.
O wiele lepiej spożytkowano aż
trzyminutowe odcinki przygód przerysowanej Babci Lodzi, której towarzyszymy krok po kroku w
przygotowaniach do odbioru sygnału cyfrowego. W obawie o losy ulubionego serialowego lekarza,
sympatyczna staruszka wybiera się do pobliskiego sklepu zasięgnąć rady sprzedawcy, który zaprzecza
pogłoskom, jakoby cyfryzacja wymagała dodatkowego abonamentu, przestrzegając przed nieuczciwymi
akwizytorami. Nie umiejąc rozstać się ze starym nadajnikiem, który nie posiada dekodera DVB-T MPEG
4, Babcia Lodzia decyduje się na dekoder zewnętrzny. Po powrocie do domu zapowiada, że następnym
razem pomoże nam zmierzyć się z prawidłowym podłączeniem urządzenia.
Wiemy po co, wiemy jak, ale do kiedy?
Trzeba przyznać,
że osoby, które nie pofatygowały się jeszcze, by odwiedzić witrynę Ministerstwa Administracji i
Cyfryzacji poświęconą temu zagadnieniu http://cyfryzacja.gov.pl/
Wyślij wiadomość do Norbi
Zgłoś Norbi