Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

cineMMa: Mroczne godziny

Krystian Kempiński
Krystian Kempiński
Ludzki umysł to zawikłany labirynt, w którym bardzo łatwo się zagubić, a wyjście z niego bywa całkowicie niemożliwe. Prawdopodobnie takie przesłanie niesie ze sobą psychologiczny thriller Mroczne godziny reżyserii Paula Foxa.

Bywają produkcje filmowe, które mimo swojej doskonałości przechodzą bez echa. Często niezrozumiane, niedocenione, małe arcydzieła, dające więcej satysfakcji swoim widzom, niż nakręcone za miliony dolarów filmy rodem z Hollywood. Mroczne godziny to obraz przez jednych uważany za genialny, przez innych sprowadzany do poziomu żałosnego kina klasy B. Niemniej każdy inteligentny widz dostrzeże w nim kwintesencje historii psychologicznych, czy nawet przede wszystkim psychodelicznych. Być może właśnie duży problem ze zrozumieniem treści i jej zawiłości, czy wreszcie powierzchownie zupełnym brakiem odpowiedzi na pytanie - jak fabularnie tak naprawdę film ten się zakończył? - sprawiło, że zaliczyć można właśnie do tworów, praktycznie nie zauważonych przez zwykłego widza. A szkoda.

Scenariusz napisany przez Wila Zmaka opowiada nam historię dr Samanthy Goodman (genialnie zagranej przez Kate Greenhouse), psychiatry, która cierpi na nieuleczalny nowotwór mózgu. Główna bohaterka zauważa, że jej guz mocno się powiększa, przybliżając rychłą śmierć. Postanawia więc przekazać tą informację swojemu mężowi (Gordon Currie), pisarzowi cierpiącemu na brak weny twórczej, który w jej poszukiwaniu wybrał się do domku letniskowego. Tam wraz z siostrą głównej bohaterki, we trójkę zostają zniewoleni przez dwójkę psychopatów i poddani ich podłym gierkom.

Tak właśnie na pierwszy rzut oka wygląda nasza zimowa przygoda. Historia niebieskookiej psychiatry ma jednak jeszcze wiele do powiedzenia, a przy okazji pozostawia wybitnie duże pole do interpretacji przedstawionych wydarzeń. Sceny często się urywają, mieszają ze sobą, pozostawiając na samym końcu pole do popisu naszej wyobraźni i percepcji postrzegania. Które z podpowiedzi, które ukazują nam twórcy dotyczy prawdziwego przebiegu zdarzeń, a które nie. Oczywiście zdania widzów mogą być podzielone, dla autora natomiast dwie tożsame sceny są wyjaśnieniem wszystkeigo.

Gra aktorów nie należy do tych, które pamięta się przez długie lata. Wyjątek stanowi tutaj Kate Greenhouse, którą chciałoby się podziwiać w innych tak wymagających produkcjach. Mimika jej twarzy, gra ciała nie pozostawia wiele do życzenia i sprawia, że oczekujemy kolejnych ujęć z jej udziałem.

Atmosfera filmu jest naprawdę gęsta i ciężka, potęgowana przez niesamowitą, momentami wręcz zatrważającą muzykę, skomponowaną przez E.C. Woodley'a. Możliwe, że główny nucony wątek może stać się wypełnieniem najgorszych nocnych koszmarów. Nieswojo czuć można się również za sprawą scenografii. Ta nie jest tak dobra jak muzyka, ale bardzo dobrze oddaje powierzoną jej rolę.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto