Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pamiętajmy bydgoszczanina

Artur Sobiecki
Artur Sobiecki
Jerzy Sulima-Kamiński niewątpliwie był Polakiem i to wcale nie tuzinkowym, chociaż być może wstydził się, gdy mu kiedyś wypominano okupacyjne zniemczenie.

Chyba jesteśmy mu winni rehabilitację, na przykład w formie tablicy pamiątkowej umieszczonej na budynku, w którym mieszkał. Jesteśmy przecież mieszkańcami miasta, które kochał i w którego rozwój kulturalny włożył swój niemały wkład.

Po rozbiorze Polski zachowanie polskości w niemieckiej Bydgoszczy było dla kilku pokoleń nie lada wyczynem. Polityka germanizacyjna Niemców w Bydgoszczy i jej najbliższych okolicach była bardzo skuteczna. Powinniśmy podziwiać Polaków, którzy potrafili zachować narodowość podczas okupacji 1939-44, ci którzy nie chcieli być przesiedleni, mieć pracę i dostawać kartki na chleb, musieli podpisać coś w rodzaju folkslisty i tym samym stać się półniemcami (Niemcami gorszej kategorii). Zrobiła tak na przykład moja babcia ze strony mamy, wdowa z czworgiem dzieci.

Po przejściu frontu okazało się, że Niemcy bydgoscy odeszli. Do pustego i stosunkowo mało zniszczonego miasta zaczęła napływać ludność z innych odległych regionów Polski i obecnej Ukrainy. Nie było miejscowych działaczy politycznych lub kulturalnych. Polacy, którzy zostali w Bydgoszczy po odejściu Niemców byli dyskryminowani i zostali napiętnowani przez propagandę i ówczesną tak zwaną opinię publiczną, przypięto im łatkę folksdojczów. Okazało się, że prawdziwi, polscy bydgoszczanie znowu nie są u siebie, znowu nie są w swoim kraju. Najpierw nie byli uznawani za pełnoprawnych obywateli przez hitlerowców, a później przez władze PRL.

Aż chciałoby się powiedzieć "Są w ojczyźnie rachunki krzywd...". Temat dyskryminacji i prześladowań stał się dość modny dzięki polityce braci Kaczyńskich, ale trudno znaleźć w jakiejś publikacji wzmiankę o ciężkim losie upartych bydgoszczan, którzy na przekór wszystkim przeciwnościom nie dali się z Bydgoszczy wyrzucić. Osobiste tragedie i ciąg upokorzeń poszczególnych ludzi ciągnęły się całymi latami. Ich ślady można odnaleźć czytając uważnie "Most Królowej Jadwigi". Jerzy Sulima-Kamiński musiał jednak wyrażać się w tej książce bardzo oględnie, przecież wydana została za czasów władzy ludowej. Możemy się jednak domyślić wielu rzeczy, o których nie napisał, a które tkwią w tej książce między wierszami. Między innymi możemy w niej wyczytać, że polscy bydgoszczanie każdą nową władzę przyjmowali nieufnie, a może nawet z wrogością. Niezależnie od tego, czy była to sanacja, hitlerowcy, czy komuniści.

Zobacz też:



od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto