Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marek Chamot o Festiwalu Camera Obscura

Redakcja
Wywiad z Dyrektorem Instytutu Kulturoznawstwa (…), Dyrektorem Centrum Kultury Medialnej i koordynatorem przestrzeni kulturoznawczej APK, dr Markiem Chamotem.

Marek Baumgart: Jak ocenia Pan reportaże, które dotychczas pojawiły się na festiwalu? Czy ma Pan swojego faworyta?
- Marek Chamot: Festiwal jest tak bogaty programowo, jest tyle reportaży i tyle dokumentów, że trudno było być na wszystkich. Myślę, że znaleźć kogoś, kto wszystkie obejrzał byłoby wyzwaniem dla Państwa jako dziennikarzy. Ale nie o tym chciałem mówić.
Ten festiwal odbywa się po raz siódmy i po raz kolejny przekonuję się, jak wysoki poziom zapewnia. Reportaże, które obejrzałem były bardzo interesujące. Czy mam swoich faworytów? Jednym z nich jest reportaż z otwarcia festiwalu „Restrepo”, który pokazywał sytuację amerykańskich żołnierzy w Afganistanie.
Niezwykle interesująca była dla mnie sama technika zrobienia tego reportażu – dziennikarze, którzy go realizowali byli tam prawie 2 lata i to z żołnierzami w trakcie walki! Trzeba pamiętać, że amerykańscy żołnierze w Afganistanie walczą na pierwszym froncie. Jeżeli są to nasze czy inne sojusznicze wojska nieamerykańskie to one zwykle mają inne zadania, a nie na pierwszej linii frontu, gdzie trzeba dokonywać akcji bojowych, zdobywać jakiś teren czy eliminować z danego terenu przeciwnika itd. - reporterzy byli na pierwszej linii frontu zdali z tego prawdziwą relację, i to na tegorocznym festiwalu mnie ujęło. (…) Pokazana została praca dziennikarzy, którzy robią reportaże, bądź dokumentują sytuacje na wojnie albo też praca korespondentów wojennych - bo to jest różnica – dziennikarz, który raz po raz znajduje się na wojnie, linii frontu i musi zrobić materiał, relacje dziennikarską; a co innego reporter, który się w tym specjalizuje, ma specjalny warsztat itd.

MB: Czy podczas **dyskusji panelowej „Shake Hands with the Devil” z udziałem dwóch reporterów, dziennikarzy wojennych, **towarzyszyła Panu jakaś refleksja związana z wojną?
- MCH: Dyskusja pokazywała z jakimi konkretnymi problemami dziennikarstwo tego typu sie boryka. Powiem tak - to co oglądamy w ciągu 30-40 min w reportażu, jest kosztem bardzo ciężkiej pracy. Dziennikarze ryzykują własnym zdrowiem, nawet życiem - pracują pod ogromną presją emocji, stresu, strachu, różnych lęków i potem pozostają z tym często długo, bo są świadkami sytuacji granicznych, a nierzadko śmierci. Na ich oczach ginie żołnierz, który jest bardzo ciężko ranny, a jemu nie może zadrżeć ręka, kamera pracuje dalej... Reporter po zrealizowaniu takiego reportażu długo pozostaje z pewnymi obrazami, które wpływają na niego także osobiście – zmieniają jego spojrzenie na świat, na ludzi, na swój zawód. Wpływają nawet na jego życie rodzinne.

MB: Czy dziennikarze wojenni mają tzw. „wolną rękę” czy działają w okowach jakiś ograniczeń?
- MCH: Dziennikarz jest pod wpływem ogromnej presji politycznej po doświadczeniach amerykańskich w czasie wojny w Wietnamie. Wtedy po raz pierwszy pozwolono dziennikarzom i korespondentom wojennym swobodnie robić relacje z tej wojny i bardzo negatywnie odbiło się to na funkcjonowaniu armii amerykańskiej w Wietnamie, a przede wszystkim na samym prezydencie i rządzie amerykańskim. Społeczeństwo mogło zobaczyć bezpośrednio w TV czy też w fotoreportażach w prasie, jak giną ich synowie i współbracia, młodzi mężczyźni; w jakich warunkach przychodzi im walczyć w Wietnamie i jak wielu z nich ginęło w okrutny często sposób. Dzięki reporterom wojennym widzieli też, co się dzieje po masowych bombardowaniach lotnictwa amerykańskiego z ludnością cywilną Wietnamu. Wtedy społeczeństwo amerykańskie powiedziało - NIE! Pod presją własnego społeczeństwa Amerykanie wycofali sie z wojny, którą jak wskazują historycy, byli bliscy wygrania militarnie. Ten wysiłek dawał taki efekt. Nauczeni tym, Amerykanie w wojnie w Iraku, w Zatoce Perskiej, jednej i drugiej czy wojnie w Afganistanie już tego nie praktykują. Po prostu jest cenzura. W sposób niezwykle kontrolowany dopuszczają często wybranych dziennikarzy, bądź korespondentów wojennych, do tych odcinków wojny, który chcą żeby pokazano, a nie żeby można było w sposób nieskrępowany pokazywać te fragmenty wojny, które świadczą o jej prawdziwości, jej prawdziwych skutkach.

MB: A jak ma się cenzura do filmu „Restrepo” Tima Hetherington’a?
- MCH: "Restrepo" pokazuje, mówiąc kolokwialnie – „kawał prawdziwej wojny” Amerykanów w Afganistanie i chwała tymże reporterom za ich pracę; oni poświecili na to bardzo dużo czasu, musieli mieć na to pozwolenie i my o tym wiemy, ale z drugiej strony potrafili przebić sie przez sito rożnych ograniczeń, które w tej chwili nakłada nie tylko armia czy rząd amerykański. Każda armia nakłada pewne embargo na informacje, to jest rodzaj współczesnej cenzury. Wszyscy wyciągnęli wnioski z Wietnamu - mówię o rządach i armiach poszczególnych państw, które gdzieś ingerują, mają jakieś misje wojskowe - w tym i nasza. Chodzi o nałożenie pewnego embarga, selekcje informacji z frontu, ponieważ dopuszczenie przez Amerykanów wolnej prasy, dziennikarzy i telewizji do wojny w Wietnamie, okazało się być dla rządu amerykańskiego propagandową porażką. To była antypropaganda dla tej wojny, relacjonowana po raz pierwszy w historii przez środki masowego przekazu, która wywołała masowe demonstracje i sprzeciw społeczeństwa amerykańskiego na tego typu wydarzenia.
A wracając do problematyki niektórych reportaży pokazanych na festiwalu, to widzę tutaj wielką wartość. Jest jakiś kolejny etap, w którym pomimo ograniczeń w relacjonowaniu danej wojny, interwencji zbrojnej nakładanych na dziennikarzy, potrafią dzięki swojemu kunsztowi dziennikarskiemu, swojemu zaangażowaniu, poświęceniu i talentom zrobić reportaż, który do nas przemawia. Reportaż, który pokazuje jakąś prawdę o tej bardzo smutnej rzeczywistości - bo zawsze wojna jest bardzo smutną, tragiczną rzeczywistością.

Magdalena Korzeniak: Jak Pan myśli, skąd pojawił sie pomysł na temat przewodni tegorocznego festiwalu – roli korespondenta wojennego i idei dziennikarstwa obywatelskiego? Czy jest to aktualna forma ważna współcześnie dla mediów?
- MCH: Jeśli chodzi o korespondencję wojenną to jest to zadanie, misja nie do przecenienia. To kwestia naszego stosunku do prowadzonych konfliktów zbrojnych. My w Europie mamy z tym problem, ponieważ po doświadczeniach pierwszej i drugiej wojny światowej, zwłaszcza drugiej, jesteśmy nastawieni coraz bardziej pacyfistycznie. Jednocześnie pewne interesy polityczne państw europejskich, państw Zachodu, nakazują interweniować w rożnych częściach świata, ale również i w Europie - Bałkany są tego najlepszym przykładem. Dziennikarze muszą tutaj spełnić swoją misję, aby społeczeństwo było poinformowane o tej drugiej, ciemnej stronie tego typu interwencji, a więc jest to taka w cudzysłowie "higieniczna rola" tego dziennikarstwa, żeby tylko nie ulegać płytkiej propagandzie - że musimy interweniować w imię takiego czy innego dobrze pojętego interesu.
Jeżeli chodzi o dziennikarstwo obywatelskie, to w coraz większym stopniu znajduje ono swoje miejsce we współczesnej działalności dziennikarskiej, bo jest niezawodowym dziennikarstwem. Dziennikarstwem, które często jest uprawiane przez ludzi którzy zawodowo się tym po prostu nie zajmują. Są trochę obok profesjonalnych mediów, które są w rękach wielkich koncernów, które też w lepszy lub gorszy sposób realizują własną politykę informacyjną . Dziennikarstwo obywatelskie, w tym i reportaż obywatelski może być robiony przez każdego z nas, bo przecież w telefonie komórkowym mamy kamery i aparaty, a nie chodzi o jakość tego obrazu, tylko o prawdziwość przekazu. W związku z tym, uważam że jest ciągłe zapotrzebowanie na autentyczność przekazu. Chciałbym być dobrze zrozumiany - nie uważam że zawodowe i profesjonalne dziennikarstwo nie jest autentyczne. Jest autentyczne, ale poprzez dziennikarstwo obywatelskie i reportaże obywatelskie jest jeszcze bardziej autentyczne, uzupełnia ten obraz, który otrzymujemy w mediach profesjonalnych czy w mediach oficjalnych.

MK: Czy wg Pana festiwal spełnił swoją rolę - promowania sztuki reportażu jako elementu kultury?
- MCH: Festiwal na pewno spełnił tą rolę, myślę że miał bogatszą ofertę niż odbiorcy byli w stanie przyjąć. Mam na myśli to, że na tą dość dużą frekwencję to i tak ta oferta zaspokoiłaby jeszcze większą frekwencję, gdyby taka się pojawiła. Myślę, że nie uświadamiamy sobie, jaką wartość niesie ze sobą ten festiwal i jaką ogromną porcję wiedzy o świecie, o człowieku, o problemach współczesnego świata, który się coraz bardziej komplikuje. Współczesny człowiek zapędzony, zagoniony nie jest w stanie tego ogarnąć, nie jest w stanie reflektować w jakim świecie właściwie żyje, a ten festiwal daje możliwość pokazania w krótkim czasie bardzo wielu aspektów życia. A że są to reportaże często na najwyższym europejskim czy światowym poziomie tzn. że mamy okazję zapoznać się ze sztuką reportażu przez duże S. Przed kolejnymi edycjami stoi dotarcie do jeszcze większej liczby odbiorców, ale też i zadanie dla nas, bydgoszczan, aby tak rozpropagować w jeszcze większym stopniu ten festiwal, żeby dotarł do jak najszerszych kręgów, do inteligencji , środowisk opiniotwórczych. Sztuka reportażu nie może upaść, bo jest to sztuka, która jest bardzo prawdziwa, (…) autentyczna, każdy fałsz się tutaj wyczuje. Jeżeli jest jakiś słabszy reportaż, bądź słabszy technicznie czy merytorycznie dokument to jest to od razu wyczuwalne przez widza - że to nie jest ten poziom, do którego przyzwyczaił nas festiwal. Myślę, że festiwal doczekał się zwłaszcza młodej widowni, swojej widowni, wypróbowanej widowni, która jest już tą widownią wyrobioną, która potrafi odpowiednio odebrać reportaż i ocenić na jakim poziomie dane reportaże są realizowane.

Nagrodę specjalną Instytutu Kulturoznawstwa WSG otrzymał reportaż Weroniki Michalskiej i Jakuba Szczepaniaka „Autobus”.

Rozmawiali:
Marek Baumgart, Magdalena Korzeniak
Kulturoznawstwo, WSG

Zobacz też:



od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto