Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Muzyka metalowa to nasza specjalność

Marta Czarnecka
Marta Czarnecka
Dawid "DaVe", Rafał "Beatles", Dawid "Majster" i Marcin "Miguel". Czwórka młodych, głodnych tworzenia muzyków z Dawn Of A Golden Age opowiada o swoich początkach, sukcesach i planach.

Marta Czarnecka: Dawn Of A Golden Age ("Świt Złotej Ery")  w polskim tłumaczeniu brzmi bardzo poetycko. Dlaczego postanowiliście ochrzcić tak zespół?

- DaVe: Kiedyś słyszałem piosenkę, która nosiła taki tytuł i wpadłem na pomysł, że nasz zespół mógłby się tak nazywać. Chcemy tworzyć coś nowego, niekonwencjonalnego. Muzykę, jakiej w Bydgoszczy jeszcze nie było.

- Majster: Bydgoskie kapele ograniczają się jedynie do kilku nurtów muzycznych i tylko tych nurtów muzycznych można w tym mieście posłuchać. Jest mnóstwo hardocore'a, ale przyda się coś świeżego i zwariowanego.

Zespół nie istniałby, gdyby nie marzenia Beatlesa  i Dave'a o wspólnym graniu...

- DaVe: Kiedyś graliśmy w piłkę nożna, chcieliśmy zostać piłkarzami. Z czasem uznaliśmy, że nie czujemy w tym pasji i nie czerpiemy już z tego takiej radości, jak kiedyś. Zabrakło nam ambicji, trenerka nie była w stanie zmotywować nas do treningów. W odległych marzeniach myślałem o założeniu zespołu, ponieważ od najmłodszych lat towarzyszyła mi muzyka rock-metal. Spontanicznie powiedziałem bratu, że zaczynamy grać. Beatles podłapał temat i zaczęliśmy planować. 

- Beatles: Z początku miałem grać na klawiszach, potem na gitarze, ale w końcu stwierdziliśmy, że przecież ktoś musi grać na basie.

- DaVe: No i zaczęły się próby, ale w trochę w innym składzie niż obecny. Wtedy traktowaliśmy to jako swego rodzaju lekcję. Szkoliliśmy się i bawiliśmy zarazem. Kiedy jednak zaczęliśmy zauważać, że z tej zabawy wychodzi coś fajnego, uznaliśmy, że warto iść do przodu i brnąć do wyznaczonego sobie celu.  Wspólnie podjęliśmy decyzję o porzuceniu naszego perkusisty, który za nami nie nadążał. My się rozwijaliśmy, a on stał w miejscu. Był to okres, kiedy pracowałem jeszcze w Shellu na Rondzie Grunwaldzkim. Tam też poznałem Majstra, obecnego perkusistę. Szedł z butlą gazową przez tory i jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy rozmawiać o muzyce, naszych zespołach. Majster szukał wtedy zespołu do salki, w której mogłyby się odbywać próby. Dogadaliśmy się, że D.O.A.G.A. u niego zagra. Tak się jednak złożyło, że nie zabawiliśmy tam długo.

- Majster: Chłopaki oczywiście zapłacili, żeby nie było wątpliwości.

- DaVe: W końcu jednak stwierdziliśmy, że musimy znaleźć nowego perkusistę.  Postanowiliśmy przyjąć do kapeli Majstra. 

- Majster: W tym czasie grałem jeszcze w takiej małej kapeli, w zasadzie w projekcie, o wdzięcznej nazwie Headshot. Spotykaliśmy się w salce na Żegludze Bydgoskiej. Trzeba dodać, że w bardzo drogiej salce. Dlatego też potrzebowaliśmy jak najwięcej zespołów, aby to opłacić. Kiedy chłopaki zapytali mnie, czy chcę z nimi zagrać, podszedłem do tej propozycji bardzo sceptycznie. Mówię sobie: "Dobra, pogramy, porzępolimy, będzie fajnie." Jednak moje myślenie zmieniło się po pierwszej próbie.  Kiedy zagrali "Get it out", od razu wiedziałem, że to jest to! Potem przez dwa miesiące grałem w dwóch zespołach, aż dostałem ultimatum. Musiałem wybierać. Jako że w Headshot nie grałem niczego, co by było w jakiś sposób nowe, postanowiłem zostać z D.O.A.G.A. I tak to się wszystko zaczęło.

Jesteście samoukami, jeśli chodzi o grę na instrumentach?

- Beatles: Swego czasu uczyłem się grać u Łukasza Finca. Po mniej więcej pół roku prób  zrezygnowałem, ponieważ brakowało mi czasu na lekcje. Zacząłem się uczyć sam, jednak to właśnie Łukaszowi zawdzięczam najwięcej.

- Miguel: Ja niestety jestem samoukiem.

Dlaczego niestety?

- Miguel: Niestety, ponieważ pojawia się teraz dużo niuansów, które dostrzegam po czasie. Grasz na gitarze, umiesz zagrać dany utwór, ale po zgraniu z wszystkimi instrumentami, zauważasz, że nie wiesz, jak się gra technicznie, masz duże problemy na przykład z kostkowaniem czy z graniem szybko. Ogromny problem sprawia mi jeszcze granie równo. Dotychczas nigdy nie zwracałem na to uwagi, bo najważniejsze było nauczyć się czegoś i po  prostu wiedzieć, że to zagram.  O rytmikę "piłuje" mnie Majster - kompletnie przy tym wysiadam, ale podobno słychać postępy.

- Majster: Im dłużej się gra, tym bardziej widać braki. Dobrze, że w Internecie można znaleźć wiele wskazówek i lekcji. Dużo z nich korzystam i do przodu! Żeby być dobrym muzykiem, trzeba chłonąć jak najwięcej nowości.

Jak to było, jak odszedł od Was Michał? Co się zmieniło po przyjęciu Miguela?

- Beatles: Z "Miniem" była zła sytuacja mentalna. Mimo że był naprawdę świetnym gitarzystą, nie mogliśmy znaleźć wspólnego języka. Kiedy zaczął nas  oszukiwać, nie mogliśmy nie zareagować. Miguel jest przede wszystkim w porządku wobec zespołu. Mimo że umiejętnościami jeszcze nie dorównuje "Miniowi", widać jego ogromne chęci i zaangażowanie.

- DaVe: Trzeba zaznaczyć, że to jest jego pierwszy zespół…

- Majster: Miguel jest bardzo pracowity. Kiedy do nas dołączył, został od razu wrzucony na "głęboką wodę". Nigdy nie grał w zespole, a czekał go  występ na Lizard King Festiwal. 

- DaVe: Miał tydzień na nauczenie się czterech utworów. Spisał się znakomicie.

- Miguel: Na pierwszej próbie z zespołem spotkałem się krótko przed moim wakacyjnym wyjazdem. Nie spodziewałem się, że mnie przyjmą i odtąd będę członkiem kapeli D.O.A.G.A. Wyszło dobrze, zostałem. Kiedy wyjechałem nad morze, dostałem wiadomość, że przez tydzień muszę się nauczyć czterech kawałków. Mieliśmy grać na  prawdziwym festiwalu, o niezłe nagrody. Po powrocie codziennie spotykaliśmy się na próbach i sumiennie ćwiczyliśmy materiał. Udało się - na Lizard King Festiwal nie stanęliśmy na podium, ale otrzymaliśmy wyróżnienie.

- Majster: Dla mnie to było zwycięstwo!

- DaVe: Cieszymy się, że w końcu ktoś nas zauważył, docenił naszą ciężką pracę, wiele godzin prób w kanciapie i przede wszystkim wyrzeczeń, bo każdy z nas ma swoje kobiety, wobec których nie możemy być obojętni. Nie było łatwo to wszystko pogodzić, ale zacisnęliśmy zęby, graliśmy dzień w dzień do późnego wieczora i się udało.

Kto był waszym faworytem w Lizard Kingu?

- Majster: Moim zdaniem, powinien wygrać zespół Kontagion. Są najbardziej techniczni, mają najlepiej dopracowany materiał, poza tym znam chłopaków i wiem, że są nieźli.  Jeżeli tylko jury byłoby bardziej nastawione na ciężkie brzmienia, Kontagion na pewno przeszedłby dalej.

- Beatles: Ja nie miałem żadnego faworyta, po prostu skupiałem się na naszej muzyce, chciałem dać z siebie jak najwięcej, żeby nie tyle zdobyć nagrodę, co uznanie publiczności, bo to się liczy najbardziej. Przed festiwalem z ciekawości przesłuchiwałem materiały kapel na MySpace, analizowałem, jakie są nasze szanse i przez chwilę pomyślałem, że może uda nam się coś zdobyć. Myślę, że nie odstawialiśmy poziomem od innych zespołów, które były naprawdę świetnie przygotowane, a co istotne, prezentowały różne nurty.

- Miguel: Ja byłem na tyle zestresowany tą całą sytuacją, że nie znam ani jednej nazwy zespołu, który tam wystąpił, oprócz naszej.

- Beatles: Przyznaj się, że tego dnia miałeś nawet problem z zapamiętaniem naszej nazwy (śmiech).

- Miguel: Rzeczywiście, podczas pierwszego koncertu nie umiałem powtórzyć nazwy własnego zespołu. 

Skąd czerpiecie inspiracje?

- Beatles: Każdy z nas daje z siebie jakąś cząstkę duszy, bo każdy ma swój muzyczny świat. Ja na przykład w grę wkładam dużo funku, Majster czerpie wpływy z trash metalu.

- Majster: Zauważyłem, że przez to, że dużo rozmawiamy o muzyce, zacząłem słuchać np. Red Hotów lub innych kapel, które podsuwają mi chłopaki, a których wcześniej mnie nie interesowały.

- Miguel: Ja jestem kolejnym gitarzystą urodzonym w pokoleniu Metallici. Na początku moja gra opierała się przede wszystkim na utworach tego zespołu, nie umiałem niczego innego.

Nie opuszcza Was dobra passa. Rewelacyjnie przebrnęliście przez eliminacje do Muszla Fest i wystąpiliście przed dużą publicznością podczas koncertu w Parku Witosa. Jak wrażenia?
- DaVe: Jak na pierwszy raz, jesteśmy zadowoleni. Szkoda, że pogoda nie dopisała, bo jednak był to koncert plenerowy. 

- Majster: Ja bardzo dobrze wspominam Muszlę i eliminacje, ze względu na świetny sprzęt, na którym miałem okazję zagrać. Była to fenomenalna perkusja, która  grała praktycznie sama. Każdy element instrumentu był świetnie nagłośniony, szczególnie w stopach, gdzie praktycznie na każdym występie brakuje wystarczającej mocy na stopy. Grało mi się świetnie! Oby więcej takich koncertów!

- DaVe: Najmilej wspominam jednak eliminacje, bo tam ludzie dali mi siłę, żeby dać z siebie wszystko. To na koncertach jest najważniejsze. Jeśli ludzie są z nami, bawią się naszą muzyką, to od razu chce się grać. Jeśli dalej będziemy mieć rzeszę słuchaczy, nie żadnych fanów, mogę występować dla nich do końca życia.

- Majster: Strasznie głupio się gra do parkietu. Nie zdarzyło mi się jeszcze tak występować, ale widziałem kapele, które przeżywały taki problem, a były to bardzo dobre kapele…

- DaVe: Na Muszli byliśmy zdecydowanie najcięższym zespołem. Myślałem, że nie trafimy na naszą rzeszę słuchaczy. Dubska, 3moonboys, Neutral Nosie reprezentują całkiem inny styl. Cieszyłem się, że  mimo brzydkiej pogody pod sceną zebrała się spora grupa ludzi.

- Majster: Byłem pewien, że o godz. 16.00 będziemy grali dla dwóch żuli na ławce, bo nikt tak wcześnie nie przyjdzie, szczególne, że deszcz siąpił...

- DaVe: Najbardziej cieszymy się z tego, że mieliśmy szansę pokazania się. Przekonaliśmy się, że jednak z tym ciężkim graniem też można się gdzieś zaprezentować i wybić.

- Majster: Bardzo mile wspominam, kiedy podczas eliminacji publika prosiła o bis. Aż mi się papa ucieszyła! Jak ludziom się podoba, to aż chce się grać. Wiadomo, że są jeszcze krytycy i tzw. "loża szyderców", którzy nic nie robią, a wszystkich poprawiają. Jednak tacy ludzie też są potrzebni, bo sporadyczny kopniak dużo daje.

Z moich obserwacji wynika, że na pozycję lidera zespołu zdecydowanie wysuwa się DaVe. Jak jest w rzeczywistości?

- DaVe: Na scenie jestem  bardziej frontmanem. Co do muzyki, tworzy ją Beatles. Ja piszę teksty i melodie. Myślę, że mózgiem kapeli jest jednak mój brat.

- Beatles: Nasze pierwsze utwory rzeczywiście wyszły spod mojej ręki. Kiedy do kapeli dołączył Majster, wprowadził wiele zmian i urozmaiceń do tych kawałków. Od tego czasu pracujemy razem i jeśli któryś z chłopaków ma pomysł, wprowadzamy go, oczywiście, jeśli wszystko się ze sobą komponuje.

- Majster: DaVe jest człowiekiem, który trzyma nad tym wszystkim twardą rękę. Ja staram się załatwiać transport na koncerty, każdy ma swoje zadania.

- Miguel: Ja załatwiam sprzęt. Dbam o to, żeby wokalista miał dobry mikrofon, a  basista miał możliwość dobrania sobie jak najlepszego sprzętu, jaki tylko mamy w sklepie.

- Majster: Miguel pracuje w sklepie muzycznym.

Czy Bydgoszcz sprzyja rozwojowi takiej kapeli, jak D.O.A.G.A.?

- Beatles: Patrząc przez pryzmat takich festiwali, jak Muszla Fest czy Lizard King Festiwal, mogę śmiało powiedzieć, że Bydgoszcz daje możliwość wybicia się, ale tylko w regionie. Zespołom, które grają bardziej niekonwencjonalną muzykę, niestety  jest nadal bardzo ciężko zaprezentować się na arenie krajowej. Wszyscy wiedzą, że królami estrady w obecnych czasach jest Doda, Feel... Inni artyści pozostają w ich cieniu, dlatego, że nie ma ludzi, którzy chcą wypromować trochę inną muzykę, niż ta, którą słyszy się w radiu. Staramy się pokazywać na każdym festiwalu, bo jeśli zaprzestaniemy się prezentować podczas takich imprez, zginiemy.

- DaVe: Festiwali muzycznych w Bydgoszczy jest zdecydowanie za mało. Miasto powinno lepiej zagospodarować teren na Różopolu, który wykorzystywany jest tak naprawdę tylko na powitanie i pożegnanie lata. Dlaczego nie zorganizować tam tygodniowej imprezy prezentującej różne gatunki muzyczne?

- Majster: Na przykład "Tydzień Jazzu na Różopolu". Czemu nie, prawda?

- DaVe: Myślę, że to nie byłby duży problem. Kapele mają swój sprzęt, więc pozostaje kwestia udostępnienia terenu i dofinansowania takiej inicjatywy.

- Majster: Wiele w tej sprawie mógłby zdziałać Urząd Miasta. Praca Miejskiego Ośrodka Kultury nie wystarcza. Muszla Fest była zorganizowana przez gazetę, za śmieszne pieniądze, bo jak wiadomo, gazeta nie może wyrzucić dużo pieniędzy na kulturę. Moim zdaniem to jest rola prezydenta miasta.  

- DaVe: Ciężko jest się wybić. Nie chcemy być trzecim Feel'em (ostatnio słyszałem zespół łudząco podobny do Feel'a). Gramy taką muzykę, jaką czujemy i nie mamy zamiaru tego zmieniać. 

- Majster: Trzeba dodać, że to hobby wiele kosztuje. Byłoby fajnie, gdybyśmy nie musieli dokładać do tego z własnej kieszeni.

- Beatles: Na Zachodzie prawie każdy dzieciak może mieć gitarę, a jego rodziców stać na wysłanie go na lekcje. W Polce trzeba włożyć w to dużo kasy, a rodzin często nie stać na zakup instrumentu dla syna czy córki. Młody musi zasuwać na to sam, np. rozdając ulotki. Inaczej nie zrealizuje swoich marzeń. 

- Majster: W Polsce masz niestety takie płace, że na ulotkach zarobisz sobie na fajki i na browara, a nie na fajną gitarę...

- Beatles: Mi się udało :)

- Miguel: Ciekawi mnie czy ludzie wiedzą, ile taki nasz sprzęt kosztuje. Tego nie liczy się w setkach, ale raczej w tysiącach złotych. Średniej klasy gitara, z którą śmiało można pokazać się na scenie, kosztuje około dwa, trzy tysiące.

- Beatles: Ja gram na gitarze za 650 złotych. To mój pierwszy instrument, na który zarobiłem właśnie rozdając ulotki. 

- Miguel: Ale ona ma coś w sobie, daje radę!

Jak oceniacie poziom muzyki metalowej w kraju? Pochłania ją komercja?

- Miguel: Zacznijmy od tego, że wszystko już było. Teraz jeden zespół będzie się upodabniał do drugiego.

- Majster: Muzyka metalowa w Polsce żyje własnym życiem. W życiu nie dałbym powiedzieć, że np. nowa płyta Vadera jest zrobiona komercyjnie i dla nastolatek. Jeśli nastolatki tego słuchają, to fajnie, ale wiem, że tacy artyści grają to, co chcą grać i nie patrzą na to, czy to się komuś spodoba, czy nie.

Czasami trzeba zrzucić skórę twardego metalowca i wykazać odrobinę romantyzmu wobec swoich partnerek. Jak one się czują w takiej roli?

- Beatles: Kiedyś moja dziewczyna zapytała mnie, czy jeśli miałbym do wyboru ją i muzykę, to, co bym wybrał. Odpowiedziałem, że muzykę, bo dziewczyna może mnie opuścić, a muzyka będzie ze mną zawsze. I tego się trzymam.

- DaVe: Moja dziewczyna nie robi mi żadnych problemów. Mogę iść na próbę, mogę nawet grać na drugim końcu świata...

- Majster: Nie mogę za dużo powiedzieć o Angelice, bo jesteśmy ze sobą dopiero od trzech miesięcy. We wcześniejszym związku, który trwał  trzy lata, bywały problemy z chodzeniem na próby, z graniem koncertów, także rozumiem chłopaków, którzy się z takim czymś stykają. Moja obecna dziewczyna poznała mnie, kiedy grałem już w zespole i to zaakceptowała.

- DaVe: Najważniejsze w związku jest to, żeby partnerka nie zabierała Ci pasji.

Wyobrażacie sobie siebie za dziesięć lat?

- DaVe: Jeśli za dziesięć lat będziemy siedzieć w tym samym miejscu, w tym samym składzie, pić piwo i rozmawiać, to będzie dobrze. Trudno powiedzieć, co będziemy robić w tym czasie, bo na razie raczkujemy.

Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów!

- DaVe: Dzięki! Zapraszamy wszystkich na nasze koncerty!

Dawn Of A Golden Age będzie można usłyszeć na żywo 30 października, podczas koncertu w Szubinie. Więcej informacji wkrótce!
Rozmawiała Marta Czarnecka


Od redakcji: Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem obywatelskim serwisu MM Moje Miasto! Zachęcamy Was do zamieszczania artykułów oraz zdjęć z ciekawych wydarzeń i imprez. Piszcie też o tym, co Wam się podoba, a co Wam przeszkadza w naszym mieście. Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich MM-ki! Pokażcie innym to, co dzieje się wokół Was. Pokażcie, czym żyje miasto.


od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto