Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Reportaż: Lekcja życia

Dawid Sępiński
Dawid Sępiński
Było to 26 maja, w Dzień Matki. Letnie powietrze wpływało pozytywnie na przechodniów.

Tuż przed przejściem dla pieszych zatrzymała się mała, 6 letnia dziewczynka wraz z babcią. W pewnym momencie zobaczyła zielone światło. Wbiegła na jezdnię. Wpadła prosto pod koła pędzącego tira.

Wydarzenia z tamtego dnia pamięta ze szczegółami. Zna dokładną datę i miejsce wypadku. Pewna jest, że stojąc na gorącym chodniku, zobaczyła zielone światło i wbiegła na jezdnie. Później okazało się, że sygnalizacja świetlna została zamontowana, jednak kilka tygodniu po jej wypadku.
- Była to chwila, sekunda, szok. W szpitalu powiedziano rodzicom, że noc zadecyduję o moim losie. Mogłam umrzeć - mówi o szczegółach tamtych dni.

Prawda po raz pierwszy
Choć wydarzenia te miały miejsce ponad dziesięć lat temu, trudno jest jej o nich mówić z dystansem. Zwierza się z tego po raz pierwszy ze szczegółami.
- Trzymam to w tajemnicy. Nie chcę, aby użalano się nade mną, traktowano mnie z taryfą ulgową. Zapytałbyś moje przyjaciółki o tym wypadku, nic by tobie nie powiedziały.

Krzyk z zabiegowego
Trzy miesiące po wypadku spędziła w szpitalu. W czasie hospitalizacji została poddana kilku operacjom i bolesnym badaniom. Pamięta jak robiono jej zabieg, aktualnie przeprowadzany przy narkozie, wtedy jeszcze nie. Trzy pielęgniarki trzymały ją mocno, aby nie wyrywała się. Krzyk dochodzący z zabiegowego był tak donośny, że usłyszał je jej ojciec. Nie potrafił znieść cierpienia jakiemu zostaje poddawana jego córka. Wyszedł. Już nigdy nie pojawił się w szpitalu wraz ze swoją pociechą.
- Najbardziej jest mi szkoda mamy. Ojciec odciął się od opieki nade mną, zostawiając ją samą z tym wszystkim. Gdy usłyszał moje krzyki stwierdził, że tego nie wytrzyma.

Być normalną
W szpitalu oraz poza nim oprócz bólu towarzyszyło jej upokorzenie. Podczas badań ginekologicznych, bowiem z tą sferą wiązało się najwięcej pourazowych powikłań, na sali znajdowali się studenci. Przyglądali się jej dokładnie, robiąc notatki. Z pewnością materiał na pracę zaliczeniową, bądź aby zdać relacje z całego dnia ordynatorowi. Gdy wróciła do szkoły, nie było jej łatwiej. Ukrywała się ze swoimi problemami natury fizjologicznej. Nosiła szersze jeansy w odróżnieniu od swoich rówieśniczek eksponujących swoje wdzięki. Starała się nie wyróżniać, być normalną dziewczyną. W końcu nią była.

Otucha bez słów
Pomimo wypadku i traumatycznych przeżyć z nim związanych była pogodną dziewczyną, która śmiała się, rozrabiała, grymasiła, krzyczała.
- Najlepiej pamiętam pobyt w Centrum Zdrowia Dziecka. Wyparłam wtedy z głowy wiele przykrych myśli.
Razem z nią na oddziale leżała inna dziewczynka, która była ofiarą podobnego wypadku. Wyjątkiem były obrażenia znacznie szersze i bardziej dotkliwe niż w jej przypadku.
- W okolicach miednicy wpuszczone do ciała miała dwie rurki, zastępujące jej układ wydalniczy - opowiada ze łzami w oczach.
Dzięki niej zrozumiała, że są osoby będące w znacznie gorszej sytuacji niż ona. Ta mała dziewczynka, ofiara fatalnego wypadku, bez słów uświadomiła jej, że nie ma prawa użalać się nad sobą. Postanowiła wziąć z niej przykład. Śmiać się, żartować, cieszyć się życiem. Sama o tym wiedziała, jednak potrzebowała bodźca, który by jej o tym przypomniał.

W każdej chwili spędzonej w szpitalu była z nią matka. Troszczyła się o potrzeby córki, starała się być dla niej wsparciem.
- Żal mi mamy. Wszystko związane z wypadkiem, późniejszymi komplikacjami przeżywała znacznie bardziej niż ja. Dodatkowo była sama. Nikt jej nie pomagał.

Pijany romantyk
Małżeństwo rodziców było jej zdaniem przymusowe, choć okoliczności ich poznania są żywo wyrwane ze sztampowego romansidła. Po raz pierwszy spotkali się nad morzem. Tata grał na gitarze, co spowodowało, że zyskał wiele fanek. Jedną z nich była jej mama, której postawił ultimatum:
- Stwierdził, że zagra dopiero wtedy, kiedy się z nim umówi - opowiada z rzadkim podczas naszej rozmowy uśmiechem na ustach.
Do spotkania doszło. Okazało się, że oboje mieszkają niedaleko siebie. Romantyczna dusza jej ojca dawała znać o sobie.
- Wypłakiwał prośby pod jej oknem, aż w końcu uległa i przyjęła zaręczyny. Na pewno byli w sobie zakochani, jednak dalej nie było już tak różowo - informuje.

W okresie, gdy chodziła do gimnazjum ojciec zaczął pić. Pamięta doskonale jak wychodził wieczorem z domu, a wracał w nocy całkowicie zalany. Zdarzało się to coraz częściej. Pewnego dnia wyjechał z domu na rowerze. Wrócił pijany bez niego.
- Pewnie go przepił - mówi.
W celu ratowania rodziny jej mama zaczęła straszyć ojca rozwodem. Ten chcąc pokazać, że naprawdę mu zależy, przyszedł do domu z księdzem i przysiągł na krzyż, że przestanie pić. Skończyło się na deklaracjach. Kilka dni później wrócił w nocy do domu po raz kolejny upity, podsumowując spotkanie z księdzem słowami: "mam to w d… ".

Rodzice najczęściej się kłócili, nigdy nie dochodziło do rękoczynów.
- Raz tylko miała miejsce sytuacja, kiedy to mama odmówiła ojcu w błahej sprawie - skorzystania z komputera. Wtedy się zaczęło. Ojciec z mamą zaczęli się przepychać. Dosyć poważnie to wyglądało. Siostra się rozpłakała, a ja starałam się ją uspokoić. W końcu sama tego nie wytrzymałam i rozdzieliłam rodziców. Wiedziałam, że to już będzie koniec.

Każdy kolejny dzień nie przynosił poprawy. Doszło nawet do tego, że ojciec znalazł sobie kogoś, stale reagując krzykiem na wiadomości dotyczące rozwodu. Jej mama starała się wytrzymać jak najdłużej. Chciała oszczędzić swoim dzieciom stresów związanych z rozstaniem się rodziców. W momencie, gdy zobaczyła, że dalsze utrzymywanie aktualnego stanu rzeczy nie ma sensu, zdecydowała się ostatecznie na rozwód.

Być przy chorym
Sprawy skomplikowały się niedawno, kiedy to jej ojciec zaczął kuleć. Badania wykazały narośl na kręgosłupie. Okazało się, że nie jest to nic poważnego. Po powrocie ze szpitala mama, która zawsze przy niej była, znalazła wyniki pewnych badań wskazujące na jakąś chorobę. Okazało się, że jest to rak krwi.

- Nienawidziłam go za to co zrobił. Że zostawił mnie i mamę w szpitalu, że odciął się od opieki nade mną, że zaczął pić i znęcać się nad mamą.
Gdy pojawiła się choroba, miała wyrzuty sumienia, wstydziła się swych uczuć. Jej ojciec był śmiertelnie chory, a ona go nienawidziła.
- Można powiedzieć, że gdy dowiedziałam się o jego chorobie, złagodniałam w stosunku do niego. To nie jest tak, że mu wybaczyłam i że teraz w wyniku choroby jest czułym i kochającym tatą, jednak coś się zmieniło. Teraz jest w szpitalu. Nie wyobrażam sobie co będzie, gdy wróci - mówi bardzo zaangażowana w rozmowę.

Mamo, żyj własnym życiem
Ojciec aktualnie przebywa w szpitalu i przyjmuje chemię. Mama, choć stara się opiekować swoim mężem, próbuje ułożyć sobie życie na nowo. Ku uciesze córki znalazła sobie kogoś, jak to określa, "właściwego".
- Mama po prostu czuje się z nim dobrze. Bardzo się z tego cieszę. Właściwie ona zaczyna dopiero teraz żyć własnym życiem. Bardzo związałam się z nią przez te wszystkie lata. Stale byłyśmy razem. Mam nadzieję, że w końcu będzie szczęśliwa - powoli kończy rozmowę.

Nie politowanie, lecz podziw
Choć od momentu wypadku strach przed wizytą u lekarza jest dla niej czymś okropnym, a ostatnie lata upłynęły jej pod pryzmatem rozpadu małżeństwa jej rodziców, jest pogodna, radosna i szczęśliwa. Lekcja, która miała miejsce w Centrum Zdrowia Dziecka wiele ją nauczyła, a zadanie domowe odrobiła na piątkę z plusem. Bała się, że gdy powie komukolwiek o wypadku, sytuacji w domu, wszyscy będą patrzeć na nią z politowaniem, pożałowaniem, będą ją traktować z taryfą ulgową. Nic bardziej mylnego. Patrzę na nią z podziwem, nie mogąc pojąć, że wokoło tylu ludzi narzeka na własne życie. Jestem dumny, że przyszło mi z nią rozmawiać tu i teraz, że po streszczeniu w kilkadziesiąt minut historii swojego życia, potrafi się do mnie szczerze uśmiechnąć.

Nie powinniśmy jej żałować, tylko brać z niej przykład.

 

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto