Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Festiwal Prapremier: Komunizm wyszedł z szuflady i wcale nie straszy

Marta Czarnecka
Marta Czarnecka
Co robiłeś, kiedy wprowadzono stan wojenny? Kim byłeś? Spektakl Teatru Polskiego z Bielska-Białej "Tak wiele przeszliśmy, tak wiele przed nami" to uzewnętrznienie nie zawsze dokładnych, ale szczerych wspomnień przypadkowych bohaterów tamtych lat.

Artur Pałyga stworzył dramat działający na dojrzałych widzów jak wehikuł czasu. Zabiera ich w sentymentalną podróż między wspomnieniami lat dzieciństwa i młodości, głęboko krytymi przez pamięć. Ja (rocznik 89) znam te momenty z opowiadań różnych osób: sąsiadów, starszych kolegów, kuzynów, a przede wszystkim rodziców. I właśnie o tych ludziach, z głowami przepełnionymi migawkami z PRL-u, jest ten spektakl.

Nie przypadkowo na kameralnej scenie (powściągliwa aranżacja przestrzeni pozwoliła uniknąć swoistej maskarady) w opozycji do widza reżyser Piotr Ratajczak stawia sympatyczne grono mężczyzn i kobiet prawdopodobnie „około trzydziestki”. Rusza machina. Rozpoczyna się proces penetrowania szuflad pamięci. Kiedy Sawa (energetyczny, wzruszający Rafał Sawicki - bydgoszczanin) wspomina, jak marzył o mieczu Luke’a Skywalkera, widzowie, całkiem niepostrzeżenie wędrują razem z nim do czasów, gdy stali w kolejce po cukier na kartki albo zbierali historyjki z gumy do żucia „Kaczor Donald”.

Przewodnicy i inicjatorzy wycieczki po nie tak odległych latach komunizmu zwracają uwagę na istotne detale, wpisujące się w klimat epoki, takie jak granatowe mundurki i akademie szkolne. By zachować porządek i chronologię, zapraszają nas najpierw ochoczo na lekcję wychowania fizycznego, gdzie opanowywali niezwykle istotną technikę skoków przez kozła. Patrzymy jak nieporadnie pląsają przy radiowych hitach na dyskotece, zaciągają się w ukryciu pierwszymi papierosami. Każdy z nich, nie tylko wspomina, ale także  nieśmiało obnaża się przed nami z marzeń i planów, które towarzyszyły im w okresie dorastania. Ci sami odważnie stają w obronie nauczyciela zwolnionego za czytanie na lekcji polskiego Miłosza, jeżdżą do Jarocina i chcą uprawiać miłość, póki rodzice nie wrócą do domu. Za ich młodym wiekiem stoi wiara w ideały, chęć wolności, chwytania życia pełnymi garściami. Po przekroczeniu granicy tytułowanej jako dojrzałość pewne istotne niegdyś sprawy tracą swój istotny status i ustępują miejsca innym priorytetom. Jak wspomina Fidel (rocznik 71), pozostaje etap wspominania… młodości, która miała wyraz!

Rozluźnienie widzów, którzy z uwagą i wzruszeniem śledzili i doszukiwali się własnej historii w urywkach z życia aktorów przerywa wejście Jadwigi Grygierczyk. Nieco starsza od naszych towarzyszy skromna pani mówi o sobie, jako o zamkniętej przez wielu w gablocie tamtych czasów. Przywołuje z pamięci momenty z życia codziennego, takie jak spotkanie sąsiadki w drodze do pracy, z pozoru podobne do naszych teraźniejszych doznań. W konkluzji stwierdza, że my, młodzi, nie jesteśmy w stanie pojąć i docenić udziału prostych ludzi w budowaniu tamtej rzeczywistości, w której "jakoś na wszystko starczało czasu".

Wydestylowane z pamięci momenty nie wysuwają na plan pierwszy podręcznikowej prawdy, lecz na nowo wypełniają karty historii, strona po stronie. Tak jak chce i czuje ich właściciel, czyli autor-bohater opowiadania o naszym PRL-u.

Zobacz też:

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto