Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Żagnie w gm. Skępe ekshumowano szczątki zastrzelonego mężczyzny. Po nieznajomym zostały tylko kości stóp!

Małgorzata Chojnicka
Małgorzata Chojnicka
Archeolodzy z Pracowni Badań Historycznych i Archeologicznych POMOST w Poznaniu podczas przeprowadzania ekshumacji
Archeolodzy z Pracowni Badań Historycznych i Archeologicznych POMOST w Poznaniu podczas przeprowadzania ekshumacji Małgorzata Chojnicka
Archeolodzy z Pracowni Badań Historycznych i Archeologicznych POMOST w Poznaniu w lesie w Żagnie w gm. Skępe przeprowadzili ekshumację. Mieli wydobyć z grobu szczątki nieznanego człowieka, który zginął w 1945 r. Jak się okazało zostały po nim jedynie … kości stóp. Co się stało?

Na skraju lasu w Żagnie w gminie Skępe nieopodal Jeziora Skępskiego znajduje się bezimienny grób. Spoczywa w nim człowiek, który w niewyjaśnionych okolicznościach pojawił się w Józefkowie zimą 1945 roku. To miejscowość oddalona zaledwie kilkaset metrów od tego miejsca. Został zastrzelony przez pijanego czerwonoarmistę. Nikt nie wie, kim był ten dwudziesto-, może dwudziestopięcioletni mężczyzna. Miejscowi mówili o nim „Holender”, bo miał jasną karnację, blond włosy i posługiwał się zupełnie dla nich niezrozumiałym językiem.

Tajemniczy „Holender” w Żadnie i jego buty

Blisko dwadzieścia lat temu tajemnicę jego tożsamości próbował rozwikłać Jerzy Kowalski, obecny dyrektor Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej w Skępem. Pisał do różnych instytucji, łącznie z Ambasadą Królestwa Niderlandów, Polskim Czerwonym Krzyżem i Instytutem Pamięci Narodowej. Nic nie udało mu się ustalić.

- Tę opowieść znałem od dziecka, bo wychowałem się w Józefkowie i mieszkałem tam przez 30 lat – opowiada Jerzy Kowalski. – Nieznajomy mężczyzna najprawdopodobniej wracał z robót przymusowych na Wschodzie. W okolice Skępego przywędrował za Armią Czerwoną i został tu już na zawsze. Czerwonoarmiści zatrzymali się na kwaterach w czworakach dworskich, pijąc na umór spirytus z pobliskiej gorzelni. Jedni się z nimi bratali, a drudzy do tych wyzwolicieli podchodzili z dużą rezerwą. Nieznajomego zgubiły skórzane buty. Spodobały się jednemu z mieszkańców Józefkowa, o czym powiedział radzieckiemu żołnierzowi. Ten go wyprowadził, zastrzelił i polecił zabrać jego buty.

Zwłoki zabitego blisko miesiąc leżały nad jeziorem i dopiero z nadejściem cieplejszych dni przewieziono je na saniach na drugi brzeg. Tam dwaj mieszkańcy Józefkowa wykopali płytki grób, który pogłębili wiosną, gdy ziemia na dobre rozmarzła. Postawili też drewniany krzyż. Później jego miejsce zajął krzyż żelazny, który stoi do dziś.

- Gdy zabierałem się za poszukiwania, była szansa, że ktoś jeszcze żyje z jego rodziny – kontynuuje Jerzy Kowalski. – Mógł mieć młodsze rodzeństwo, żonę, dzieci. Nie dotarłem do żadnych informacji. Jedyna osoba, która czytała dokumenty zabitego zmarła tuż po wojnie.

Historia z gminy Skępe ciągle nierozwikłana

Z kolei Bożena Ciesielska ze Skępego, emerytowana nauczycielka, a z zamiłowania regionalistka zwróciła się o pomoc do Pracowni Badań Historycznych i Archeologicznych POMOST w Poznaniu.

- Ta historia jest ciągle żywa w mojej rodzinie i chciałam ją w pewnym stopniu doprowadzić do końca – mówi Bożena Ciesielska. – Dlatego też skontaktowałam się z POMOSTEM, który zajmuje się archeologią wojenną i zgodził się przeprowadzić ekshumację.

Archeolodzy z POMOSTU przyjechali na początku listopada br. i dokonali ekshumacji. Co się jednak okazało, szczątki zostały wcześniej przeniesione, a po „Holendrze” zostały jedynie kości stóp, kość przedramienia, kawałek żebra i sprzączka od pasa. Ktoś musiał wcześniej rozkopać grób i przenieść szczątki.

Zajmujemy się poszukiwaniem mogił ofiar wojny – wyjaśnia Adam Białas, kierownik robót z Pracowni Badań Historycznych i Archeologicznych POMOST w Poznaniu. – Badamy różne źródła, a tu otrzymaliśmy informację, że jest grób żołnierza narodowości holenderskiej. W miejscu mogiły zarejestrowaliśmy wkop wtórny, który został wykonany we wkopie wcześniejszym. Można domniemywać, że została przeprowadzona nielegalna ekshumacja i to w sposób dość niechlujny. Znalezione szczątki trafią na niemiecki cmentarz wojenny w Bartoszach w powiecie ełckim. Strona niemiecka do każdego z powiatów ma przypisany konkretny cmentarz wojenny. Do tej pory znajdujemy szkielety z zachowanymi nieśmiertelnikami, ale tym razem nam się nie poszczęściło.

Gdzie podziały się szczątki "Holendra"?

Szczątki „Holendra” zostały przeniesione dość dawno. Trudno dociekać, kiedy to zrobiono i w jakim celu. Nikt chyba nie rozkopał grobu, licząc na znalezienie w nim jakiś kosztowności.
- Niedawno dowiedziałam się, że wiele lat temu przeniesiono je na skępski cmentarz parafialny – mówi Bożena Ciesielska. – Trafiłam na osobę, która jest o tym święcie przekonana. Udało mi się na cmentarzu odnaleźć grób nieznanego żołnierza. Może to właśnie ten? Nie podejrzewam, by ktoś splądrował mogiłę w niecnych celach.
Niestety, ale wojna wyzwala w ludziach najgorsze instynkty. Tajemniczy nieznajomy nie wrócił do swojej rodziny, bo komuś spodobały się jego buty. Minęło tyle lat i pomimo wielu prób chyba nie uda się już dowiedzieć kim był i dokąd zmierzał.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: W Żagnie w gm. Skępe ekshumowano szczątki zastrzelonego mężczyzny. Po nieznajomym zostały tylko kości stóp! - Lipno Nasze Miasto

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto