Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niech dzieci z innych gmin uczą się u siebie

Ewa Piątek
Ewa Piątek
Dzieci z gmin ościennych nie mogą, od tego roku, uczyć się u nas. Zakaz przyjmowania dzieci z innych gmin do bydgoskich szkół wprowadził prezydent Dombrowicz.

- Kompletnie nie rozumiem decyzji prezydenta. Dla mnie jest ona absurdalna - mówi Jan Wach, wójt gminy Sicienko z której do naszego miasta do szkół dojeżdża ponad 100 uczniów. - Dzieci z gmin przyległych do Bydgoszczy trafiają do różnych klas. Nie sądzę, żeby powodowały one wzrost liczby oddziałów w tych placówkach. Również pieniądze nie powinny stanowić problemu, ponieważ idą one za uczniem, a nie zostają w gminie, w której on mieszka - tłumaczy.

Tego samego zdania jest Anna Rywak, sekretarz gminy Białe Błota. - Zdziwiła mnie deklaracja wydana przez Urząd Miasta w Bydgoszczy. Tym bardziej, że wydano ją dopiero 28 sierpnia. Jest to moment, w którym większość rodziców już zadecydowała, gdzie pośle swoje pociechy. Za późno więc na takie zmiany - mówiła. - Zresztą moje dzieci, również nie chodzą do szkoły leżącej na terenie gminy, w której mieszkamy. Musieliby do niej dojeżdżać dwanaście kilometrów, a tak mają tylko dwa. Decyzja o wyborze najlepszej szkoły powinna należeć do rodziców i ich dzieci - dodaje.

Klasy są zbyt liczne
Ratusz swoją decyzję tłumaczy dbałością o jak najwyższy poziom nauczania w bydgoskich szkołach. Według urzędników liczne klasy temu nie służą. Co roku miasto musi również dopłacać kilka milionów złotych, ponieważ subwencje oświatowe są niewystarczające. - Pokrywamy średnio 40 proc. kosztu utrzymania ucznia. Gdyby te pieniądze wróciły do miasta, moglibyśmy przeznaczyć je chociażby na remonty - wyjaśnia Marian Sajna, dyrektor wydziału edukacji w bydgoskim ratuszu. Zapowiada jednak, że miasto zamierza rozpocząć rozmowy z sąsiadującymi gminami. - Mam nadzieję, że w ciągu tego roku rozwiążemy ten problem - mówi.

Dzieci ucierpią najbardziej
Dyrektorom bydgoskich podstawówek i gimnazjów nie podoba się pomysł miasta. - Trudno zabronić dziecku, które ma np. wybitne zdolności z matematyki, żeby nie poszło do wybranej przez siebie szkoły. Deklaracja zabraniająca przyjmowania do szkół dzieci spoza Bydgoszczy jest więc niesprawiedliwa i krzywdząca. Przez niesnaski między gminami, najbardziej ucierpią dzieci - twierdzi Agnieszka Łysio, dyrektorka Gimnazjum nr 50 w Bydgoszczy.

W tym roku wśród pierwszoklasistów w Szkole Podstawowej nr 37 w Bydgoszczy nie ma uczniów mieszkających w ościennych gminach. Mirosław Zajdler, dyrektor tej placówki mimo, że od przyszłego roku zamierza zastosować się do nowego zarządzenia, nie widzi problemu w przyjmowaniu uczniów spoza Bydgoszczy. - Wszyscy powinni mieć jednakowe szanse - twierdzi.

Zakaz przyjmowania do szkół mieszkańców gmin sąsiadujących z Bydgoszczą dotyczy tylko pierwszoklasistów. Uczniowie, którzy rozpoczęli już naukę, mogą ją nadal kontynuować.

źródło: Niech się uczą u siebie. Gminy nie potrafią się między sobą dogadać. Cierpią na tym rodzice i ich pociechy



Od redakcji: Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem obywatelskim serwisu MM Moje Miasto! Zachęcamy Was do zamieszczania artykułów oraz zdjęć z ciekawych wydarzeń i imprez. Piszcie też o tym, co Wam się podoba, a co Wam przeszkadza w naszym mieście. Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich MM-ki! Pokażcie innym to, co dzieje się wokół Was. Pokażcie, czym żyje miasto.


od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto