Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zawisza Bydgoszcz S.A. - co dalej?

Jagrys
Jagrys
Wydawałoby się, że zmiana prezydenta miasta uleczy sytuację w klubie, jednak może być inaczej. Wszystko w rękach radnych, bo Zawisza znowu znajduje się pod "kreską".

Przypomnijmy - budżet klubu w sezonie 2009/2010, kiedy to powołano spółkę akcyjną wynosił ponad 4 mln złotych i był najwyższym w II lidze zachodniej. Pomimo tego nie udało się uzyskać awansu na zaplecze ekstraklasy. Narastał też konflikt na linii SP - UM, mający podłoże w "konsumpcyjnym" sposobie zarządzania spółką przez prezesa Michała Glińskiego, który nie był w stanie pozyskać żadnego znaczącego sponsora, który zapewniłby wpływy gotówki do kasy klubu.

Prezes Gliński, choć powinno być "prezes", został odwołany i zastąpiony dotychczasowym skarbnikiem, prawnikiem Maciejem Skwierczyńskim, który przynajmniej miał odwagę przyznać się otwarcie, że na piłce, a zwłaszcza prowadzeniu klubu piłkarskiego, zna się tyle, co przeciętny Kowalski na rozkładzie ulic w Tokio, czyli wcale.

Budżet na sezon 2010/2011 powstawał w pewnych bólach, gdyż nie było przyzwolenia na "przyszłościowe" zakładanie wpływów, jak to było rok wcześniej. Sporą zasługę w tym miał Marcin Jałocha, który to działał z ramienia SP i jest jednocześnie bankowcem, więc niejako zna się na rzeczy. Z pierwotnie zakładanej kwoty ponad 3 mln zł uchwalono budżet w wysokości 2,5 mln złotych. Dodam tu, że kwota ta miała zapewnić byt nie tylko drużynie seniorów, ale i całego klubu, a więc też rezerw i 10 drużyn młodzieżowych.

Już na początku sezonu okazało się, że kasa klubu świeci pustką, ponieważ z ramienia większościowego akcjonariusza, czyli Urzędu Miasta nie może wpłynąć ani złotówka. Wynikało to z tego, że budżet miasta zatwierdzany jest wg roku kalendarzowego. Nikt nie zakładał, że Zawisza nie awansuje i nie było zagwarantowanego "planu B". Główna teoria urzędników opierała się na obietnicy Zbigniewa Bońka, że po uzyskaniu promocji do I ligi zagwarantuje odkupienie akcji od miasta. Nikt nie był przygotowany na ewentualność kontynuacji gry na tym samym szczeblu rozgrywkowym.

Z pomocą przyszła sieć powiązań w spółkach miejskich i z pompą ogłoszono, że pozyskano znaczącego sponsora w postaci Bydgoskiego Parku Przemysłowego. W mojej subiektywnej ocenie był to tylko sposób, aby miejskie pieniądze wpłynęły do klubu w pierwszej części sezonu. Znowu o innych sponsorach nikt nie słyszał do czasu meczu Pucharu Polski z Widzewem Łódź. Po rozróbach na stadionie we wszystkich mediach odtrąbiono bajkę o wielkiej ilości odstraszonych sponsorów i utracie potencjalnych 700 tys zł. Świetna przykrywka dla indolencji osób odpowiedzialnych za pozyskiwanie sponsorów. Doszło nawet do tego, że " "prezes" " (tak - już w podwójnym cudzysłowiu) złożył wniosek o upadłość spółki. Jaki prezes taki wniosek. Okazało się, że ów wniosek, sporządzony przecież przez prawnika posiada znaczące wady formalne i nie miał nawet szans być rozpatrzonym, ale co ciśnienie podniósł, to podniósł. Podniosła się tez fala krytyki, oraz żądania wskazania owych sponsorów, których to wystraszył huk strzałów z policyjnej broni. Cisza....

A po ciszy Zbigniew Boniek ofiarował swoje tantiemy, które uzyskałby ze sprzedaży monet ze swoją podobizną na rzecz klubu z Gdańskiej. Monety te wydała Mennica Polska. Ta sama Mennica zostaje sponsorem klubu na 2 miesiące przed zakończeniem sezonu i staje się gwarantem utrzymania drużyny w rozgrywkach. Zbiega się to przypadkiem w czasie z wdrożeniem Bydgoskiej Karty Miejskiej. Pomimo to klub za poręczeniem miasta zmuszony jest to zaciągnięcia kredytu na kwotę 700 tys zł na bieżące zobowiązania wobec zawodników, trenerów, sztabu.

Zawisza kończy rundę na 2 pozycji i znowu odżywają nadzieję na wyjście z futbolowego zaścianka. Mają miejsce wybory. Wszyscy życzą sobie zmiany prezydenta. Prezydent się zmienia, ale Dombrowicz znany ze swojej złośliwości osobnik zostawia zgniłe jajo, potocznie zbuka w budżecie miasta. Otóż zapisane w nim środki na Zawiszę to 750 tys. zł, czyli tylko tyle ile klub musi wpłacić do banku z odsetkami. Na inwestycje w bydgoski sport zapisano w osobnym rozdziale ponad 3 mln zł. Zawiszy w tym rozdziale się nie wymienia. Jest za to piłkarski Chemik, ale to zapewne nie ma związku z tym, że działa tam Michał Sztybel - do 5 grudnia rzecznik prasowy komitetu wyborczego Dombrowicza - Miasta Dla Pokoleń.

Tak więc po raz kolejny najbardziej w Polsce znana bydgoska firma - Zawisza staje na progu ubóstwa. I podczas, gdy inne kluby ligi szybko i zdecydowanie się wzmacniają, my zastanawiamy się znowu z czego utrzymamy klub, czy wszystkie drużyny i ich trenerzy otrzymają wypłaty, czy będzie kasa na jakikolwiek obóz, o wzmocnieniach nie wspomnę. Liga jest bardzo wyrównana i raczej nie wystarczy nam łowienie młodych talentów.

Wszystko w rękach radnych i przebudowy budżetu.

Zobacz też:



emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zawisza Bydgoszcz S.A. - co dalej? - Bydgoszcz Nasze Miasto

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto