Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Taniec – drzwi na świat

Redakcja
Taniec budzi wiele pozytywnych emocji. Dostarcza nam ogromnej przyjemności, nawet jeśli tylko obserwujemy ludzi kołyszących się w takt muzyki. Kojarzy się z urodą, zgrabną sylwetką, a ostatnio, pod wpływem telewizyjnych programów, ze sławą i karierą. Jak grzyby po deszczu wyrastają szkoły tańca, a na zajęcia zapisują się zarówno dzieci, jak i seniorzy.

Dlaczego warto tańczyć - zapytałam Dorotę Gołębiowską, pedagoga, sędziego skrutinera PTT (Polskiego Towarzystwa Tanecznego) oraz prezesa okręgu kujawsko-pomorskiego PTT.
- Zawsze powtarzam, że taniec to „drzwi na świat” i tylko od ciebie zależy czy je otworzysz – mówi pani Dorota – a im wcześniej zaczynamy się uczyć, tym lepiej nam idzie. I to nie tylko w tańcu – podkreśla.

Taniec jest stary jak ludzkość i obecny w każdej kulturze, niezależnie od stopnia jej rozwoju, ponieważ wynika z naturalnych potrzeb człowieka. Rytmiczne i płynne ruchy ciała wzmacniają motorykę, pobudzają krążenie. W tańcu zarówno dzieci, jak i dorośli mogą ćwiczyć poczucie rytmu, równowagę i refleks.
- Obserwując i porównując małe dzieci, od razu jestem w stanie stwierdzić, które z nich uczestniczy regularnie w zajęciach sportowo-tanecznych – opowiada Dorota Gołębiowska. – U 3-4-latków brak jeszcze koordynacji wzrokowo-ruchowej. U dzieci, które tańczyły widać, że z łatwością powtarzają proste ćwiczenia, skłony, obroty. Znają kierunki, rozumieją polecenia i doskonale orientują się we własnym ciele. Mało tego, pozytywne efekty daje nawet sama obserwacja tańczących. 2,5-letnia siostra jednego z moich uczniów po półrocznej obserwacji 4-letniego brata ćwiczącego w domu umiała powtórzyć bezbłędnie całą sekwencję kroków tanecznych.

Naukowcy wykazali, że ćwiczenia fizyczne wykazują wyraźny wpływ na pracę mózgu, ponieważ stymulują wytwarzanie neurotrofin. Ruch poprawia uczenie się i pamięć. Wykonując pozornie błahe ćwiczenia, można rozwijać mózg, podobnie jak rozwijamy mięśnie ćwicząc na siłowni.
- To prawda – potwierdza pani Dorota – dzieci, które tańczą, lepiej się uczą, mają lepszą pamięć, szybciej przyswajają. U zdecydowanej większości tańczących 5-7-latków obserwuję większą gotowość szkolną. Te dzieci poznały już konkrety. Można to porównać do osób, które znają góry z opowiadań i książek i osób, które już były w górach i widziały je na własne oczy. Taniec rozwija pod każdym względem, pomaga tworzyć osobowość dziecka. – Nie wolno tłumić w dziecku naturalnej potrzeby ruchu i tańca – przestrzega Dorota Gołębiowska. – Tak zwane grzeczne dzieci, które zawsze spokojnie siedzą, to dzieci silnie stłumione. Zdrowe dziecko broni się przed bezruchem.

Warto tu przypomnieć, że regularna gimnastyka, jaką jest taniec, wzmacnia mięśnie, dodaje sił i wyrabia nawyk prawidłowej postawy. Tańcząc, dzieci pracują nad równowagą, balansem, nabierają płynności ruchów.
- Dlaczego warto tak wcześnie uczyć dzieci tańca? – pytam. Pani Dorota odpowiada z ożywieniem: – Ponieważ 7-latki ustawione w pary z partnerem nie będą wstydziły się wziąć go za rękę. Będą z zaangażowaniem się uczyć a jednocześnie socjalizować. Ale już 10-11- latki będą się krępować. Umiejętności, które dzieci nabędą podczas nauki tańca, zostaną w nich na całe życie, np. wystukiwanie rytmu. Czasem taniec też potrafi być motywacją do nauki. Dzieci, aby tańczyć muszą się dobrze uczyć, żeby zaniepokojeni słabymi stopniami rodzice nie zabronili im tej rozrywki. Czasem też u osób nieakceptowanych umiejętność tańca przysparza im popularności w grupie. W skrajnych przypadkach zdarza się, że taniec to jedyna rzecz, która takie osoby wyróżnia. Wtedy taniec staje się takim wzmocnieniem emocjonalnym.

Z opowieści pani Doroty wynika, że im później zaczynamy uczyć się tańca tym gorzej. Gimnazjaliści wstydzą się tak bardzo, że nawet na torturach nie przyznają się, że chcieliby tańczyć. I tak właściwie zostaje do czasu, kiedy na własnym weselu chcą dobrze wypaść podczas pierwszego tańca. W tym czasie ich tańczący (i startujący w turniejach) rówieśnicy dojrzewają emocjonalnie, uczą się pokory (bo raz wygrywasz, raz przegrywasz), wyrabiają charakter, łatwiej nawiązują kontakty i dzięki temu lepiej radzą sobie w życiu.

W artykule skorzystałam z pracy Agnieszki Malińskiej „Żonglerka szarymi komórkami” zamieszczonego w czasopiśmie „XXI wiek”, nr 3, 2010 r.

Zobacz też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto