Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niedziela na rowerze

tofik
tofik
Nie będzie to kolejna opowieść o tym jak grupa X wybrała się na przejażdżkę do miejsca Y. To taka moja samotna niedzielna wyprawa po Bydgoszczy i okolicach.

Dlaczego samotna? Ano dlatego, że daje ona więcej swobody. Nie trzeba niczego od razu zaplanować. Nikt ci nie mówi - no już idziemy. Pozwala spojrzeć na niektóre rzeczy i ludzi bardzo indywidualnie. To ty jesteś Panem Sterem i Okrętem Masz ochotę skręcić w lewo, skręcasz w lewo. Stanąć - stajesz.

Dziś w ramach rekreacyjnych najpierw miałem w planie pojechać nad bydgoski kanał, sprawdzić jak tam wiosna robi w końcu zimie wielkie pożegnanie. No wiecie - kwiaty i fanfary, w postaci śpiewu ptaków, Lecz przejeżdżając przez Wyspę Młyńską aż żal było się tam nie zatrzymać. Tu mała dygresja na temat co zobaczyłem i do czego się odniosę. Na znanym portalu FB, występuje użytkownik "Wspominaj Bydgoszcz". Przedstawił on zdjęcie jak to parę(dziesiąt) lat temu bawiła się tam młodzież. Jeden komentarz do tego zdjęcia mówił, "...że kiedyś to było super i taką Wyspę powinno było się zostawić". I tak się dziś zastanawiałem, czym ona się różni? Że piwka nie można sobie wypić, ano można. Tylko po to jest browar zaraz koło Wyspy żeby zrobić to w miarę kulturalnie. Bo czy Wyspa nie jest miejscem gdzie obecnie tętni życie kulturalne miasta, To tu mogą się spotkać ludzie, bawić się dzieci a także organizuje się koncerty. Na dodatek wkomponował się w to wszystko Bydgoska Marina.



No i co takiego ciekawego zobaczyłem na Wyspie. Coś co widziałem kiedyś będąc w Paryżu. Miejsce w parku gdzie na zielonej trawce można się położyć spokojnie, albo razem zagrać w siatkę, czy zrobić sobie przysłowiowy piknik ze znajomymi. Takie miejsca przyciągają i jak tylko zaprosiłbym znajomych, to chciałbym trafić na taką samą atmosferę jak dziś. Zazwyczaj jednak trudno mi było przyjezdnym wskazać co Bydgoszcz ma takiego co ją wyróżni między innymi polskimi miastami. I tu jest odpowiedź - starówka i jej okolice.



Z Wyspy był plan pojechać nad kanał. No i na wysokości Multikina spotkałem innych rowerzystów. Gadu gadu. No i z wyprawy nad kanał zrobiła się wyprawa do Myślęcinka. Oderwałem się od grupy co by nie być później balastem, swoją drogą udałem się do Myślęcinka. Po drodze minąłem chyba pierwszy tej wiosny pożar przy torowisku, rzuciłem okiem co porabiają strażacy i pomknąłem dalej. W Myślęcinku określiłem jako cel - znane niektórym miejsce o potocznej nazwie "nad źródełkiem". Tu pech chciał że przy podjeździe nie dałem rady i zatrzymałem się na górce przy strażnicy. Patrzę zgubiłem bidon - to wracamy. Bidon znaleziony więc wracam nad źródełko. Tam krótki postój i spojrzenie co się tam dzieje. A tam każdy wypoczywa na swój sposób, jeden czyta książkę, inny siedzi w słoneczku i zapomina o zimie, inni podążają ścieżką do lasu uprawiając nordic walking. Chwila zadumy, zatankowanie do bidonu wody ze źródełka i dalej.

Plan to ścieżka rowerowa z Myślęcinka do Fordonu. Przyjemna droga, choć lekko naruszona przez jeżdżące jesienią quady. Teraz wjazd na ścieżkę rowerową jest ograniczone pachołkami, lecz co to dla quada objechać lasem. Jadę jadę, a obok ścieżki ludzie tresują swoje pupile. Bigiel skończył tresurę i pakuje się do skrzynki transportowej. Inny zaś ze swoim panem biega po torze przeszkód. Pierwsze podejście, hmm skucha. Jednak pomoc w postaci przysmaku rozwiązało problem i drugie podejście zakończone sukcesem.

Z Fordonu plan był wykonać próbę przekroczenia ostatniego osiągnięcia rowerowego. Przekroczyć barierę 55 km. No więc aby to spełnić zacząłem podążać przez Stary Fordon w kierunku Ostromecka.



Przejeżdżam przez most a tam co widzę. Stare drzewo które jest otoczone przez wodę w obrębie obszaru zalewowego Wisły w okolicach Strzyżawy. Polecam przejechać się i zobaczyć jak to wygląda. Można by powiedzieć, że to drzewo raczej z powodu braku wody nie obumrze. Raczej szybciej zgnije. Widok ujmujący, przedstawiający bezsilność człowieka w relacjach z naturą w niektórych przypadkach.

Skoro miałem pokonać więcej 55 km to ruszyłem dalej. Dotarłem do Ostromecka. Godzina już raczej późna - czyli koło 19, ale jeszcze parę osób udało się spotkać. W środku jakiś recital (fortepian i śpiewająca kobieta, niestety moje zdolności wokalne nie były w stanie okreslić czy to był sopran, mezzo sopran czy inna barwa głosu). Lecz nie o tym chciałem napisać. Jeżdżę do Ostromecka bo miejsce to ma swój urok. Dworek, ogród, zabytkowe budowle, staw. Tu tak samo jak na Wyspie można przyjść z kocykiem, piłką i spędzić dobrze niedzielny czas.



Spędziłem tam chwilę, dzięki której mogłem odpocząć. Lecz niestety czas wracać do domu. Wysiłek dawał o sobie znać i każdy obrót pedałem dawał oznaki zmęczenia. No to w drogę. No i zamiast prosto Fordońską - odbiłem w lewo by spojrzeć na tor regatowy. Bylem tam kilka razy i wolałem tamtą drogę niż wdłuż Fordońskiej która nie do końca sprzyja rowerzystom (a szczególnie na moście kolejowym za Wiślaną w kierunku centrum). Tak tak, często podróżuję chodnikiem, a tym bardziej na Fordońskiej. Więc pada pomysł - droga wzdłuż torów regatowych. Tą drogą trafiam do Mostu Warszawskiego. I decyzja. Którędy teraz?

Przypomniałem sobie, że parę dni temu drogą do starego Sport Centrum widziałem koło nowego mostu parę saren przechadzających się po polach przy ujściu Brdy do Wisły. Więc padło na tą drogę. Niestety tym razem nie miałem takiego szczęścia aby je spotkać. Taka mała dygresja kiedyś taką zabłąkaną sarenkę spotkałem w lesie Myślęcinka. Spotkanie nietypowe, bo obie strony były zaskoczone. Każdy przystanął, zmierzył się nawzajem i podążył własną drogą.

Podążyłem więc dalej i endomondo zakomunikowało mi że 55 km przekroczone. A tu zostało ponad 5 km. Ostatkiem sił dotarłem do domu po drodze zastanawiając się, czy jestem w stanie dotrzeć do 70 km. Jak na razie chyba nie lecz już niedługo będę próbował. Po kolacyjce na wsparcie, odpoczynek i przeglądanie zdjęć. Koło 20 stwierdziłem. że dziś trzeba iść spać. Tymczasem jest godzina 0:20 a ja miałem zamiar napisać coś od siebie. Coś krótkiego. Wyszło chyba jednak zbyt długie...

Niestety ze względów na to że część zdjęć wymaga choćby podstawowej obróbki oraz to, że czas faktycznie spać artykuł dokończę już jutro. A jutro jak zwykle cotygodniowa siatkówka. Nie wiem jak sobie po tej wyprawie dam radę.

P.S. Nogi mają się nadzwyczaj dobrze, więc zapewne 70 km już niedługo.


Zobacz też:

Juwenalia - kto zagra?

Casting do Mam Talent

III Bydgoska Syreniada

Balcerowicz na UKW

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto