Jeden kontrakt, dwie interpretacje. Poślizg na ściekach

Wczoraj dyrekcja Spółki Wodnej "Kapuściska" z dumą prezentowała oczyszczalnię ścieków w Łęgnowie, w której rozpoczął się właśnie rozruch linii technologicznych. Radość z kończonej właśnie inwestycji psuje konflikt między wykonawcą i SW "Kapuściska", który będzie musiał rozstrzygnąć sąd.

Oczyszczalnia w Łęgnowie jest już praktycznie na finiszu. Do wykonania pozostała tylko tzw. mała architektura, a więc drogi dojazdowe, przepompownie itp.
Co jednak najważniejsze, gotowy jest już kompleks budowli, w których przebiegał będzie proces oczyszczania ścieków. Pod koniec ubiegłego tygodnia rozpoczęło się uruchamianie linii technologicznej obiektu. Obecnie zamiast ścieków na urządzenia kierowana jest czysta woda.
Wczoraj szefostwo Spółki Wodnej prezentowało przedstawicielom mediów obiekt w przededniu właściwego rozruchu techologicznego.

Ścieki mają popłynąć kolektorami do oczyszczalni już w listopadzie, jednak docelowy efekt ekologiczny powinien zostać osiągnięty dopiero na początku przyszłego roku.
Termin ten nie zadawala inwestora SW "Kapuściska". Jak się jednak okazuje w sporze o czas wykonania obiektu w Łęgnowie to nie zleceniodawca, lecz wykonawca, czyli warszawski Mostostal skierował sprawę do sądu.

Przedstawiciele SW "Kapuściska" interpretują kontrakt w ten sposób, że budowa powinna zakończyć się w czerwcu tego roku. W takim przypadku finisz inwestycji wykracza poza kontraktowy termin co oznacza, że wykonawca będzie musiał zapłacić wysokie kary pieniężne.

- My wychodzimy jednak z założenia, nie chciałbym mówić o szczegółach, że termin wynikający z kontraktu zostanie dotrzymany. Dlatego zwróciliśmy się na drogę sądową - przekonuje Ryszard Wołoszyn z firmy Mostostal Export.
Póki co - mimo sporu o kontrakt i sprawy w sądzie - roboty wykończeniowe są prowadzone i nie zanosi się na to, by miało to ulec zmianie.

Inwestycja w Łęgnowie kosztowała ponad 70 mln zł. Będzie oczyszczała ścieki z południowej części miasta oraz z zakładów chemicznych.